'Opowieści z Narnii: Książę Kaspian' - recenzja druga

Autor: Maciej 'Levir' Bandelak & Katarzyna 'Kiriana' Suś Redaktor: Kiriana

Dodane: 25-06-2008 08:13 ()


Na ekranach kin zagościła druga część "Opowieści z Narnii" o wdzięcznym podtytule "Książę Kaspian". Już sam zwiastun sugerował, że film ten będzie różnił się od poprzednika. Bowiem tak jak nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, tak i opowieść nie może drugi raz przebiec tak samo. Na wstępie pragnę wszystkich czytających uprzedzić, że książek nie czytałam, zatem nie spodziewajcie się mili moi, że znajdą się tutaj porównania do nich. Ale wracając do filmu. Rodzeństwo Pevensie wiedzie zwyczajne życie z dala od magii i przygód jakich doświadczyli w Narnii. Z mniejszą lub większą nostalgią wspominają wydarzenia minionego roku, choć nie do końca radzą sobie z tymi przeżyciami. Ciężko jest bowiem człowiekowi, który wyrwany z szarości dnia codziennego zostaje królem świata magii niespodziewanie znów trafić w ową szarość dnia. Nie każde z rodzeństwa radzi sobie z tym dobrze.

Narnia ponownie wzywa ich w swe objęcia, a to za sprawą tytułowego Księcia Kaspiana, który to potrzebuje ich pomocy. Nie będzie to jednak ta sama kraina, którą znamy z poprzedniej części. Rządzona przez Telmarów, staje się raczej dziką puszczą niż światem kojarzonym z snem i marzeniami. Nasi bohaterowie nie od razu odnajdą się w tym świecie, który zmienił się równie mocno jak i oni. Magiczne elementy będą jednak przeplatać się z fabułą niczym słodka obietnica, że wystarczy jedynie uwierzyć, by wszystko stało się możliwe. Ale czy starczy im wiary?

Historia o dorastaniu, o tym, jak trudno z dziecka stać się nastolatkiem, a z nastolatka dorosłym, epicka opowieść łącząca w sobie magię, walki rycerskie oraz ciężką i gorzką naukę o odpowiedzialności za siebie i innych – tak w skrócie opisałabym treść filmu. Walka o wolność Narnii zdaje się być tłem, mającym nauczyć naszych bohaterów jak żyć w zwyczajnym świecie, a Kaspiana jak być mądrym i rozważnym królem.

Gra aktorska moim zdaniem trzyma poziom poprzedniej części. William Moseley - Piotr Pevensie – świetnie ukazał przemianę, jaka zachodzi na naszych oczach w jego bohaterze. Wzięcie na barki odpowiedzialności za innych i uświadomienie sobie konsekwencji wyborów, jakie podejmujemy zmienia całkowicie sposób postępowania chłopca. W ostatnich scenach zdajemy się dostrzegać młodego mężczyznę, gotowego na spotkanie czekającego go przeznaczenia. Ciekawie zagrała również Anna Popplewell, filmowa Zuzanna Pevensie. W postaci tej również zachodzi silna przemiana, zaczyna dostrzegać coś poza opiekowaniem się młodszą siostrą i na oczach widzów wyrasta na młodą kobietę. Anna ciekawie pokazała też przekorę Zuzanny, która prędzej czy później będzie musiała nauczyć się przyjmować pomocną dłoń od innych.

Georgie Henley odtwórczyni roli Łucji Pevensie zdaje się jako jedyna nie zmieniła się. Nadal ufna w magię i świat jaki go otacza, jako jedyna bierze życie takim, jakim jest. Zachowuje niewinność dziecka mimo, że świat wokół niej staje się brutalny.

Skandar Keynes - Edmund Pevensie – zdaje się grać zupełnie inną postać. Z zuchwałego zdrajcy, Edmund staje się odpowiedzialnym i poważnym młodzieńcem, a Keynes potrafi znakomicie to pokazać. Niestety, postać potraktowano raczej jako drugo- niż pierwszoplanową.

W poprzedniej części klimat Narnii zawdzięczaliśmy m.in. muzyce. Do „Księcia Kaspiana” ponownie zatrudniono Harry'ego Gregsona-Williamsa. Taki krok oznaczał, że będzie zachowana poprzednia muzyczna idea ilustracji tego magicznego świata, i tak też się stało. Jednocześnie kompozytor poszedł krok do przodu. Muzyka do „Księcia Kaspiana” nie jest powtórzeniem poprzedniej. Owszem, niektóre motywy zostały zachowane i przewijają się w niektórych ścieżkach, jednocześnie zostały one rozbudowane, dodano też zupełnie nowe tematy. Muzyka jest również cięższa i mroczniejsza. Bądź co bądź film przestał być bajeczką dla dzieci, a stał się utworem nieco poważniejszym w wymowie i tak też zostało to ujęte muzycznie.

Kompozytor w ten sposób zachował styl znany z poprzedniej części (a wcześniej z „Królestwa Niebieskiego”) i jednocześnie nie zrobił tematycznej kalki. Ścieżkę dźwiękową kończy piosenka podobna do „Wunderkind” Alanis Morisette z poprzedniego filmu, miła i przyjemna, choć raczej nie dorówna Alanis. Jednakże jest to również pożegnanie z Harrym Gregsonem-Williamsem. Do kolejnej części Kronik zatrudniono Davida Arnolda. Czy wyjdzie to filmowi na dobre? To się dopiero okaże.

Niewątpliwym atutem filmu są również piękne plenery i ciekawe efekty specjalne. Niestety, momentami zbyt dosłownie zapożyczone z cyklu ‘Władcy Pierścieni’. Cóż, niezwykle widowiskowe sceny batalistyczne zdają się być żywcem wydjęte z ‘Dwóch wież’ czy też ‘Powrotu Króla’. Chwilami miałam wręcz wrażenie, że gdzieś obok pojawi się Legolas tudzież Frodo. Mimo tych podobieństw i kalk należy oddać sprawiedliwość reżyserowi, gdyż sceny te doskonale wplatają się w opowieść. Nie jest to bowiem już grzeczna bajka, a epicka opowieść, gdzie zranieni krwawią, a zabici pozostają martwi. Film, choć inny, trzyma poziom i klimat.

 

Zobaczcie także:

 

Obsada:

 

Ben Barnes ... Książę Kaspian

Georgie Henley ... Łucja Pevensie

Skandar Keynes ... Edmund Pevensie

William Moseley ... Piotr Pevensie

Anna Popplewell ...Zuzanna Pevensie

Sergio Castellitto ... Król Miraz

Peter Dinklage ... Trumpkin Warwick

Davis ... Nikabrik

Vincent Grass ... Doktor Kornelius

Reżyseria: Andrew Adamson

Scenariusz: Andrew Adamson, Stephen McFeely

Muzyka: Harry Gregson-Williams

Czas: 147 minut

 

Korekta: Eleanor

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...