„Konkwistador" tom 4 - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 29-08-2016 11:51 ()


Hernán Cortés i Montezuma wreszcie stają naprzeciwko siebie w rozstrzygającym starciu. Od momentu ich pierwszego spotkania sytuacja uległa jednak dramatycznej zmianie. Konkwistador witany początkowo przez Azteków jako bóg, teraz uznawany jest za najeźdźcę, natomiast potężny niegdyś władca Tenochtitlan stopniowo traci poparcie swoich podwładnych. Obaj zatem walczą nie tylko o życie, ale też o honor.

Zlecona przez goszczącego na dworze Montezumy Cortésa kradzież skarbu władcy Azteków nie przyniosła Hiszpanom szczęścia. Wprawdzie dowodzony przez piękną Catalinę Guerero oddział straceńców zdołał wykraść nieco kosztowności, ale niestety zdrada została odkryta i w trakcie ucieczki zdobycz trzeba było ukryć w dżungli. Cortés nie dostał zatem złota, którym chciał opłacić najemników potrzebnych mu do walki. Co gorsza, nieświadomi zagrożenia Hiszpanie przypadkiem wykradli także dwa magiczne artefakty, które poza wściekłością Indian, ściągnęły na nich także gniew boga Txlaki oraz jego ojca, ducha korzeni Oqutal. Desperacką ucieczkę przez dżunglę przeżyły tylko trzy osoby – Hernando Royo, Pasikonik oraz Catalina Guerero Ten pierwszy zdołał powrócić do Cortésa, ale był już innym człowiekiem – w trakcie pościgu spożył on bowiem magiczne korzenie i wstąpił w niego duch boga Txlaki. Pasikonik przepadł gdzieś w dżungli, a Catalina dostała się do niewoli Montezumy. Cortés, któremu udało się pokonać dowodzoną przez Panfilo de Narvaeza karną ekspedycję przysłaną przez króla Hiszpanii, postanowił wrócić wraz ze swoimi oddziałami do Tenochtitlan, natomiast Montezuma w tym czasie szykuje się do obrony miasta. Obaj próbują zawierać korzystne dla siebie sojusze. Hiszpański dowódca chce przeciągnąć na swoją stronę plemię Hiburasów, które ma już dość okrucieństwa Azteków, Montezuma natomiast zawiera przymierze z don Velazquezem de Cuellar – jednym z oficerów de Narvaeza.

Czwarty i ostatni tom serii przynosi zatem finałową rozgrywkę. Hernán Cortés uciekając się do podstępu wkracza z garstką żołnierzy do Tenochtitlan i bierze Montezumę do niewoli. Zdezorientowany władca, bojąc się o życie swoich najbliższych, zgadza się na to, by do miasta wpuszczono armię Cortésa. Traktowani już jako najeźdźcy, a nie bogowie, Hiszpanie rozbijają obóz w pobliżu świątyni Quetzacoatla. Choć jego armia jest w mieście, hiszpański dowódca nie może ogłosić się zwycięzcą. Montezuma ukrył bowiem cały skarb, którego Cortés nadal rozpaczliwie potrzebuje. Ma on bowiem świadomość tego, że jest na straconej pozycji – Hiszpania odcięła się od jego misji zostawiając go samemu sobie. Udało mu się wprawdzie pokonać karną ekspedycję wysłaną przez króla Karola V, ale bez dostaw z rodzinnego kraju jest skazany na porażkę. Co więcej, z dnia na dzień pogarsza się sytuacja w Tenochtitlan. Wejście do miasta okazało się łatwe, ale jest już jasne, że hiszpańska armia znalazła się potrzasku. Montezuma okazał się mało wartościowym zakładnikiem. Mieszkańcy Tenochtitlan przestali mu bowiem ufać, a nowym samozwańczym władcą i obrońcą ogromnego miasta obwołał się bezwzględny Cuauhtémoc, który za wszelką cenę chce pokonać najeźdźców.

Powyższy opis można byłoby zakończyć dramatycznym pytaniem: „jak skończy się ta konfrontacja?”, albo: „kto wyjdzie zwycięsko z tej batalii?”. Jednak z uwagi na to, że doskonale wiadomo, jak potoczyły się wypadki, nie ma sensu niepotrzebnie budować napięcia. Zresztą Jean Dufaux nie sili się na jakieś zaskakujące zwroty akcji ani spektakularne zdarzenia z udziałem sił nadprzyrodzonych. Choć dwa pierwsze tomy serii mogły sugerować, że będziemy mieć z czymś takim do czynienia, to jednak w finale rola azteckiej magii jest zdecydowanie drugoplanowa. Scenarzysta pozostaje wierny faktom historycznym i koncentruje się na psychologicznej warstwie swojej opowieści. Obserwujemy tu zatem dramat dwóch głównych postaci – Cortésa i Montezumy. Obaj postawili wszystko na jedną kartę i toczą bój, który zmusza ich do działań dalekich od heroicznych czynów. Obaj mają także świadomość nieuchronności porażki i dokonują gorzkich rozrachunków z przeszłością. Nieco na drugim planie znaleźli się tym razem Hernando Royo i Catalina Guerero. Owszem, pojawiają się w finałowych scenach, ale jednak stanowią jedynie tło dla dramatycznego starcia dwóch wodzów.

Pod względem graficznym komiks stanowi kontynuację poprzednich tomów. Na przestrzeni czterech lat ukazywania się komiksu (2012-2015) rysunki Philippe’a Xaviera pozostały na tym samym poziomie i niezmiennie stanowiły mocny punkt całej serii. Zatopiona w leśnych gęstwinach aztecka architektura nadal prezentuje się zatem niezwykle efektownie. W finałowym tomie nie zabrakło również dynamicznych scen walk. Szczególne wrażenie robi tym razem przebieg rozgrywającej się w deszczową noc ucieczki oddziałów Cortésa z Tenochtitlan. Dobrą robotę wykonał tu także kolorysta. Zresztą warto podkreślić, że Jean-Jacques Chagnaud umiejętnie dbał o stworzenie odpowiedniego nastroju tej historii od pierwszego tomu.

Czwarta, finałowa odsłona serii „Konkwistador” przynosi zatem efektowne zakończenie całej opowieści. Jean Dufaux umiejętnie naświetlił relacje pomiędzy głównymi antagonistami, którzy zdają sobie sprawę w nieuchronnej konfrontacji oraz zagrożeń z niej wynikających. Scenarzysta w ostatnich dwóch tomach skoncentrował się również na ukazaniu kontekstu, w jakim rozgrywały się te zdarzenia. Podczas lektury mamy zatem okazję przekonać się, jak ważne okazały się wzajemne antagonizmy pomiędzy poszczególnymi plemionami. To właśnie dzięki nim Cortés, który wcale nie mógł być pewny ostatecznego zwycięstwa i niejednokrotnie przeżywał trudne chwile, dokonał jednak tego, do czego uparcie dążył – podbił imperium Azteków, rękami jego mieszkańców. Poza tym, w trzecim i czwartym tomie autor scenariusza odszedł od motywów nadprzyrodzonych, które odgrywały kluczową rolę w pierwszych dwóch odsłonach serii. Oczywiście Hernando Royo nadal znajduje się tu pod wpływem boga Txlaki, ale ten wątek zdecydowanie stracił na znaczeniu, sprawiając, że opowieść nabrała bardziej dokumentalnego charakteru.

Podsumowując, należy zatem stwierdzić, że „Konkwistador” jako czterotomowa miniseria prezentuje się bardzo przyzwoicie. Opowieść ukazująca ostatnie miesiące panowania Montezumy stanowi interesującą interpretację krwawej historii podboju Ameryki Środkowej. Scenariusz Jeana Dufaux zawiera intrygujące połączenie faktów historycznych z elementami nadprzyrodzonymi wywodzącymi się z indiańskich wierzeń, w którym jednak ostatecznie pierwszoplanową rolę odgrywa aspekt faktograficzny, a elementy religijno-magiczne okazują się jedynie ornamentem. Pod względem wizualnym komiks jest również bardzo udany. Philippe Xavier i Jean-Jacques Chagnaud znakomicie wywiązali się ze swojego zadania tworząc przekonującą wizję upadku azteckiego imperium. W rezultacie otrzymujemy dobry, dynamiczny, ale też skłaniający do refleksji komiks, który może stanowić także zachętę do bliższego zapoznania się z tragicznymi losami Azteków oraz ich ostatniego władcy.

Bez wątpienia lektura tej serii wzbudzi także wśród części czytelników nieodpartą potrzebę ponownego sięgnięcia do innego komiksu podejmującego problematykę konkwisty. Chodzi oczywiście o kultową rzecz z 1986 roku narysowaną przez Jerzego Wróblewskiego do scenariusza Stefana Weinfelda – „Hernán Cortés i podbój Meksyku”. Na czterdziestu ośmiu planszach przedstawiono w nim – oczywiście w telegraficznym skrócie – okres obejmujący lata 1513-1547. Warto zatem potraktować ten komiks jako podsumowanie i uzupełnienie lektury „Konkwistadora”, którego akcja rozgrywa się latem 1520 roku, oraz pierwszy krok do zapoznania się z tyleż fascynującą co smutną historią upadku wielkiego imperium Azteków.

 

Tytuł:Konkwistador" tom 4

  • Tytuł oryginału: „Conquistador. Tome 4”
  • Scenariusz: Jean Dufaux
  • Rysunki: Philippe Xavier
  • Kolorystyka: Jean-Jacques Chagnaud
  • Tłumaczenie: Jakub Syty
  • Wydawca: Sideca
  • Data polskiego wydania: 2016
  • Wydawca oryginału: Glenat
  • Data wydania oryginału: 2015
  • Objętość: 56 strony
  • Format: 221x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 37,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Sideca za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus