"Chappie" - recenzja druga

Autor: Maciek Poleszak Redaktor: Motyl

Dodane: 22-03-2015 11:56 ()


Tak się jakoś złożyło, że niemal od dnia premiery na najnowszym filmie Neila Blomkampa prawie wszyscy krytycy wieszają psy. Ci sami, którzy po „Dystrykcie 9” wieszczyli objawienie się kinowego geniuszu z dalekiego kraju, który za grosze (w porównaniu do standardów amerykańskich) będzie kręcił filmy wyglądające jak kilkusetmilionowe superprodukcje z Hollywood. Na dokładkę podparte intrygującymi scenariuszami z zacięciem społeczno – politycznym. Po debiucie wiedzieli już wszystko. I co? I „Elizjum”.

Z jednej strony „Elizjum” padło ofiarą chorego hajpu i nadmuchanych do granic możliwości oczekiwań, ale trudno nie zauważyć, że w drugim filmie Blomkampa nie wszystko śmiga jak trzeba, analogie do podziału społeczeństwa na złych bogatych i dobrych biednych rozpisane były ciężką ręką, a wszystkie problemy świata przedstawionego rozwiązuje wciśnięcie przycisku Enter na klawiaturze komputera. Trochę rozczarowujące jak na nową nadzieję światowego kina science-fiction.

I w ten sposób dochodzimy do roku obecnego i trzeciej produkcji reżysera. „Chappie” to w pewnym sensie powrót na znajome wody „Dystryktu 9” i da się znaleźć między nimi kilka mniej lub bardziej znaczących podobieństw. Od oczywistości takich jak akcja umiejscowiona w Johannesburgu, poprzez motyw obcego rzuconego w nieznane dla niego środowisko, muszącego się przystosować (takim „obcym” w „Dystrykcie” był Wikus) aż do relacji wykształcającej się pomiędzy zupełnie niepodobnymi bohaterami w miarę upływu czasu.

Czy „Chappie” faktycznie jest tak zły, jak wszyscy o nim piszą? Raczej nie. W gruncie rzeczy jest to całkiem fajnie pokazana historia pierwszego zetknięcia człowieka ze stworzoną przez siebie sztuczną inteligencją. Inteligencją, która dopiero, co zaczęła raczkować, daleko jej jeszcze do ambicji związanych z globalną dominacją, eksterminacją ludzkiej rasy i innymi rozrywkami, którymi samoświadome maszyny zazwyczaj zajmują się w kinie. To właśnie ta dziecięca nieporadność i ciekawość tytułowego robota wydają się być największą siłą filmu. Jego interakcje z własnym twórcą, ludźmi pełniącymi dla niego funkcję rodziców oraz przedstawicielami półświatka działają jednak na widza w sposób emocjonalny, a nie intelektualny. „Chappie” nie rozwija tej idei w intrygujący sposób, nie stawia ciekawych pytań, nie pobudza wyobraźni. Zamiast tego wchodzi w buty standardowej opowieści o niewinnej jednostce, która musi przeżyć w brutalnym i zepsutym świecie.

 

Problematyczne może być też to, że Blomkamp czerpie pełnymi garściami nie tylko ze swojej wcześniejszej twórczości. „Chappie” wygląda tak, jak gdyby reżyser i scenarzysta w jednej osobie przed rozpoczęciem prac nad skryptem zrobił sobie powtórkę z „Łowcy androidów”, „Robocopa”, „Krótkiego spięcia”, „AI” oraz jeszcze paru innych filmów (nawet „Wall-E” się załapał) i dopiero z tych klocków ułożył plan akcji. Najbardziej zabolało mnie to, że w trakcie seansu nie mogłem oprzeć się wrażeniu kompletnej wtórności. Ogląda się nieźle, czas mija spokojnie, ale gdzieś tam z tyłu głowy przebija się myśl:, „po co ja to oglądam? Przecież widziałem to już tyle razy”.

Zazwyczaj w przypadku pojawienia się takiego pytania na pomoc przychodzi argument, że jeżeli treść jest wtórna, to przynajmniej forma ma szanse zabłysnąć. Niestety, reżyser po raz kolejny pokazuje, że nie ma absolutnie żadnego pomysłu na filmowanie scen akcji. Podobnie jak w „Elizjum” możemy zaobserwować zupełnie zmarnowane i bezpłciowe ujęcia w zwolnionym tempie. W założeniu miały podkręcać dramaturgię i efekciarstwo, w rzeczywistości pozwalają kilka razy uśmiechnąć się, kiedy przejmująca scena zostaje obrócona w żart przez jedno nieodpowiednie ujęcie. Nie pomagają nawet kapitalne efekty specjalne i fantastyczna animacja szczegółów ruchu głównego bohatera. Niestety, do dobrych rzeczy widzowie przyzwyczajają się szybko, uznając je za standard.

 

Trudno „Chappiego” z czystym sumieniem polecić, ale nie zamierzam też szczególnie mocno odradzać wizyty w kinie. Jaki by ten film nie był, jest jeszcze za wcześnie, żeby zacząć rzucać na forach internetowych tekstami w stylu „Neil Blomkamp skończył się na swoim pierwszym filmie”. Istnieje spora szansa, że jeszcze nas czymś w przyszłości zaskoczy.

 

Tytuł: "Chappie"

Reżyseria: Neil Blomkamp

Scenariusz: Neil Blomkamp, Terri Tatchell

Obsada:

  • Sharlto Copley
  • Dev Patel
  • Ninja
  • Yo-Landi Visser
  • Jose Pablo Cantillo
  • Hugh Jackman
  • Sigourney Weaver

Muzyka: Hans Zimmer

Zdjęcia: Trent Opaloch 

Montaż: Mark Goldblatt, Julian Clarke

Kostiumy: Diana Cilliers

Scenografia: Emilia Roux

Czas trwania: 120 minut

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus