"Snajper" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 22-02-2015 22:11 ()


Najnowszy film Clinta Eastwooda bez wątpienia podzielił publiczność. Obraz opowiada o najskuteczniejszym snajperze w historii amerykańskiej armii - Chrisie Kyle’u - przez jednych uważanego za wojennego bohatera, przez innych za psychopatycznego mordercę. Michael Moore, komentując dzieło twórcy „Bez przebaczenia”, bez ogródek nazwał snajperów tchórzami, którzy strzelają w plecy swoim przeciwnikom.

Krytykować jest bardzo łatwo, szczególnie jeśli mamy do czynienia z ekstremalnym pojęciem patriotyzmu, przejawiającym się w znieważaniu wroga. Kyle w wywiadach podkreślał beznamiętnie, że z chęcią nadal chroniłby amerykańskich chłopców jako snajper, zabijając terrorystów. Irakijczyków nazywał po prostu dzikusami. Czy taki człowiek może być bohaterem, przykładem dla innych? Raczej nie. Jednakże Eastwood nie podchodzi do biografii snajpera w sposób wybitnie gloryfikujący jego osobę. Nie musiał, przedstawił go takim, jakim był, powtarzając nie zawsze chlubne opinie żołnierza.

Czytając wypowiedzi Kyle’a, oglądając z nim wywiady można łatwo wywnioskować, że nie należał on do osób wylewnych, a wartości, którymi się kierował można zawrzeć w trzech jakże wymownych słowach – Bóg, ojczyzna, rodzina. Przekonania żołnierza Navy SEALs  sprowadzały się do prostych uczuć, co reżyser pokazał w minimalistyczny sposób. Wybór ścieżki kariery podjęty w wyniku impulsu i chęci zrobienia czegoś istotnego w swoim życiu, z czasem przemienił się w misję, mającą na celu ochronę współbraci. Niebywała skuteczność i precyzja spowodowały, że o wyczynach Chrisa zrobiło się głośno, a żołnierze, których swoją postawą uratował, sami nadali mu przydomek Legendy. Eastwood kreśli portret Kyle’a jako skromnego, zamkniętego w sobie, acz morderczo skutecznego żołnierza. Nie wybiela jego postawy, ale też nie porusza wszystkich drażliwych tematów związanych z jego życiem, co bez wątpienia można odbierać jako brak obiektywizmu. Ewidentnie kreuje go na bohatera, kiedy w gruncie rzeczy był  jedynie piekielnie dobrym snajperem wykonującym należycie swoje obowiązki. Takim samym jak Wasilij Zajcew w czasie drugiej wojny światowej czy Simo Häyhä. Ten ostatni, zapytany o swą niebywałą skuteczność odpowiadał krótko, że robił to, co mu kazano. Identycznie można powiedzieć o Kyle’u.    

Eastwood misjom w Iraku nadaje znamion dramatyzmu poprzez wprowadzenie pojedynku dwóch znakomitych snajperów, przy czym, w tym przypadku również nie jest obiektywny. Porusza problem stresu pourazowego, szczególnie w momentach powrotu Kyle’a z kolejnych zmian, gdzie widać jego zagubienie lub psychotyczne wręcz przeświadczenie o istniejącym wciąż zagrożeniu. Szkoda, że nie eksploruje tego wątku głębiej jak niegdyś Paul Haggis w „W dolinie Elah”. Fragmenty obrazu, rozgrywające się podczas przerw w misjach wypadają raczej przeciętnie, bez pomysłu na pokazanie zmagającego się z traumą powrotu do normalności żołnierza. Z kolei sceny na wojnie są dynamiczne, realistyczne, sfilmowane z pietyzmem i precyzją. Eastwood unika jednak zagłębienia się w piekło wojny, jak to uczyniła Kathryn Bigelow w „Hurt Lockerze”. Jedna czy dwie sceny zawahania snajpera przed odebraniem życia innej osobie, czy to dziecku czy kobiecie, to zdecydowanie za mało.

 

Chris Kyle w interpretacji Bradleya Coopera pod masywną górą mięśni oraz pokaźnym zarostem, skrywa chociażby drobne emocje związane z krwawą profesją. Dość często jest niewzruszony, nawet  jeżeli przeżywa swoje decyzje, trudno to dostrzec w wyrazach kamiennej twarzy. Nie umniejsza to jednak roli Coopera, który na potrzeby obrazu przeszedł zaskakującą metamorfozę, z uroczego amanta i cwaniaka zmienił się w mrukliwego i masywnego, wręcz posągowego herosa. Ostoja, sól tej ziemi, który niczym taran brnie do przodu nie zatrzymując się mimo odniesionych ran.

Tworząc filmy pokroju „Snajpera”, nie uniknie się kontrowersji oraz dyskusji, gdzie kończy się granica bohaterstwa, a zaczyna zwykła zbrodnia. Jakby nie pastwić się nad dziełem Eastwooda zarzucając mu szowinizm, celebrowanie wojny, należy pamiętać, że to naród sam namaszcza swoich bohaterów, a jak widać w dokumentalnym finale produkcji, Amerykanie nie pozostali obojętni na tragedię swojego żołnierza. Dla wielu z nich wyczyn Kyle’a pozostaje synonimem heroizmu i patriotyzmu, nawet jeżeli nam taka filmowa laurka nie do końca przypada do gustu. Albo też o naszych bohaterach wojennych nie potrafimy opowiadać z tak przejmującą ilością patosu jak uczyniła to legenda kina.

 7/10

Tytuł: "Snajper"

Reżyseria: Clint Eastwood

Scenariusz: Jason Hall

Obsada:

  • Bradley Cooper
  • Sienna Miller
  • Luke Grimes
  • Jake McDorman
  • Cory Hardrict
  • Kevin Lacz
  • Navid Negahban
  • Keir O'Donnell

Muzyka: Joseph S. DeBeasi, Clint Eastwood

Zdjęcia: Tom Stern

Montaż: Joel Cox, Gary Roach

Scenografia: Charisse Cardenas, James J. Murakami

Kostiumy: Mustafa Alyassri, Matthew Jerome, Bob Moore Jr.

Czas trwania: 134 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus