Oscarowi faworyci: "The Hurt Locker. W pułapce wojny" - recenzja
Dodane: 05-03-2010 21:26 ()
O filmie Kathryn Bigelow stało się głośno, kiedy produkcja zaczęła zbierać prestiżowe nagrody na całym świecie. Dziewięć nominacji do Oscarów jednak zobowiązuje, aby powiedzieć na jego temat kilka słów.
„The Hurt Locker” przeszedł daleką drogę, aby móc ubiegać się o najwyższe laury. Obraz miał swoją premierę już w 2008 roku, ale do szerszej dystrybucji, umożliwiającej zgłoszenie go jako kandydata do nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej, trafił dopiero rok późnej. Polscy dystrybutorzy proceduralnemu zamieszaniu przyglądali się biernie, toteż na naszym rynku produkcja została przeznaczona od razu na rynek DVD. Z drugiej strony trzeba przyznać, że kino ambitne, nagradzane, trudne w odbiorze nie cieszy się popularnością rodzimych widzów, więc los najnowszego filmu byłej żony Jamesa Camerona był z góry do przewidzenia.
Obraz opowiada o stacjonującej w Bagdadzie jednostce saperów. Kiedy w trakcie jednej z misji ginie dowódca oddziału jego miejsce zajmuje William James. Już pierwsze zadanie odsłania przed kolegami oblicze człowieka igrającego ze śmiercią, mającego za nic niebezpieczeństwo, które niesie ich profesja. Naginając zasady, a często łamiąc je naraża nie tylko siebie, ale resztę zespołu.
Bigelow próbuje zgłębić filozofię wojny – nie tylko na polu walki, bo jej jest niewiele, ale głównie tej rozgrywającej się w psychice człowieka. Stawia na realizm, nadając filmowi prawie dokumentalnego wyrazu. Często jesteśmy świadkami kręcenia z ręki, drgań kamery i zbliżeń na twarze postaci. Stara się także unikać przesadnych efektów czy widowiskowej akcji. Jej bohaterowie to ludzie z krwi i kości, w każdej chwili mogą zginać w przeciwieństwie do postaci z typowych obrazów akcji, które wychodzą z każdej opresji bez szwanku.
W kręgu zainteresowań twórców znalazły się wewnętrzne przeżycia bohaterów. Większość z nich pragnie wrócić z irackiego piekła do domu. James podchodzi do tej sprawy zdecydowanie inaczej. Dla niego treść życia przejawia się w emocjach doznawanych podczas misji. Kpi sobie z zagrożenia. Czas spędzony na polu walki, sprawia, że żywioł wojennej zawieruchy zastępuje mu prawdziwy dom. Wewnętrzną harmonię odnajduje pośród rozbrajanych min, a ryzykowna praca nadaje cel jego życiu.
„The Hurt Locker” de facto nie jest dziełem traktującym o wojnie samej w sobie, a raczej o jej zgubnym, by nie powiedzieć destrukcyjnym wpływie wywieranym na jednostkę. Dopiero świeży zastrzyk adrenaliny i napięcie towarzyszące misjom nadają sensu jej istnienia. Wojna wypacza ogólnie przyjęte wartości, uzależnienia od głębokich przeżyć. Żołnierz bez lęku przed śmiercią jest zagrożeniem dla całego oddziału. Strach jest nieodłącznym elementem egzystencji. Bez niego wachlarz uczuć człowieka jest ułomnym zbiorem emocji.
Niemniej jednak autorzy nie ustrzegli się kilku błędów – co widać z przebiegu drugiej części filmu. Po niezwykle mocnym i sugestywnie pokazanym obrazie Iraku w początkowej fazie (świetne zdjęcia), kolejne saperskie akcje tracą rację bytu, bowiem dosadniej o specyficznej naturze Jamesa nie da się już powiedzieć. Wprowadzony wątek młodego Irakijczyka, Beckhama, handlującego płytami DVD wśród żołnierzy, w gruncie rzeczy prowadzi donikąd. Twórcy sygnalizują bestialstwo terrorystów, którzy dla osiągnięcia celu nie cofną się przed niczym. Twórcy nie za bardzo wiedzieli co dalej począć z rozpoczętym wątkiem. Zapowiadające się interesująco napięte relacje między Jamesem a jego ekipą, również nie znajdują mocnego finału. Nie do końca wykorzystano drzemiący w nich potencjał.
W głównych rolach Bigelow nie obsadziła gwiazd (co także jest atutem), są to aktorzy mało znani. Natomiast w epizodach pojawiają się m.in.: Ralph Fiennes, Guy Pearce i David Morse. Jeremy Renner, wcielający się w rolę Jamesa, wspiął się na szczyt swoich możliwości portretując człowieka pobudzonego wojennymi emocjami. Jednak porównując jego występ do bardziej utytułowanych kolegów, także nominowanych do Oskara, prezentuje się tylko poprawnie.
Nie ulega wątpliwości, że „The Hurt Locker” jest filmem wartym obejrzenia, ale czy na pewno oskarowym? Jeżeli niniejsza produkcja zdobywa szereg nagród i jest najpoważniejszym kandydatem do najlepszego tytułu 2009 roku (9 nominacji do Oscara, tyle samo co „Avatar”), oznacza to, że kino bardzo obniżyło loty. Mimo rekordowych wpływów poprzedniego roku, uzyskanych dzięki obrazom rozrywkowym i blockbusterom, X Muza przeżywa kryzys, który w kolejnych latach będzie się nasilał. Hollywood stawia na produkcje dla mas, to ziemia wyjałowiona z pomysłów. Chyba czas najwyższy, aby kino w pełni niezależne mocniej niż dotychczas sięgnęło po najważniejsze filmowe laury.
7/10
Tytuł: "The Hurt Locker"
Reżyseria: Kathryn Bigelow
Scenariusz: Mark Boal
Obsada:
- Jeremy Renner
- Anthony Mackie
- Brian Geraghty
- Guy Pearce
- Ralph Fiennes
- David Morse
- Evangeline Lilly
- Christian Camargo
Muzyka: Marco Beltrami, Buck Sanders
Zdjęcia: Barry Ackroyd
Montaż:Bob Murawski, Chris Innis
Czas trwania: 126 minut
Cena: 39,99 zł.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...