„Shazam!” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 05-04-2019 23:05 ()


Jakiś ty mroczny. Czy aby nie urwałeś się z DC? Jeszcze do niedawna słowa Deadpoola wypowiedziane do podróżującego w czasie Cable’a były trafnym żartem. Jednak po premierze najnowszego obrazu ze stajni Warner Bros. przybliżającego losy mniej znanego herosa, można śmiało rzec, że DC odczarowało duży ekran dla swoich produkcji. Shazam! – projekt, który powstawał nie bez kłopotów – okazał się czystą i spektakularną rozrywką, która zachwyci zarówno dorosłych, jak i młodszych widzów.

Shazam!, a właściwie Kapitan Marvel to postać dość już wiekowa zrodzona z wyobraźni  Billa Parkera i Charlesa Clarence’a Becka, która zadebiutowała na łamach Whiz Comics blisko osiemdziesiąt lat temu w lutym 1940 roku. Nie da się ukryć, że na fali popularności przybysza z Kryptonu wydawcy, a przy tym twórcy prześcigali się w tworzeniu podobnych postaci. Tym razem dostaliśmy młodego chłopaka zmieniającego się w potężnego Kapitana Marvela. Historia tej postaci naznaczona jest długoletnimi procesami sądowymi, upadkiem wydawnictwa oraz przejęciem bohatera przez DC, w którym alter ego Billy’ego Batsona zadebiutowało już pod zmienioną nazwą, gdyż Kapitan Marvel został zastrzeżony przez konkurenta zza miedzy, którym dowodził wówczas człowiek-legenda, Stan Lee. Tak oto narodził się dla DC Shazam! Można się zastanawiać, czy taka postać ma szansę podbić duży ekran, wychodząc z cienia popularniejszych herosów, jak Superman, Batman czy Wonder Woman. David F. Sandberg znalazł proste rozwiązanie. Zrobił film inny niż ostatnie produkcje DCEU.  

Pomogła w tym geneza bohatera – osieroconego chłopca – w filmie rozpaczliwie poszukującego śladów matki, który tuła się od rodziny zastępczej do rodziny zastępczej, nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca. Przypadkowo trafia do jaskini potężnego maga, który wybiera sprytnego Billy’ego Batsona, by dzierżył moc Shazama, czyli istoty o zdolnościach Herkulesa, Atlasa, Salomona. Zeusa, Achillesa i Merkurego. Chwila wydaje się ostateczna, gdyż przebiegły doktor Sivana – odrzucony wcześniej przez sędziwego czarodzieja z uwagi na jego nieczyste serce, już zdążył zbratać się z największymi przeciwnikami ludzkiej rasy będącymi czytelną aluzją do siedmiu grzechów głównych. Tylko mityczny czempion może stawić mu czoła, a jednocześnie otworzyć serce na bliskie mu osoby. Doskonałe i zabawne są sceny z odkrywaniem potencjału postaci.  

Film Sandberga – dotychczas autora dwóch zgrabnych horrorów (Annabelle: Narodziny zła i Kiedy gasną światła) – został zrobiony według tradycyjnych prawideł historii od zera do bohatera, gdzie ścieżkę kształtowania się charakteru połączono z rodzinnym dramatem postaci oraz genezą jego przeciwnika, również chłopca, odrzuconego za niezdrowe pożądanie mocy, Dalej jest stereotypowo, bo wiadomo, że musi dojść do konfrontacji dwóch przyciągających się sił, jak to w odwiecznym konflikcie między dobrem i złem bywa. W tym przypadku szczęśliwie porzucono nadmierny patos czy nachalny dydaktyzm, a postawiono na dobrą zabawę, sporo humoru wynikającego z sytuacji uwięzienia dziecka w ciele dorosłego, a przy tym doprawiono szczyptą kina familijnego. Sandberg nie musiał odkrywać koła, wystarczyło, że doskonale znane elementy tej zabawy poukładał na właściwe miejsca, a później pozwolił już tylko na ekspresyjną grę aktorów.

W Shazamie! przeplata się właśnie wątek familijny z magicznym. A mamy do porównania dwie rodziny, przyszywaną Billy’ego oraz Sivany naznaczoną traumatycznym wspomnieniem. I o ile geneza złoczyńcy jest mało odkrywcza, to dzięki charyzmie Marka Stronga udało się uniknąć sztampy. Znacznie lepiej prezentuje się wątek Billy’ego – chłopca rozpaczliwie poszukującego matki, a nie dostrzegającego szczęścia na wyciągnięcie ręki. Tę lekcję, jak również naukę bycia herosem odpowiedzialnym za innych chłopak musi zaliczyć koncertowo, by stawić czoła złym demonom.

Shazam! to popis Zachary’ego Levi – aktora znanego z trzecioplanowej roli w Thorze (jeden z trzech wojów - Fandral). Z czystą radością ogląda się jego interpretację chłopca uwięzionego w ciele mężczyzny. Heros w jego wykonaniu ma niezaprzeczalny urok psotnika niezdającego sobie sprawy z własnych możliwości. Równie dobrze wypadają dwaj nastoletnie aktorzy – w roli Billy’ego Asher Angel, a w kreacji Freedy’ego Jack Dylan Grazier. Sandberg harmonijnie rozkłada akcenty między akcję, a zmagania z prozą szkolnych obowiązków, ani przez chwilę nie dając powodów do nudy. Zostawia też zaskoczenie na koniec, o czym donosiły tabloidy i newsy przed filmem, ale finałowa walka jest widowiskowa, a magii w niej więcej, niż było można początkowo zakładać. Nie zabrakło też easter eggów nawiązujących do naczelnych bohaterów DC, ale też związanych z pierwszym wydawcą Shazama!, z tygryskiem Tawky Tawny, pojawieniem się ikonicznej postaci czy hołdem złożonym twórcy komiksu. Wprawne oko wyłapie też niegdysiejszego Lionela Luthora z serialu Smallville, tutaj wcielającego się w ojca antagonisty, a scena po napisach zwiastuje interesującą kontynuację.  

DC Comics w końcu udało się stworzyć lekki, rozrywkowy film, w którym dowcip solidnie przecina sceny akcji, postaci są nie mniej ważne niż komputerowe efekty, a aktorstwo pozbawione niepotrzebnego patosu. Tak jak w latach sześćdziesiątych DC pragnęło dogonić konkurencję i z chęcią podpatrywało komiksowe podboje Marvela, tak obecnie sięga również po styl niegdysiejszego rywala. Nie ma w tym nic złego, o ile powstaje dobre kino przeznaczone dla widza spragnionego niezobowiązującej rozrywki. A taką właśnie jest Shazam!, którego można oglądać bez znaczenia na wiek. Oby był to dobry prognostyk przed kolejnymi produkcjami, wszak DC ma potężną armię bohaterów, którzy z powodzeniem mogą zawojować duży ekran.

Ocena: 8/10

Tytuł: „Shazam!”

Reżyseria: David F. Sandberg

Scenariusz: Henry Gayden

Obsada:

  • Zachary Levi
  • Djimon Hounsou
  • Mark Strong
  • Jack Dylan Grazer
  • Asher Angel
  • Marta Milans
  • Grace Fulton
  • Cooper Andrews
  • Lovina Yavari

Muzyka: Benjamin Wallfisch

Zdjęcia: Maxime Alexandre

Montaż: Michel Aller

Scenografia: Shane Vieau

Kostiumy: Leah Butler

Czas trwania: 132 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus