„Wody Morteluny” księga I - recenzja
Dodane: 25-06-2022 23:29 ()
Paryż, piękny Paryż, miasto świateł, mody, sztuki i zakochanych. Miasto, przez które niegdyś przepływała Sekwana. Dziś jej koryto wyschło, a po wilgotnej cieczy zostało wspomnienie, zachowane w książkach i umysłach nielicznych mieszkańców, wegetujących w apokaliptycznej rzeczywistości, w której walutą za wszelkie usługi jest woda. Pożywienie, seks, przysługi wyceniane są w litrach przedłużających nędzną egzystencję. W świecie pozbawionym skrupułów, nadziei, miłosierdzia, rządzonym przez nielicznych przedstawicieli elit – arystokracji, duchowieństwa, sił mundurowych – instynkt samozachowawczy każe za wszelką cenę chronić nasz gatunek. Taplać się w odchodach, stąpać po wysuszonych kościach, pieprzyć w brudzie, chronić przed żrącymi opadami, zżerać koty i samych siebie. Kanibalistyczno-egzotyczna dieta i pragnienie wytyczają rytm codzienności.
Maszynka do mięsa. Tym stał się Paryż obecnie zwany Morteluną, władany przez wiecznie młodego księcia Jerome Mortelunę. Przebiegły i znudzony, narcystyczny drań od dekad oszukuje śmierć za sprawą tajemniczego specyfiku, a swój urząd sprawuje dzięki dostępowi do nielicznych zasobów wody uzdatnianych za pomocą paliwa, dostarczanego przez Diuka Malika. Obaj się nienawidzą, ale bez ich współpracy żadne z nich nie ma większych szans na przeżycie. Jednak nienasycone ambicje, a przede wszystkim buzujące emocje będą musiały w końcu eksplodować i wpłynąć na bieg historii dogorywającego świata, utopionego w zbiorowej niepamięci o pięknej przeszłości.
Patryk Cothias (scenariusz) i Philippe Adamov (rysunki) stworzyli opowieść odstręczającą, pełną bólu i cierpienia. Makabryczność postatomowej rzeczywistości przyćmiewa jedynie ocean wylewającego się tu smutku nad kondycją przegrywającej samej ze sobą ludzkości, pozbawionej wszelkich moralnych zasad. Liczy się tylko przetrwanie z dnia na dzień. W czasie lektury nieodłącznie towarzyszyło mi jedno dręczące pytanie – po co to wszystko? Dlaczego ktoś chciałby żyć w tym rozkładającym się, ohydnym świecie zmierzającym donikąd. Czy żądza władzy i strach przed śmiercią są tak silne, że człowiek nie może im się oprzeć? Widocznie tak, skoro główni gracze tej rozgrywki gotowi są postawić na szali wszystko, co jeszcze mają.
Pomimo wyniszczającego kataklizmu Morteluna i jej włości oparte są na tych samych społeczno-ekonomicznych zależnościach, co dawny świat. Woda to władza, a władza to życie. Jest jeszcze jeden towar, którym nikt nie pogardzi – kobiece ciało. A ciało Violhaine, dziewczyny o niespotykanej urodzie, córki lokalnego rzeźnika, nastoletniej prostytutki pożądanej przez najważniejszych dostojników miasta na czele z samym Księciem Jerome, jest walutą bezcenną. Przypadkowe spotkanie dwóch pięknych fizycznie istot będzie brzemienne w skutkach. Zwykły kaprys wpłynie na losy wielu mieszkańców, doprowadzając do swoistego przewrotu. I tak historia o pałacowych intrygach przeistoczy w powieść drogi, w której każdy z uczestników powoli zacznie odkrywać siebie, dostrzegać grzechy przeszłości, mierzyć się z własnymi uczuciami, marząc o ujrzeniu największego skarbu, rzekomo czekającego na jej końcu.
Dla Cothiasa i Adamowa nie ma żadnych świętości ani tematów tabu. Krytyka społeczeństwa, które systematycznie i metodycznie dążyło do samozagłady, daje o sobie znać w każdym z pięciu albumów, wchodzących w skład pierwszej księgi. A mimo to jawi się w tym święcie malutkie ziarenko nadziei, bo skoro w tak zdeprawowanym otoczeniu jest w stanie zakwitnąć miłość – nawet jeżeli w jakimś stopniu wynaturzona – zmuszająca do największych poświęceń, to może nie ulegliśmy jeszcze tak perfidnemu odczłowieczeniu? Przez chwilę można odnieść takie wrażenie, jednak każdy szlachetny czyn szybko zostaje przesłonięty kolejnym barbarzyńskim aktem okrucieństwa – o dziwo czasem dokonanym z litości, lecz przeważnie dla czystej satysfakcji oprawcy. Sam nie wiem, co jest bardziej przerażające…
Cały ten tak precyzyjnie rozpisany i rozrysowany świat jest koszmarną przejażdżką po kolejnych kręgach piekła. Wszelkie jego detale wypadają w pełni autentycznie niczym z góry zaplanowana apokalipsa. Dzięki wybornej pracy Phillipe Adamova posługującego się delikatną kreską trudno wyrwać się z gruzów zniszczonej, zdewastowanej fizycznie i moralnie Francji. Rysownik kreśli precyzyjny obraz upadku obyczajów, nawiązując do historii swego kraju. Pałacowe orgie z mutantami, polowania na bezbronnych w ramach rozrywki, wykwintne uczty, na których królują fantazyjne dania z ludzkiego mięsa, oto obraz pustych duchowo elit, spuszczających resztki cywilizacji w rynsztoku.
Adamov i Cothias równie dużo uwagi co scenografii poświęcili postaciom występujących w „Wodach Morteluny”. Dynamiczne relacje, znakomite dialogi, w których bryluje Jerome, niedopowiedzenia, nieufność i cała skala targających nimi emocji sprawiają, że śledzimy ich losy ze strony na stronę z coraz większym przywiązaniem. Owszem, zdarza się scenarzyście od czasu do czasu zgubić lub spłycić wątek, choć równie dobrze może to być gra na naszych oczekiwaniach. Jednak zdecydowanie trzeba stwierdzić, że Cothias w pełni panuje nad swoim dziełem, w którym szekspirowskie monologi mieszają się z posmakiem twórczości Pier Paolo Pasoliniego i ujęciami rozgrzanego, niosącego śmierć piasku prosto z wyobraźni George'a Millera. Przede wszystkim zaś to sugestywnie przedstawiona zagłada naszego gatunku idealnie wyrażona za pomocą dwójki najinteligentniejszych bohaterów – książęcego błazna Goliata i androidki Kali, będącymi pękniętym zwierciadłem upadającej ludzkości…
Nie doprowadzajmy do tego, aby ujrzenie oceanu stało się tylko przywilejem ślepców.
Tytuł: Wody Morteluny księga I
- Scenariusz: Patrick Cothias
- Rysunki: Philippe Adamov
- oprawa: twarda
- format: 210 x 297 mm
- liczba stron: 248
- ISBN 978-83-964761-0-4
- cena okładkowa: 159,90
- rok wydania: 26.05.2022 r.
- wydawnictwo: KURC
Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus