„Dayak” - recenzja
Dodane: 16-11-2024 22:30 ()
Czarny Ląd to potencjał, który bez cienia wątpliwości może zmienić świat. Ów kontynent ma bowiem wszystko, czego potrzeba do wytworzenia nie tylko dobrobytu, ale też podjęcia ekspandowania poza jego obszary. Jak do tej pory (a przy tym jakby wbrew deklaracjom różnego typu wpływowych środowisk) na ogół to jednak Afryka była eksploatowana (by nie rzec, że wręcz drenowana) przez przybyszy z różnych krańców Ziemi. Nie brak jednak wizji, ukazujących ewentualny bieg wypadków, kiedy to mieszkańcy wspomnianego kontynentu, dysponując zaawansowaną technologią, decydować będą sami o sobie.
Zaprezentowana pierwotnie jeszcze u schyłku XX wieku trylogia „Dayak” jest jedną z takich właśnie wizji Afryki przyszłości, czasów gdy przynajmniej część spośród społeczności tego rozległego kontynentu nie tylko będzie władna decydować w swoich sprawach, ale też rozwijać się po swojemu, z uwzględnieniem zaawansowanych technologii. Stąd realia przedstawione, usytuowane w pobliżu etiopskiej Adis-Abeby, ukazują taką właśnie przyszłość Czarnego Lądu. Przy czym z miejsca daje się zauważyć liczne paradoksy tej rzeczywistości. Z jednej bowiem strony dosycona jest ona w mnogość skomplikowanych rozwiązań technicznych, sytuujących przedstawicieli ujętej w tym utworze społeczności jako wyżej od współczesnej ludzkości rozwiniętych. Z drugiej natomiast, z miejsca dają o sobie znać liczne, nierozwiązane problemy, z którymi owa wspólnota zmuszona jest się borykać.
Dość wspomnieć, że niniejszy zbiór otwiera sekwencja rozgrywająca się pośród faweli na obrzeżach rozległej metropolii. Nie wszystkim zatem technologiczne zaawansowanie przyniosło wymierne korzyści oraz kres biedy. Jedną z takich właśnie osób jest tytułowy bohater serii, Dayak, młodzieniec wyróżniający się nie tylko zaradnością, ale też białym kolorem skóry. A to z tego względu, że w realiach, w których osadzona jest ta opowieść, tzw. białych ludzi nikt od dawna nie widywał… W obliczu wyzwania, które przed nim to jednak jedynie na swój sposób egzotyczny detal. Bowiem bieg spraw doprowadza Dayaka na ścieżkę konfliktu z niemal wszechwładnym prezesem firmy wydobywczej, nieprzebierającym w środkach, a przy tym niezwykle trudnym do zwalczenia…
To oczywiście jedynie ogólny zarys autorskiej historii Philippe’a Adamova, twórcy znanego u nas z innej jego inicjatywy twórczej, tj. serii „Wody Morteluny”. Podobnie jak w tym przedsięwzięciu, również w „Dayaku” nie tamował on swojej weny twórczej. Do tego zarówno w wymiarze plastycznym, jak i fabularnym. Efektem tego jest tętniąca życiem i rozmachem wizja spójnego i kompletnego zarazem świata przedstawionego. Znać przy tym skłonność autora do wizualnej ekspresji i wrażeniowości, przy równoczesnej łatwości w nakreślaniu wymyślnych i konstrukcyjnie złożonych urządzeń. Stąd potencjalni czytelnicy tej propozycji wydawniczej spodziewać się mogą wizualnej uczty. Podkreślające dramaturgie poszczególnych sekwencji kadrowanie, intensywna kolorystyka oraz przekonujące wizerunki osobowości nawet dalszych planów to tylko ważniejsze spośród licznych walorów warstwy plastycznej tego przedsięwzięcia.
Jak chwilę temu zasygnalizowano, niezgorzej sprawy mają się również w kontekście fabuły. Wiodący konflikt ujęty został przekonująco, a motywacja uczestników tej konfrontacji nie wzbudza zastrzeżeń. Spójność rzeczywistości kreowanej tworzy dogodne tło dla przebiegu tego wątku oraz wątków pobocznych. Znać przy tym inspiracje szanownego autora „Incalem” (co zresztą daje się zauważyć także w wymiarze wizualnym). Po raz kolejny chciałoby się jednak powtórzyć za najsłynniejszym Gospodarzem Domu okresu PRL: „My się nie wstydzimy dobrych wzorców”. I bardzo dobrze, choć inspiracja wspólnym dokonaniem Alejandro Jodorowsky’ego i Jeana „Moebiusa” Girauda ogranicza się jedynie do kilku motywów, stanowiąc punkt wyjścia do wytworzenia epickiej i angażującej czytelnika epopei. Phillipe Adamov zdołał zatem zaproponować wysokiej jakości rasowe SF, o potencjale zainteresowania nie tylko wielbicieli uniwersum Incala, ale też m.in. fanów takich klasyków literackiej fantastyki jak m.in. „Kirinyaga” Mike’a Resnicka. Nie sposób zatem tej propozycji wydawniczej nie polecać.
Tytuł: „Dayak”
- Tytuł oryginału: „Dayak. Intégrale”
- Scenariusz i rysunki: Philippe Adamov
- Dialogi: Philippe Adamov, Claude Carré
- Kolory: Phillipe Adamov, Julie Dethorey
- Tłumaczenie z języka francuskiego: Jakub Syty
- Liternictwo i skład: Raraku.pl
- Wydawca wersji oryginalnej: Glénat
- Wydawca wersji polskiej: Wydawnictwo Kurc
- Data publikacji wersji oryginalnej (w pierwotnej edycji): listopad 1999
- Data publikacji wersji polskiej: 23 maja 2024
- Oprawa: twarda
- Format: 215 x 297 mm
- Druk: kolorowy
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 144
- Cena: 108 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w albumach „Ghetto 9” (maj 1993), „La chambre verte” (czerwiec 1994) i "Zaks” (styczeń 1997).
Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus