„Shazam!”: „Gniew bogów” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 17-03-2023 23:34 ()


Przed czterema laty Shazam! wprowadził sporo świeżości do ekranowego uniwersum DC. Obraz Davida F. Sandberga  udowodnił tym samem, że można kręcić filmy wychodzące poza skostniały szablon, zabawne, rozrywkowe, w których nie brakuje typowych dla gatunku elementów, ale starające się również wnosić coś nowego. Mieliśmy do czynienia z nastolatkiem z problemami, który okazuje się godnym przywdziewania peleryny superbohatera. Stara się nie tylko sprawdzić na polu herosa, ale też będąc członkiem swojej nowej rodziny. Oba zadania nie należą do łatwych dla dzieciaka doświadczonego przez los.  

W Gniewie bogów mamy zatem trochę inną sytuację wyjściową niż poprzednio. Teraz Billy Batson i jego obdarzone boskimi mocami alter ego próbuje działać na superbohaterskiej niwie według określonych, sztywnych zasad. Nie zawsze jednak są one priorytetem dla pozostałej części rodziny Shazamów. Jego przyszywane rodzeństwo nie odbiera aż tak poważnie roli obrońców miasta, a nawet marzy o solowych wyczynach. Zaszczucie, brak swobody w podejmowaniu decyzji kładzie się cieniem na kolektywie bohaterów. Jednak jak to jednak w rodzinie bywa, gdy trzeba, to skrzyknięci herosi działają razem, nie zawsze z udanym skutkiem, co przekłada się na serię drwin, złą prasę i fatalną opinię publiczną. 

Na horyzoncie pojawia się jednak nowe zagrożenie. Córki Atlasa opuściły swoje więzienie i przybyły na Ziemię. W poszukiwaniu zemsty i w celu odbudowania swojej potęgi sieją chaos i zniszczenie. Rzecz jasna zastęp bohaterów, którzy dysponują mocami skradzionymi bogom, staje na ich drodze z lepszym lub gorszym skutkiem. Dzieciaki w przebraniach bohaterów może i mają wielkie serce do walki, wykazują się ambicją i poświęceniem, ale nie mają doświadczenia w starciach z magicznymi przeciwnikami.

David F. Sandberg nie wymyślił na nowo koła. Ubrał w te same szaty pomysły z poprzedniego filmu, odpicował kilka wątków, nadał, a raczej próbował nadać większej głębi problemom superbohaterskiej dziatwy, a także spotęgował zagrożenie i dorzucił więcej widowiskowych, a niekiedy nużących scen akcji. Szkoda, że poszedł w kierunku totalnej rozwałki miasta, bo mógł to zrobić w nieco kameralnym stylu, nie zapominając, że ma znakomitych aktorów, którzy potrafią przykuć atencję widza. To nie sztuka przebrać Hellen Mirren w mitologiczne wdzianko, by wypowiedziała kilka komunałów. Sztuką jest, aby wypowiedziała je w taki sposób, by napięcie dało o sobie znać. W przypadku Gniewu bogów jest kilka scen przestrzelonych, kilka można było nakręcić z większym pietyzmem, nie oglądając się na banały. Nie zawsze największych heroicznych czynów dokonujemy w przebraniu bohaterów przy akompaniamencie opatrzonych efektów specjalnych. Największą moc mają te sceny, gdy dzieciaki mierzące się na co dzień ze złem tego świata, stawiają czoła swoim problemom, czy to w szkole, w domu, czy starając się być tylko sobą. I największym błędem filmu Sanberga jest brak eksploracji tego wątku poprzez przykrycie go feerią komputerowych fajerwerków.

Nie znaczy to jednak, że kontynuacja Shazama! jest filmem złym. Plusy przeważają jednak nad minusami (nieznacznie) i w rezultacie dają obraz, który warto obejrzeć. Gra aktorska Zachary’ego Leviego oraz Jacka Dylana Graziera to największy atut tego filmu. Ich naturalność, witalność, a przede wszystkim umiejętność odnalezienia się  w komicznej scenie przyćmiewa banały scenariusza. Gniew bogów może pochwalić się kilkoma mocnymi one-linerami i odniesieniami do popkultury. Tak mocno charakterystycznymi, że nowy widz za dekadę czy dwie połowy z nich nie wyłapie. Czy to błąd? Nie, to znak naszych czasów i chęci komentowania szeroko pojętej sztuki. To jest właśnie cały obraz tego filmu, że udane i zapadające w pamięć kwestie koegzystują z niezbyt wyszukanymi i dość oklepanymi scenami akcji. Tradycyjnie na napisach czekają na widzów dwie sceny. Pierwsza mogąca być szansą na przyszłość Shazama! w uniwersum DC restartowanym przez Jamesa Gunna. Druga jest nieco rozczarowująca, bo powielająca scenę z części pierwszej, co w obecnej sytuacji może oznaczać, że ma niewielką szansę na ziszczenie.

Kontynuacja Shazama! nie wykorzystała wszystkich atutów, ale to wciąż kino, które może się podobać z uwagi na lekką i familijną formułę. Z kilkoma mocnymi kreacjami aktorskimi i udanym żartami. Magia nieco osłabła, ale wciąż ma wiele do zaoferowania. Może przy kolejnej odsłonie Sanberg nie będzie już ograniczany przez włodarzy Warner Bros. i pokaże więcej autorskiego sznytu. Oby Kapitan Mocymasa oraz Kapitan Mocymasa Junior (genialne polskie tłumaczenie) jeszcze powrócili! 

Ocena: 6,5/10

Tytuł: Shazam!: Gniew bogów

Reżyseria: David F. Sandberg

Scenariusz: Henry Gayden, Chris Morgan

Obsada:

  • Zachary Levi
  • Jack Dylan Grazer
  • Djimon Hounsou
  • Rachel Zegler
  • Lucy Liu
  • Helen Mirren
  • Asher Angel
  • Adam Brody
  • Ross Butler
  • D.J. Cotrona
  • Grace Caroline Currey
  • Meagan Good

Muzyka: Christophe Beck

Zdjęcia: Gyula Pados

Montaż: Michel Aller

Scenografia: Danielle Berman

Kostiumy: Louise Mingenbach

Czas trwania: 130 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus