„Moje komiksy. Vol. 2 Niebiańskie emporium” - recenzja
Dodane: 08-12-2022 21:14 ()
Z entuzjazmem zabierałem się do lektury książki Pawła Ciołkiewicza Moje komiksy. Vol. 2 Niebiańskie emporium. Pamiętam bowiem doskonale, ile frajdy przyniosła mi lektura pierwszego woluminu, będącego przewodnikiem po świecie komiksowych fascynacji autora, łączącym w sobie obiektywną analizę fenomenu kulturowego z zapisem prywatnej historii kształtowania się wyobraźni i wrażliwości autora. A, że w osobie Pawła Ciołkiewicza mamy do czynienia z prawdziwym pasjonatem, o tym może przekonać się każdy, komu zdarzyło się odwiedzić jego fejsbukowy profil, na którym autor Moich komiksów regularnie zamieszcza prace wchodzące w dialog z ulubionymi lekturami, bohaterami czy twórcami komiksów. Wspominam o tym, by unaocznić stopień zaangażowania Pawła w omawiany temat lub mówiąc zupełnie wprost – miłość, jaką darzy komiksy. Nie jest to ze strony piszącego wyraz zbytniej emfazy, skoro owo wyznanie pada w pierwszym zdaniu książki. Warto o nim pamiętać, zabierając się za lekturę Moich komiksów, bo ustawia właściwą perspektywę lektury.
Drugą, równie ważną cechą omawianej publikacji, jest próba znalezienia przez Pawła Ciołkiewicza tematycznej dominanty, która pozwoliłaby z oceanu tytułów wyłowić te, które da się ułożyć w jakiś arbitralny, atrakcyjny, porządek. W tym celu autor zwraca się we wstępie o pomoc do Jorge'a Luisa Borgesa, inspirację odnajdując w jednym z opowiadań argentyńskiego mistrza Analitycznym języku Johna Wilkinsa. Tam znajdujemy opis chińskiej encyklopedii Niebiański bazar łaskawych wiadomości zawierającej taksonomię zwierząt, umownie nazwijmy, sporządzoną metodą bardzo szerokich skojarzeń, jakie przywodzi słowo „zwierzęta”. Fabularny wytrych Borgesa ośmiela autora Moich komiksów do zastosowania podobnej metody i ułożenia książki podług haseł - kluczy będących zaproszeniem do zestawiania ze sobą lektur z bardzo odległych archipelagów stylistycznych, ale jakoś tam odpowiadających hasłom przewodnim, tj. „kobiety w komiksie”, „miasto w komiksie”, „sztuka w komiksie”, „fascynacje i zainteresowania komiksowych bohaterów”, „dole i niedole twórców komiksowych” itd. Czytając Moje komiksy, trudno uciec przed narzucającym się obrazem autora lustrującego półki z tytułami, wyjmującego poszczególne komiksy, przyglądającego się formowanym zestawom pod kątem tego, czy owe rezonują ze sobą, wchodzą w dialog. Takie obcowanie z artefaktami kultury jest chyba najbardziej satysfakcjonującą formą w niej uczestnictwa, więc książka Pawła Ciołkiewicza zwyczajnie sprawia radość, będąc dowodem na to, że medium komiksowe żyje, inspiruje i wzbogaca. O ile umie się podróżować. A autor Moich komiksów podróżować potrafi i mimo tego, że raczej unika dookreślania tego, czym jego książka jest, poza wyznaniem miłosnym, zaryzykuję stwierdzenie, że książka Pawła Ciołkiewicza jest, po prostu, dziennikiem z podróży. Od podróżniczej metaforyki nie da się w jej kontekście uciec, bo przecież samo, tytułowe „emporium” sugeruje obcowanie z przestrzenią formowaną aktem przemieszczania się ludzi i dóbr wszelakich, czyli przyportowym bazarem, na którym można znaleźć wszystko.
Opis pierwszego komiksu (Wyspa kobiet Zanzim) pokazuje, jak przemyślaną konstrukcję mają Moje komiksy. Vol. 2. Główny bohater komiksu, a przy okazji i autor, rozbijają się na bezludnej wyspie, inicjując opowieść, marszrutę poprzez tematy, spisywanie dziennika. W tym aspekcie metoda twórcza Pawła Ciołkiewicza nie uległa zmianie. Każdy z tematycznych rozdziałów zawiera opis jedenastu komiksów w różny sposób realizujących założenia autora. Obok niezbędnej garści danych faktograficznych, autor dużą część tekstu poświęca streszczeniu fabuły i wyciąganiu wniosków natury ogólnej, pokazujących, jak dany komiks wpisuje się w tematykę rozdziału. W przypadku omawiania tytułów w jakimś względzie wybitnych Paweł Ciołkiewicz pozwala sobie na dłuższe analizy. A że z zawodu jest socjologiem, prawie zawsze opisywane tytuły puentuje jakimś ciekawym komentarzem, pokazując, że komiksy nie istnieją w próżni, potrafią być poręcznym narzędziem interpretowania i czytania rzeczywistości jako takiej.
Łącząc lekturę Moich komiksów. Vol. 2 z lekturą części pierwszej, widać też, że Paweł Ciołkiewicz lubi wracać do swoich ulubionych autorów pokroju Alana Moore’a czy Stana Lee, wielokrotnie powołując się na ich dorobek i autorytet. Cieszy też kontynuacja cyklu „Kadr, który…” udowadniającego, że mimo tego, iż komiksy są z zasady sekwencyjne, to nawet w jednym zatrzymanym kadrze (o ile jest on dobry/wybitny) potrafią nieść w sobie pełnię opowieści i emocji czytającego.
Moje komiksy. Vol. 2 Niebiańskie emporium to logiczna kontynuacja udanej poprzedniczki. Jest odważniejsza, bo wydaje się, że po spłaceniu długów względem medium (czym ono jest, kto je formułował, jak je rozumieć, co czytać?), na wysokości drugiej części Paweł Ciołkiewicz wyruszył na dużo ciekawsze wody, szukając nieoczywistych szlaków, ryzykownych przepraw i zaskakujących zestawień. To cieszy, a jeszcze bardziej cieszy rzucana między wierszami zapowiedź kontynuacji. Bo przecież przechadzając się wzdłuż komiksowych półek, pomysłów na kolejne części da się odnaleźć więcej. Sygnalizuje to sam autor, więc wyobraźcie sobie opowieść o komiksach zafoliowanych albo tych z obitym grzbietem, albo liczących sobie dziesięć tomów (w kontekście Moich komiksów. Vol.2 – raczej jedenastu). Jakie to mogłyby być wyprawy! Jakie to będą wyprawy? Na razie cieszmy się omawianym tytułem, bo fascynującą podróż mamy na wyciągnięcie ręki.
Tytuł: Moje komiksy. Vol. 2 Niebiańskie emporium
- Autor: Paweł Ciołkiewicz
- Wydawca: Wydawnictwo Kurc
- Data publikacji: 23.09.2022 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 16,5 x 23,5 cm
- Druk: czarno-biały
- Papier: offset
- Liczba stron: 356
- ISBN: 978-83-965732-2-3
- Cena: 54,90 zł
comments powered by Disqus