Recenzja książki "Myto Ogarów. Miasto" Stevena Eriksona

Autor: Dominika "Elanor" Kurek Redaktor: druzila

Dodane: 29-03-2009 10:29 ()


 

"Myto Ogarów" Stevena Eriksona zniechęca dziwacznie brzmiącym tytułem i banalną, wręcz tandetną ilustracją z okładki. To jednak wszystko - miłośnicy cyklu "Malazańskiej Księgi Poległych", który dotrwali do tej ósmej już odsłony serii, nie dadzą się zrazić takim detalom. I bardzo dobrze, bo tom ten - a w każdym razie jego pierwsza wydana jak dotąd część, nosząca podtytuł "Miasto" - jest jednym z bardziej udanych utworów Kanadyjczyka.

Sam podtytuł książki mógłby właściwie brzmieć "Miasta", ponieważ akcja powieści wiąże się zasadniczo z dwoma miejscami: Darudżystanem i Czarnym Koralem. W pierwszym z nich, w sposób jako żywo przypominający "Ogrody księżyca", gromadzą się ze wszech stron znani nam już bohaterowie, a na prowadzącą tam spokojnie bar grupkę Podpalaczy Mostów czyhają (nieobce im) niebezpieczeństwa. Drugie natomiast miasto, ogarnięte wieczną nocą i władane przez Tiste Andii z Anomanderem Rakiem na czele, staje przed tajemnicą związaną z pewnym nadzwyczajnym kurhanem, pamiętnym ze "Wspomnienia lodu". Trzecim dominującym (choć nie ostatnim) wątkiem jest prowadzona przez Nimandera i Klipsa grupa Andii, która w swojej wędrówce do pobratymców natrafia na nader niepokojące i groźne manifestacje pewnego boga.

Ten właśnie podział na trzy wyraźne, charakterystyczne wątki jest właśnie tym, czego brakowało poprzedniej części, która choć ciekawa, była skonstruowana chaotycznie i niekiedy sprawiała wrażenie przydługiej. Budowa "Myta Ogarów" jest o wiele bardziej tradycyjna niż zwykle u Eriksona, lecz zdecydowanie wychodzi jej to na dobre - podobnie jak tym czytelnikom, którzy nie mają ochoty spędzać zbyt wiele czasu na przypominanie sobie licznych i skomplikowanych wydarzeń z wcześniejszych ksiąg. Tutaj bez problemu kojarzymy, kim są bohaterowie – nawet ci, z którymi nie widzieliśmy się już od kilku tomów.

"Myto Ogarów" jest pozornie bardziej przegadane, niż to przeciętnie bywa w tym cyklu, brak tu (przynajmniej na razie) większych scen walk czy bardzo dynamicznej akcji, a jednocześnie powieść czyta się zdecydowanie szybko i lekko - lżej niż zwykle w przypadku innych tomów "Malazańskiej Księgi Poległych". Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Erikson w pewien sposób stopniowo "unormalnia" swoje utwory, szykując je do nadchodzącego finału cyklu. Nie ma już potrzeby wprowadzania dziesiątek nowych postaci, nadszedł natomiast czas uspójniania wątków. Nie brakuje zatem ósmemu tomowi cyklu epizodycznych odwołań do zakończonych już fragmentów opowieści (w moim osobistym odczuciu króluje tu piękne nawiązanie do historii Sznura Psów). Ale przede wszystkim "Myto Ogarów. Miasto" jest z pewnością podbudową pod nadchodzące w drugiej połowie tomu zakończenie pewnych wątków - już w tym momencie czuć wiszący w powietrzu iście eriksonowy finał - a może nawet dwa, po jednym dla każdego z dwóch miast.

korekta: Druzila

 

 

Tytuł: "Myto Ogarów. Miasto"

Tytuł oryginału: "Toll the Hounds"

Autor: Steven Erikson

Przekład: Michał Jakuszewski

Wydawnictwo: Mag

Rok wydania: 2009

Liczba stron: 641

Format: 115x185

Oprawa: miękka

 

Zobacz też:

Recenzja książki "Wicher śmierci. Imperium" Stevena Eriksona

Recenzja książki „Wicher śmierci. Ekspedycja” Stevena Eriksona

Druga recenzja książki "Wicher śmierci" t. 1 i 2 Stevena Eriksona

Recenzja książki "Męty Końca Śmiechu" Stevena Eriksona

 

 

Dziękujemy Wydawnictwu Mag za udostępnienie książki do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...