„Bootblack” - recenzja

Autor: Piotr Dymmel Redaktor: Motyl

Dodane: 25-06-2023 17:29 ()


W osobistym podsumowaniu najlepszych, zeszłorocznym, komiksów wysoko umieściłem „Gianta” kanadyjskiego artysty Mikaëla. Był to komiks, który zachwycił mnie bardzo sprawnie poprowadzoną fabułą, z powodzeniem łączącą epicki rozmach i kameralny dramat. Epickość brała się tam z ambitnej i udanej próby uchwycenia atmosfery Nowego Jorku doby kryzysu lat trzydziestych ubiegłego wieku, a kameralność tej historii gwarantował, jak pisałem, „zapis pojedynczego, przejmującego losu”. We wspomnianej recenzji sygnalizowałem również, że „Giant” to pierwszy tom trylogii nowojorskiej Mikaëla. Tekst kończyłem nadzieją, że Timof pokusi się o wydanie dwóch, kolejnych tomów nowojorskiej trylogii: „Bootblacka”, komiksu opowiadającego losy czyściciela butów oraz „Harlemu”, perypetii imigrantki z Antyli Francuskich, historii z jazzem w tle.

No i proszę, przede mną „Bootblack”. Siłą rzeczy nie da się uciec od porównań, bo komiksy ewidentnie mają ze sobą współbrzmieć i tworzyć rozciągniętą w czasie panoramę Nowego Jorku. Stąd podobny projekt okładek, na których sylwetki bohaterów schowanych w głębokich cieniach (pamięci?) służą za detal urozmaicający koloryt miejskiego krajobrazu – z nieodłącznym rysunkiem strzelistych wież Nowego Jorku, będących symbolami aspiracji, marzeń, przynależności. Jednak już na wstępnie widać, że Mikaël z tomu na tom staje się autorem coraz śmielszym. Niby poszczególne składowe fabuły są podobne, bo o ile w przypadku „Gianta” obracaliśmy się w środowisku irlandzkich imigrantów zatrudnionych przy wznoszeniu drapaczy chmur, o tyle w „Bootblacku” autor naszą uwagę kieruje w zupełnie inną stronę – ku wielkomiejskim brukom, naturalnemu środowisku, w którym bezbłędnie poruszają się czyściciele butów. Tak poznajemy Altenberga Fergusona, znanego jako Al Chrysler, syna emigrantów z Niemiec. Chłopak od najmłodszych lat zarabia na życie jako czyścicie butów, jego najlepszym przyjacielem jest James „Shiny” Rasmussen. Jest końcówka lat trzydziestych XX wieku, nadciąga wojna, ale też duże zmiany w życiu Ala Fergusona/Chryslera. Po pierwsze poznaje Maggie, wyniosłą piękność, obojętną na jego zaloty, a także kieszonkowca Josepha Bazilsky’ego. Ironią losu, ta trójka niekoniecznie przepadających za sobą bohaterów, napisze wspólną, tragiczną historię.

W ogóle trzeba zaznaczyć, że w przeciwieństwie do „Gianta” „Bootblack” jest komiksem o wiele bardziej dramatycznym, chociaż oba opowiadają zasadniczo historie bohaterów okopujących dolnej szczeble drabiny społecznej, tych, którzy ciężką, fizyczną pracą starają się podtrzymywać w sobie wiarę w nową ojczyznę. Nie zmienia to faktu, że „Bootblack” opowiada historię dużo mroczniejszą niż „Giant”, ba, opowiada historię w zasadzie tragiczną, ale by nie zdradzać zbyt wiele, na tym stwierdzeniu się zatrzymam. Druga część trylogii nowojorskiej to nadal rzecz opowiedziana z filmowym rozmachem w klimacie „Dawno temu w Ameryce”. Jest tutaj miejsce na ocean nostalgii, tępą przemoc, mafijne porachunki, wielkie marzenia, niespełnioną miłość, zdrady i zemsty. Akcja toczy się wartko, postaci zarysowane są wyraziście, a realistyczny styl rysunków Mikaëla dodaje wszystkiemu, co się dzieje waloru wiarygodności. Nie wiem, czy to potwierdzi fabuła domykającego trylogię „Harlemu”, ale historie pisane przez Mikaëla z komiksu na komiks zmierzają ku współczesności. „Giant” rozpoczyna się w latach trzydziestych XX wieku, „Bootblack” kończy ostatnim aktem drugiej wojny światowej.

Nieodmiennie, ogromnym walorem kolejnego komiksu Mikaëla jest jego nienachalny, kronikarski charakter. Przygody bohaterów toczą się na tle dokumentów epoki, takich jak faktyczne premiery kinowe (kadr otwierający „Wyjętego spod prawa” Howarda Hughesa z 1943 roku), wiadomości niesione przez prasę czy plakaty ozdabiające miejskie mury. To wszystko, dodatkowo spowite kłębami pary, wielkomiejskiego smogu czy mgły unoszącej się znad zatoki Long Island dodają komiksowi charakteru i poetyckiego oddechu – mocno kontrastującego z ponurą codziennością bohaterów.

Koniec końców, mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że „Bootblack” jest bardzo udaną kontynuacją trylogii Mikaëla. Nie zmienia się formuła opowieści, u podstaw której znajdujemy ponownie dramatyczny wątek miłosny. Nie zmienia się styl – historię niosą dynamiczne, pełne detali realistyczne kadry. To, co odróżnia omawiany komiks od „Gianta” to ciekawsza konstrukcja całości, dużo szersza perspektywa, równoważąca dwa plany czasowe (życie nowojorskie i frontowe) i odwaga autora zapuszczającego się w bardzo mroczne rejony ludzkiej obyczajowości. „Bootblack” to komiks nieprzynoszący zbyt wiele nadziei, chociaż pełno w nim śmiechu i szczeniackiej brawury, która zakłada, że zawsze da się w życiu spaść na cztery łapy. Mikaël pokazuje, że niekoniecznie, chociaż bolesna konfrontacja z rzeczywistością może być na swój sposób piękna, przejmująca i jakoś tam nawet wyzwalająca. Gorąco polecam, z niecierpliwością czekam na domknięcie trylogii.

 

Tytuł: Bootblack

  • Scenariusz i rysunki: Mikaël
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Wydawca: Timof Comics
  • ISBN: 978-83-67440-28-8
  • Format: 210x280
  • Oprawa: twarda
  • Liczba stron: 128
  • Druk/barwność: kolorowy
  • Zalecane dla odbiorcy: Młodzież i dorośli
  • Komiks nr 397
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 25 kwietnia 2023 r.
  • Cena: 99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie egzemplarza. 


comments powered by Disqus