„Giant” - recenzja
Dodane: 03-09-2022 21:19 ()
Całkiem niedawno miałem okazję pisać o komiksie Alcazar wydawnictwa Centrum Architektury. Rzecz działa się na placu budowy luksusowego apartamentowca w Indiach i obok wątków związanych z problematyką branży dewelopersko-budowlanej komiks w głównej mierze skupiał się na życiowych perypetiach szeregowych robotników – ich troskach, radościach, marzeniach.
Niemal identyczny pomysł wyjściowy stoi za „Giantem”, komiksem wydanym przez Timofa, a napisanym i zilustrowanym przez kanadyjskiego artystę Mikaëla. Akcja „Gianta” rozgrywa się w Nowym Jorku początku XX wieku, podczas burzliwych lat kryzysu, który zdefiniował świadomość współczesnej Ameryki. Obok filmów Chaplina jednym z kulturowych symboli owych czasów jest słynne zdjęcie anonimowego fotografa przedstawiające robotników siedzących na metalowej belce. W tle i pod nimi rozciąga się zapierająca dech w piersiach panorama Nowego Jorku. To właśnie owym robotnikom wysokościowym poświęcony jest „Giant”.
Takie założenia wyjściowe dają scenarzyście duże pole do popisu, bo w rekonstrukcji fikcyjnych życiorysów ma on nieograniczoną swobodę, z której bardzo umiejętnie korzysta. Nasz wzrok Mikael kieruje na środowisko irlandzkich imigrantów wznoszących Rockefeller Center, z tłumu robotników zaś wyłuskuje tajemniczego protagonistę potężnej budowy (Giant), milczącego mężczyznę, którego legendarne wprost milczenie będzie próbował przełamać nowo zatrudniony na budowie, wygadany brat – łata Dan Shackleton. Klasyczny schemat fabularny eksploatowany choćby w niezliczonych realizacjach Disneya i tutaj sprawdza się idealnie. Mamy więc opowieść o próbującej dotrzeć się przyjaźni, tajemnicę skrywającą życiowe epizody Gianta sprzed czasu, gdy ten dotarł do Ameryki, mamy w końcu serie rasowych dialogów wymienianych przez grupkę najbliższych współpracowników wyżej wymienionej dwójki, które przybliżają nam świat nowojorskiej codzienności ludzi próbujących zaadoptować się w nowej ojczyźnie. Szybko okazuje się bowiem, że Nowy Jork to równorzędny bohater „Gianta”. Zresztą jest to bohater rozpisany na więcej niż jeden album, bo omawiany komiks to pierwszy tom trylogii nowojorskiej. Kolejny, widziany z perspektywy czyściciela butów i ostatni „Harlem”, opowiadający o losach imigrantki z Antyli Francuskich, wydają się artystycznie bardzo bliskie kanonicznym realizacjom Willa Eisnera, w których kronikarska pasja utrwalenia życia miasta miesza się z zapisem pojedynczego, przejmującego losu. Mikael to bardzo sprawny scenarzysta, ładnie zamyka historię klamrą w postaci monologu radiowego didżeja, umiejętnie budującego atmosferę wielkomiejskiej gorączki, tempa czasów gwałtownych przemian, politycznej zawieruchy. Warto docenić to, że Mikaël nie szarżuje. Jest scenarzystą budującym opowieść pozbawioną zbędnych fajerwerków, ale wierzącym w siłę prostych emocji i historii. Dzięki temu dostajemy bardzo soczysty, obyczajowy obrazek, któremu trudno cokolwiek zarzucić. Jest tutaj miejsce na wzruszenie, śmiech, zadumę, szczyptę przemocy będącej echem brutalności czasów, w jakich rozgrywa się akcja komiksu.
Na równi z talentem do składania zajmujących historii, Mikaël może pochwalić się nie mniejszą biegłością w nadawaniu im wizualnego konkretu. Wiedząc, co dokładnie chce przekazać, jak porozkładać akcenty, na co skierować wzrok czytelnika, „Giant” pozbawiony jest w zasadzie zbędnych kadrów, zbliżając się sposobem montowania kolejnych scen do struktury filmu. Dowodem na to choćby sekwencja otwierająca komiks, w której główny bohater szykuje się do pracy. Wszystkie poranne czynności oraz sama droga przez miasto przy akompaniamencie słów wyrzucanych przez radiowego didżeja, wprowadzają nas w klimat budzącego się do życia Nowego Jorku, skutecznie osadzają w czasie i miejscu. Mikaël pamięta nieustannie o perspektywie, z jakiej opowiadana jest historię, czyli perspektywy ludzi, którzy w Ameryce są od niedawna i wszystko wydaje im się nowością i egzotyką. Stąd obrazy kreowane przez autora komiksu są konsekwencją owego założenia – nieustannie eksponowane panoramy drapaczy chmur, zadziwiające nowoprzybyłych innowacyjnością i technologicznym zaawansowaniem czy obowiązkowe rozmowy o filmach i wizyty w kinie – jedynej rozrywce dostępnej klasie pracującej. Wspomniany Chaplin i jego „Światła wielkiego miasta” przeglądają się w losach bohaterów komiksu podobnym splotem zdarzeń i życiowych perypetii. Naprawdę jest to bardzo sprawnie napisane, a realistyczny rysunek jeszcze bardziej uwiarygadnia prezentowane zdarzenia, utrwala realia historyczne i ducha miejsca fascynującego ogromem (vide okładka „Gianta”) i możliwościami. Zupełnie nie miałbym nic przeciwko, żeby poznać dwa kolejne tomy tej nowojorskiej trylogii. Świetna rzecz.
Tytuł: Giant
- Scenariusz i rysunki: Mikaël
- Tłumaczenie: Katarzyna Sajdakowska
- Wydawca: Timof Comics
- Wydanie: I
- Data wydania: 28 marca 2022
- ISBN: 978-83-66347-90-8
- Format: 213X285
- Oprawa: twarda
- Liczba stron: 128
- Druk/barwność: kolorowy
- Zalecane dla odbiorcy: Młodzież i dorośli
- Komiks nr 361
- Cena: 99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie egzemplarza.
comments powered by Disqus