„Smerfy” tom 31: „Smerfy w Pilulicie” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 19-05-2024 22:49 ()


Z racji takiej, a nie innej postury tytułowym bohaterom tej serii, przypada zwykle konieczność interakcji z humanoidami zdecydowanie od nich większymi (by wspomnieć choćby szczególnie problematycznego Gargamela). Pytanie, co by było, gdyby chociaż raz to właśnie Smerfom przypadła rola „olbrzymów”… Znać już tylko po okładce niniejszej odsłony kronik niebieskich skrzatów, że z taką właśnie sytuacją będziemy mieli do czynienia.

Czyżby wymyślne mikstury Papy Smerfa przypadkowo zwielokrotniły masę ogólną mieszkańców leśnej wioseczki? A może klątwa lokalnej gildii czarowników doprowadziła do skarłowacenia mieszkańców regionu, w którym usytuowana jest siedziba Smerfów? Nic z tych rzeczy. W tym bowiem przypadku kluczowym czynnikiem okazuje się przetestowana przez skądinąd znanych Jonkę, Jonka i Kleksa wyobraźnia. Dodajmy, że w wykonaniu Smerfa Poety, który pod wpływem „burzy i naporu” weny twórczej, „wysmażył” obszerny utwór prozatorski. To właśnie na kartach tego z miejsca docenionego dzieła, on i część jego koleżeństwa ma okazję trafić do tytułowej krainy. I to właśnie w tej „przestrzeni” odnajdą się w nietypowej dla nich roli, tj. właśnie wzbudzających trwogę przemieszaną z zainteresowaniem gigantów.

Skojarzenia z długowiecznym (a może nawet ponadczasowym) utworem pióra Jonathana Swifta nasuwa się w sposób naturalny. Znać to zresztą już po ilustracji zdobiącej okładkę niniejszego albumu, jako żywo wzorowanej na niezliczonej ilości kompozycji plastycznych, ukazujących niejakiego Lemuela Guliwera w pozycji zdecydowanie mało komfortowej. To jednak tylko scena wyjściowa do dalszego ciągu przygody, prowadzonej już bez znamion zależności wobec wspomnianej powieści. Miast tego Smerfy zyskują okazję, by podobnie jak przy okazji pierwszego spotkania z uroczymi mieszkankami Wioski Dziewczyn, poznać dotąd nieznaną im społeczność. Stąd po raz kolejny świat kreowany serii ulega wzbogaceniu; do tego z potencjałem na osobne historie z udziałem mieszkańców Pilulitu. Fabuła prowadzona jest na wesoło, ale też ze stosownym napięciem, wywołanym odpowiednio przekonującym wyzwaniem. Sprawdzona we wcześniejszych albumach formuła także tym razem okazała się odpowiednio nośna i tym samym zajmująca.

W swojej roli jak zawsze fachowo odnalazł się również Pascal Garray, hiszpański rysownik, wprawnie imitujący styl niezapomnianego Peyo. Warstwa plastyczna w jego wykonaniu zachowuje zatem pełnię klarowności i wizualnej jednoznaczności. Nieprzypadkowo, bo mimo że perypetie Smerfów od lat śledzą również liczne zastępy „dużych” czytelników, produkcja ta realizowana jest przede wszystkim z myślą o dziecięcych odbiorcach.  Stąd jak zawsze użyto pogodnego, cieszącego oko zestawu kolorów.

Jak widać, po klasykę beletrystyki niezmiennie warto sięgać i nią się inspirować. „Podróże Guliwera” okazały się bowiem także w tym przypadku „zaczynem” dla emocjonującej przygody. Oby więcej tak udanego czerpania z zasobu literackiego dziedzictwa.

 

Tytuł: „Smerfy” tom 31: „Smerfy w Pilulicie”

  • Tytuł oryginału: ,,Les Schtroumpfs à Pilulit”
  • Scenariusz: Alan Jost i Thieryy Culliford
  • Rysunki: Pascal Garray  
  • Kolory: Nine Culliford
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Maria Mosiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: Le Lombard
  • Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 19 kwietnia 2013 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 31 stycznia 2024 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 215 x 285 mm
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 48
  • Cena: 34,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus