„Deadly Class” tom 8: „Nigdy nie wracaj” - recenzja
Dodane: 21-04-2022 21:46 ()
Mimo tytułu najnowszego albumu serii Deadly Class wracamy, by po raz kolejny śledzić losy Marcusa i reszty wesołej hałastry z Kings Dominion, elitarnej szkoły zabójców, do której uczęszczają pociechy prominentów przestępczego świata i tajnych rządowych agencji. Co nas tam czeka?
Po pełnym szaleńczej akcji albumie Miłość jak krew jest... zdecydowanie spokojniej. Recenzowany komiks otwiera rozdział mający charakter introspektywny i napędzany halucynogennymi autorefleksjami głównego bohatera, po których Marcus decyduje, że ma dość uciekania i powraca do Kings Dominion. Ma jednak pewien plan... W Nigdy nie wracaj wyraźnie czuć, że autor stara się zamknąć pewne wątki i zbudować fundament pod coś dużego, co zwali czytelnika z nóg. I jest to zdecydowanie krok w dobrą stronę. Nie zawsze można przecież zasypywać czytelnika akcją, akcją i jeszcze raz akcją. Czasem trzeba dać odbiorcom odetchnąć. Nie znaczy to jednak, że w najnowszym albumie Deadly Class brakuje energii. Umiarkowana ilość akcji doskonale przeplata się z wątkami opowiadającymi o relacjach między różnymi bohaterami tej nietuzinkowej serii oraz sieci intryg, którą knują zarówno protagoniści, jak i czarne charaktery. Owszem, jest to mocno pokręcona i zdecydowania mroczna opowieść, niekiedy pełna wręcz odpychających postaci i wstrząsających scen, ale opowiada również o przyjaźni, oddaniu i poświęceniu. Dzięki umiejętnemu balansowaniu zarówno emocjami, jak i elementami młodzieżowego dramatu, thrillera oraz akcji scenarzysta tworzy historię, która toczy się w doskonałym rytmie punktowanym zaskakującymi zwrotami. Ten komiks po prostu chce się czytać. Czy wspominałem już, że ten komiks zaskakuje? A tak, dwa zdania wcześniej... Może i się powtórzę, ale seria ta przyzwyczaiła czytelników do bezpardonowości swojego świata. Każdy może tu zginąć, wszystko może się zdarzyć. I tak dzieje się również tym razem – jednak ani przez chwilę nie daje się odczuć, że autor swoje zwroty akcji „wyciąga z kapelusza” lub używa ich w tani sposób, aby sztucznie budować napięcie. Co jest nie lada sztuką.
Co do oprawy – stały rysownik serii zdążył już nas przyzwyczaić do charakterystycznego quasi-realistycznego stylu cechującego tę serię i w zasadzie praktycznie wszystko, o czym pisałem przy okazji poprzednich tomów, znajduje swoje odniesieni i tutaj. Wciąż mamy do czynienia z ciekawą kreską, która świetnie sprawdza się zarówno w scenach spokojnych, gdzie odmalować należy mimikę, jak i mowę ciała bohaterów, a także tych przepełnionych dynamiczną akcją – gdzie pomimo tego, że w kadrze i na planszy dzieje się naprawdę dużo akcji, to jej skutków nigdy nie tracimy z oka. A żeby nie było nudno, rysownik potrafi również zaskoczyć czytelnika nagłą zmianą stylu, by zaakcentować lub podkreślić pewne wydarzenia albo charakter introspektywnych przemyśleń bohaterów. Nie czepiałem się poprzednio, nie będę czepiał się i teraz, bo jest naprawdę dobrze.
Pomimo tego, co sugeruje mi tytuł tego albumu, do Deadly Class powrócę jeszcze nie raz. I to nie tylko z recenzenckiego obowiązku, ale z prawdziwą chęcią. Remender i Craig stworzyli świat, w który chce się zanurzać raz za razem – pełen przemocy i okropnych, brutalnych ludzi, ale również fascynujący, nieprzewidywalny i niepozbawiony pewnej dozy fundamentalnego optymizmu. Jeżeli do tej pory nie zetknęliście się z tą serią, to szczerze zachęcam.
Tytuł: Deadly Class tom 8: Nigdy nie wracaj
- Scenariusz: Rick Remender
- Rysunki: Wes Craig
- Tłumaczenie: Paweł Bulski
- Premiera: 16.03.2022 zł
- ISBN: 978-83-8230-263-9
- Oprawa: miękka
- Liczba stron: 138
- Format: 170x260
- Cena: 49,90 zł
Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.
comments powered by Disqus