„Nocny krzyk” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 24-06-2022 16:35 ()


To już drugie spotkanie z twórczością Borji Gonzaleza na polskim rynku. Wydane dwa lata temu „The Black Holes” przeszło bez większego echa. Sam sięgnąłem po ten komiks stosunkowo niedawno, gdy poleciły mi go niezależnie od siebie dwie osoby i nie żałuję, bo dzięki temu recenzuję teraz „Nocny krzyk”.

Akcja „The Black Holes” rozgrywała się w dwóch płaszczyznach czasowych, a komiks miał bardzo gotycki vibe. „Nocny krzyk” jest trudniej zaklasyfikować, co w moim odczuciu działa na jego korzyść. Komiks wydano w dużo większym formacie, jest tu więcej koloru – jak chociażby różowe włosy jednej z protagonistek, a finał jest dosyć niejednoznaczny. Właścicielka różowych włosów jest Nhoptriouh Lgthopheru, ale można nazywać ją Laurą. To demonica wezwana przez Teresę, właścicielkę małej księgarni, autorkę horrorowych zinów zatytułowanych właśnie „Nocny krzyk”. Domorosła pisarka przebiera się za wiedźmę, choć twierdzi, że to nie cosplay. Laura jest wkurzona, bo lubi mangę, anime oraz gry video i miała nadzieję, że wezwie ją ktoś w Japonii. „Dziewczyny” umawiają się, że jak tylko Laura spełni jedno życzenie i wróci do magicznej księgi, to Teresa odeśle ją do Kraju Kwitnącej Wiśni. Tyle tylko, że nasza niedoszła wiedźma nie wie, czego chce. Obie zaprzyjaźniają się ze sobą dość szybko i bujają wspólnie na leniwych przedmieściach. Towarzyszy im Matylda, nierozstająca się z deskorolką stałą bywalczyni księgarni i jedyną fanką twórczości Teresy. A gdzieś tam na drugim planie w miasteczku rośnie liczba zaginięć młodych kobiet.

Oba nietypowe komiksy Gonzaleza mają wiele punktów wspólnych. Z kart bije melancholia, bohaterkami są nastoletnie dziewczyny, a dla autora najważniejsze są emocje. W obu przypadkach trudno opisać szerzej protagonistki czy fabułę opowieści – można zaryzykować stwierdzenie, że jest ona raczej pretekstowa i służy oddaniu wspomnianych już emocji. To ostatnie wychodzi Gonzalezowi zaskakująco dobrze zważywszy na fakt, że wszystkie wykreowane przez niego postacie pozbawione są twarzy. Mimo to, nad wyraz sprawnie oddaje je za pomocą gestykulacji czy postaw ich ciał, sylwetki bohaterek i układanie się na nich ubrań zastępują mimikę twarzy. Hiszpański twórca jest oszczędny zarówno w szczegółach, jak i w kolorach, lubi używać monochromatyzmu. W warstwie wizualnej widać inspiracje „Hellboyem” Mike’a Mignoli – brak przesady w szczegółach, barwne plamy.

Natknąłem się na porównanie twórczości Gonzaleza do sposobu narracji, jaki w swych filmach stosuje Jim Jarmusch, tj. powolną i zazwyczaj bezcelową. Coś w tym jest, ale osobiście za kinem Jarmuscha nie przepadam i czuję, że się starzeję w trakcie seansu. Z „Nocnym krzykiem” tak nie miałem i jest to dzieło, do którego wrócę. Na pewno nie jest to komiks dla każdego. Jeśli niestraszna Wam nieśpieszna, zmierzająca w sumie donikąd fabuła i chcielibyście sprawdzić jak wymowne potrafią być postaci bez twarzy to dajcie Gonzalezowi szansę, może i Was też oczaruje.

 

Tytuł: Nocny krzyk

  • Scenariusz: Borja Gonzalez
  • Rysunki: Borja Gonzalez
  • Tłumaczenie: Iwona Michałowska-Gabrych
  • Wydawca: NSC
  • ISBN: 978-83-8230-274-5
  • Oprawa: twarda
  • Liczba stron: 144
  • Format: 178x245
  • Cena: 64,90 zł
  • Premiera: 20.05.2022 r. 

Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.


comments powered by Disqus