„Wyjdź za mnie” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 14-02-2022 22:57 ()


Jennifer Lopez nie może poszczycić się wielkimi hitami w swojej filmografii. Oczywiście dominują w niej radosne komedie, w których aktorka wciela się w podobne role – zmieniają się tylko nazwiska, ubiory, pochodzenie odgrywanych bohaterek. Im bardziej romantycznie, tym silniej schemat się powtarza. Z pewnością dla części widowni oczekującej takich ckliwych i łzawych historyjek piosenkarka i aktorka jawi się jako bożyszcze tłumów. Niestety, poza lekką i niezbyt lotną rozrywką produkcje te nie mają wiele do zaoferowania.

Jennifer ostatnimi czasy jakby mniej pojawia się na ekranie, ostatnim razem brylowała trzy lata temu w bardzo udanych Ślicznotkach. Przy okazji tegorocznych Walentynek do kin trafiła nowa produkcja z jej udziałem, a na ekranie towarzyszy jej uroczo ciapowaty Owen Wilson. Ponownie mamy do czynienia z przesłodzoną komedyjką romantyczną, która tylko odrobinę zmienia schemat znany z dotychczasowych produkcji wziętej wokalistki. JLO bowiem gra tu prawie siebie, czyli gwiazdę estrady, osobę publiczną, rozpoznawalną i uwielbianą przez miliony fanów. Wraz ze swoim estradowym partnerem Bastianem, mają powiedzieć sobie sakramentalne tak podczas koncertu na oczach tysięcy widzów i milionów przed monitorami telewizorów, komputerów, komórek czy tabletów. Wydarzenie bez precedensu, które niszczy ujawniona w jednym z tabloidów zdrada Bastiana. Poniżona i oszukana piosenkarka nie daje jednak za wygraną. Tego dnia miała wyjść za mąż i wychodzi. Mówi tak pierwszemu napotkanemu widzowi, a tym właśnie jest matematyk samotnie wychowujący córkę, czyli Charlie, ekranowa inkarnacja Owena Wilsona. Konsekwencje tego wybryku chwili w przypływie dużych emocji widz będzie teraz śledził na ekranie. Jak może wyglądać związek dwóch nieznanych sobie osób, z których jedna to celebrytka klasy światowej, a druga to zwykły szaraczek, typowy everyman.

Sytuacja wydaje się nie do pozazdroszczenia szczególnie dla Charliego, którego świat zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, bo teraz jest on na celowniku paparazzich, którzy chcą o nim wiedzieć wszystko, a także przejrzeć na wylot ten niecodzienny związek. Aktorom nie brakuje uroku w tworzeniu swoich kreacji, przy czym Wilson musi bardziej wczuć się w rolę „chłopaka” tudzież „męża” piosenkarki, gdy tymczasem Lopez gra tu niejako siebie. Gwiazdę światowego formatu – i bez dwóch zdań czuje się jak ryba w wodzie. Ich niecodzienna relacja polega na wzajemny poznawaniu siebie i codziennych obyczajów, co może byłoby bardziej zabawne, gdyby twórcy postarali się nieco zagmatwać ten medialny związek Widać, że kilka pomysłów jest udanych, natomiast nie zawsze twórcy dają radę utrzymać uwagę widza. Szkoda również, że zabrakło tutaj mocniejszego zaakcentowania różnic światów, z których pochodzą świeżo upieczeni małżonkowie. Tak naprawdę tło komediowe opiera się na gagach postaci drugoplanowych.

Jedną rzecz Wyjdź za mnie robi jednak dobrze. Pokazuje, że świat po drugiej stronie komórki, tabletu, komputera nie jest różowy, a w świecie gwiazd nie ma prywatności, nie ma chwili wytchnienia. Trzeba być idealnym, nie popełniać błędów, bo jeden może szybko zakończyć karierę. W dobie wszędobylskich smartfonów i innych urządzeń szpiegowskich jest się zawsze na cenzurowanym i nie każdemu takie życie może pasować. Oczywiście typowa romantyczna otoczka, również egzystuje gdzieś w tym filmie, ale jest na tyle wyświechtana, że raczej nie zadziwi żadnego widza. Wyjdź za mnie to typowe romansidło na weekend dla zakochanych. Nic ponadto, ale w obecnych czasach, gdy szara rzeczywistość przytłacza, pozytywne obrazy są w cenie.  

Ocena: 5/10

Tytuł: Wyjdź za mnie

Reżyseria: Kat Coiro

Scenariusz: John Rogers, Tami Sagher, Harper Dill

Obsada:

  • Jennifer Lopez
  • Owen Wilson
  • Maluma Maluma
  • John Bradley
  • Sarah Silverman
  • Chloe Coleman
  • Michelle Buteau
  • Khalil Middleton
  • Katrina Cunningham

Muzyka: John Debney

Zdjęcia: Florian Ballhaus

Montaż: Michael Berenbaum

Scenografia: Keri Lederman

Kostiumy: Caroline Duncan, Diras Guillart

Czas trwania: 112 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus