"Thorgal - Louve" tom 1: "Raissa" - recenzja
Dodane: 20-11-2011 20:33 ()
Louve jest drugą obok Kriss de Valnor postacią ze świata „Thorgala”, która doczekała się solowej serii. Pierwotnie, jak wynikało z zapowiedzi, miała być to iście bajkowa opowieść o dziewczynce żyjącej w harmonii ze zwierzętami. Ostatecznie otrzymaliśmy nieco odmienną tematykę, przybliżającą nam alternatywne oblicze głównej bohaterki.
Córka Thorgala (nie licząc Aniela z przyczyn obiektywnych) jest najbardziej małomówną postacią komiksu Van Hamme’a, niejednokrotnie stanowiącą uroczy dodatek w tułaczkach jej rodzicieli. Potencjał dorastającej dziewczynki poza jedną próbą nie został w pełni wykorzystany, zatem nie dziwi chęć szerszego zaprezentowania tej bohaterki. Przyglądając się galerii rozmaitych charakterów powołanych do życia podczas trzydziestu lat istnienia serii można zadać pytanie dlaczego wybór padł na Louve. Zawierzając wstępnym informacjom, miał to być tytuł skierowany do młodszego czytelnika. Najwyraźniej pierwotne plany, kolokwialnie mówiąc, wzięły w łeb, a w zamian otrzymaliśmy historię, która w odczuciu wielu może okazać się pisaną na siłę i mająca celu tylko jeszcze bardziej pogmatwać i tak niespokojny żywot Thorgala.
„Raissa” ukazuje Louve jakiej do tej pory nie znaliśmy – agresywną, waleczną oraz upartą. Z cichej i nie rzucającej się w oczy dziewczynki, kurczowo trzymającej się spódnicy Aaricii, autorzy zrobili typową chłopczycę, buntowniczkę, outsiderkę będącą w konflikcie ze swoimi rówieśnikami. Dotychczasowy, enigmatyczny wizerunek Louve uległ radykalnej zmianie, moim zdaniem na gorsze. Bohaterka, którą powinno cechować współczucie jest zuchwała, zarozumiała, nic sobie nie robi z nakazów swojej matki. Yann nieco zagalopował się wyciągając na światło dzienne „uśpione” do tej pory cechy jej charakteru. Tym bardziej, że twórcy wyraźnie nawiązują do wydarzeń rozgrywanych w serii sztandarowej, toteż rysuje się dysonans w postrzeganiu córki Thorgala przez Sente’a i Yanna.
Opowieść zawarta na kartach „Raissy” sprawia wrażenie wstępu dopisanego do właściwej fabuły. Album otwierający cykl miał nosić tytuł „Odcięta dłoń boga Tyra” i słowa te padają w zwieńczeniu niniejszego odcinka, jednakże oznacza to, że poprzedzające je perypetie Louve zostały wymyślone naprędce, w celu objaśnienia nadchodzących wydarzeń. W rezultacie otrzymaliśmy komiks nierówny, nieco przegadany, pozostawiający gorsze wrażenie niż rok temu „Kriss de Valnor”. Autorzy portretują Louve jako dziecko prawie porzucone przez rodziców, oddalające się od nich, poszukujące ciepła, a zarazem nieakceptowane wśród pobratymców. Dziewczynka sama przyznaje, że jej ojciec wraz z Jolanem „bawią się w bohaterów i rzucają wyzwania bogom”, zapominając chyba, że Thorgal ściga Czerwonych Magów starając się uratować jej młodszego brata, a Jolan poświęcił się dla rodziny. Trudno również nie doszukać się analogii między nastoletnim Thorgalem użerającym się z Bjornem a Louve stanowiącą cierń w oku Misho. Zadziwiające, że mimo upływu lat i heroicznych czynów przedstawiciele „gwiezdnego ludu” są w wiosce wciąż piętnowani. Nie powinno też ujść niczyjej uwadze, iż Yann operuje schematem zastosowanym przez Sente’a wobec Jolana, a opierającego się na kilku prawidłach – mentor (działający dla osiągnięcia własnych korzyści), nauka, misja oraz karta przetargowa w postaci życia Thorgala. Wprawdzie w przypadku zdziczałej wersji Louve zakończenie może przysporzyć nieco fajerwerków (jeżeli scenarzysta znajdzie ku temu odwagę, pokazując na wskroś brutalną i bezwzględną naturę nastolatki), nie zmienia to faktu, że dzieci wikinga spotkał podobny los. Stały się narzędziami w machinacjach innych.
Pomysł nawiązania do wydarzeń z „Wilczycy” należy uznać za interesujący. Autorzy byli jednak mało przewidujący, zakładając że dziewczynka porozumiewa się przeważnie z wilkami, marginalizując pozostałą część leśnej zwierzynie. Nadto Yann sygnalizuje pewne sytuacje, które zapewne odegrają jakąś rolę, ale nie potrafi płynnie wkomponować je w fabułę lub po prostu nie widzi potrzeby tłumaczenia ich genezy. Z kolei Roman Surżenko ze swojej roli wywiązał się należycie. Kadry rozgrywające się podczas nocy, napawające strachem i utrzymane w klimacie grozy mogą się podobać, a na pewno stanowią miłą odmianę. Szczerze powiedziawszy w takiej tonacji mógłby być utrzymany cały album. Niemniej widoczny jest dość istotny wpływ prac Rosińskiego na kreskę rosyjskiego rysownika.
Z obawą oczekuję kontynuacji, która może okazać się lepsza niż niniejszy album. Jednakże zachodzi podejrzenie, że autorzy mogli popuścić zbyt daleko wodze fantazji kreując dzikuskę, będącą żeńskim klonem Wolverine’a, a raczej nie tego oczekuje się od cyklu nawiązującego do sagi o „gwiezdnym dziecku”. Miejmy nadzieję, że dane nam będzie jeszcze zobaczyć dawną, tajemniczą Louve.
- Przeczytaj także recenzję 33 tomu "Thorgala" - "Statek miecz"
Tytuł: "Thorgal - Louve" tom 1: "Raissa"
- Scenariusz: Yann
- Rysunki: Roman Surżenko
- Tłumaczenie: Wojciech Birek
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 28.11.2011 r.
- Oprawa: miękka / twarda
- Druk: kolor
- Papier: kreda
- Format: 215x290 mm
- Stron: 48
- Cena: 22,99 zł / 29,99 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...