„Brigantus” tom 2: „Pikt” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 27-05-2025 21:55 ()


Gdy Juliusz Cezar (100-44 p.n.e.) szykował wyprawę przeciwko zaciekle opierającym się Rzymskiej Republice Partom, zdawać się mogło, że na Synów Wilczycy nie ma i nie będzie mocnych. Wspomniany bowiem, wprawiony podbojem Galii (poza rzecz jasna wiadomą wioseczką…), rozgromieniem konkurującej z nim sitwy Pompejusza oraz osadzeniem na egipskim tronie swojej nałożnicy, przekonany był o nieuchronności opanowania całego świata, wedle rojeń skądinąd znanego Aleksandra Macedońskiego (356-323 p.n.e.). Czas jednak pokazał, że oczekiwania rzymskiego dyktatora były zdecydowanie przesadzone.

Nie tylko dlatego, że niebawem przed wspomnianą wyprawą padł on ofiarą spisku niedobitków stronnictwa pompejańczyków, ale przede wszystkim z racji dalece niewystarczającego potencjału przepoczwarzonej w monarchię republiki. Przekonał się o tym już jego dziedzic w osobie Oktawiana Augusta (27 p.n.e.-14 n.e.), zmuszony do ewakuowania rzymskiej administracji z obszaru Germanii, rezygnacji z podboju państwa Markomanów oraz pogodzenia się z Partami. Podbój Brytanii za panowania Klaudiusza I (41-54 n.e.) był pod tym względem jednym z nielicznych ewenementów.

Jak się jednak okazało, również na tym obszarze Rzymianie napotkali godnych sławy ich oręża przeciwników. Mowa tu o zamieszkujących obszary Kaledonii (tj. mniej więcej współczesnej Szkocji) klanach Piktów, zawziętych góralach, którzy nader chętnie wystawiali stacjonujących w Brytanii legionistów na ciężką próbę (o czym więcej m.in. w serii „Slaine”). Dość wspomnieć, że przez niemal cały okres funkcjonowania rzymskiej administracji po drugiej stronie Kanału La Manche (tj. między rokiem 43, a 407), koniecznym było utrzymywanie na tym terytorium aż trzech, gotowych do zwarcia z Piktami legionów. Nie pomogła nawet szeroko zakrojona kampania pod osobistym nadzorem cesarza Septymiusza Sewera (193-211) i tym samym Rzymianie zmuszeni byli do regularnego odnawiania fortyfikacji wzniesionych jeszcze za czasów cesarza Hadriana (117-138). Można zatem śmiało rzecz, że pomimo skromnej kultury materialnej i nieprzesadnie licznej populacji, mieszkańcy kaledońskich wyżyn, zdołali nadtybrzańskim zdobywcom napsuć krwi w niewiele tylko mniejszym stopniu niż wspomniani Partowie.

Z tej okoliczności zdecydował się skorzystać duet twórców, sprawdzonych przy znanych już polskiemu czytelnikowi produkcjach, takich jak „Stacja 16” i „Bez przebaczenia”. Mowa tu o Yvie Huppenie (aktywnym pod pseudonimem Yves H.) oraz jego słynnym ojcu Hermannie. Stąd ich kolejna wspólna inicjatywa, tj. zaprezentowany również u nas album „Brigantus”, z akcją osadzoną właśnie w realiach bezdroży wiodących ku północnej Brytanii. Przy czym w okresie, gdy rzymski namiestnik Brytanii w osobie Juliusza Agrykoli usiłował okiełznać krnąbrnych Piktów (tj. w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych I w. n.e.). To właśnie te wydarzenia, przybliżone przez zięcia wspomnianego dowódcy (a był nim uznawany za najwybitniejszego dziejopisa rzymskiego Publiusz Korneliusz Tacyt), posłużyły za kanwę kontynuacji, zawartej we wspomnianym albumie opowieści. Okazała się ona bowiem dylogią, w której tytułowy protagonista, Brigantus, przepędzony przez Rzymian, wśród których dorastał, zdecydował się wesprzeć swoją wiedzą i krzepą właśnie Piktów.

Jak nietrudno się domyślić nie obędzie się zatem bez pełnowymiarowej konfrontacji. Trudno bowiem byłoby przypuszczać, że rozmiłowani w wojennym rzemiośle Synowie Wilczycy byliby skłonni uszanować niezależność hardych górali. Ci natomiast ani myśleli bez walki poddawać się dominacji zamorskich przybyszy. Zderzenie de facto dwóch skrajnie odmiennych światów było zatem nieuniknione. Yves H. do spółki z Hermannem przybliżyli ów konflikt w równie dobrym stylu co Enrico Marini wcześniejsze o ponad pół wieku zmagania Rzymian z germańskimi Heruskami (zob. seria „Orły Rzymu”). W części sekwencji krew leje się zatem nader obficie, a na ich tle rozgrywa się tragedia głównego bohatera. Wszak dojrzałemu przecież mężczyźnie pierwszy raz za jego żywota dane było zaznać akceptacji i serdeczności drugiego człowieka. Stąd druga (i zarazem ostatnia) odsłona „Brigantusa” to nie tylko komiks stricte wojenny, ale też zapis emocjonalnej przemiany mocarnego garbusa, na swój sposób inwersji Spartanina Efialtesa z komiksu „300” Franka Millera. Znać przy tym, że jako scenarzysta dojrzewa również Yves H., co prawda nadal ustępujący swemu ojcu, aczkolwiek w swoim fachu ewidentnie coraz wprawniejszy.

Pomimo upływu kolejnych lat i dekad prace Hermanna niezmiennie zachowują wysoką jakość jego uznawanych już za klasyczne realizacji (vide m.in. szykowane u nas do wznowienia „Wieże Bois-Maury”). Dlatego także tym razem udział rzeczonego w niniejszym przedsięwzięciu stanowi okazję do podziwiania kunsztu tego nieprzypadkowo uznawanego za jednego z najwybitniejszych artystów europejskiego (a w gruncie rzeczy światowego) komiksu. Zgodnie z przyjętą dla tej inicjatywy stylistyką, również w niniejszej opowieści świat przedstawiony spowija generowana wszechobecną mgłą aura tajemniczości. Surowość północnej krainy trafnie ujmuje odczucia uczestników rzymskich ekspedycji w głąb Kaledonii, zawartych w nielicznie zachowanych źródłach z czasów rzymskiego panowania w Brytanii. W ujmowaniu tych jakże nieprzyjaznych realiów Hermann jest wręcz bezceremonialny. A to cieszy, bo jako twórca niestroniący od naznaczonego turpizmem realizmu odnalazł się w tym przedsięwzięciu wręcz wzorcowo. Do tego stopnia, że zasadnie można żałować, iż „Brigantus” ograniczył się do zaledwie dwóch odsłon.

 

Tytuł: „Brigantus” tom 2: „Pikt”

  • Tytuł oryginału: „Le picte”
  • Scenariusz: Yves H.
  • Rysunki: Hermann Huppen  
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Jakub Syty
  • Wydawca wersji oryginalnej: Strip Art Features
  • Wydawca wersji polskiej: Elemental
  • Data premiery wersji oryginalnej: 10 stycznia 2025 r. 
  • Data premiery wersji polskiej: 8 kwietnia 2025 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 215 x 290 mm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 56
  • Cena: 59 zł  

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus