„Avengers” tom 2: „Dookoła świata” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 23-01-2022 19:47 ()


Jak pamiętamy Thor, Kapitan Ameryka, Iron Man oraz kilku towarzyszących im bohaterów stawili czoła inwazji Mrocznych Celestian. Dowiedzieli się również, że pierwsze starcie z nimi miało miejsce milion lat temu! Potężni ziemscy bohaterowie musieli wówczas powstrzymać ich najazd na Ziemię. Prehistoryczni Avengers – Doktor Stange, Hulk, Ghost Rider, Pantera Phoenix oraz Iron Fist pod wodzą Odyna – zabili rannego Celestianina, który przybył na Ziemię w poszukiwaniu ratunku. Mało tego, okazuje się, że na Ziemi od czterech miliardów lat spoczywa ciało innego Celestianina, a wszystko, co dzieje się obecnie na świecie, stanowi konsekwencję jego pradawnej wizyty. Avengers po raz kolejny musieli ratować świat – tym razem przed Mrocznymi Celestianami nasłanymi przez Lokiego, czyli przed Ostatnią Falą.
 
Drugi tom rozpoczyna się od dość zaskakującej prezentacji historii – czy raczej prehistorii – pierwszego Ghost Ridera. Dalszy rozwój wypadków pokazuje jednak, że te retrospekcje mają uzasadnienie. Mimo tego trzeba przyznać, że bohater z płonącą czaszką na… płonącym mamucie wygląda osobliwie. Jak tylko otrząśniemy się z tego wrażenia, od razu czeka nas kolejne zaskoczenie. Otóż nowa baza Avengers to… Protoplasta, czyli martwy Celestianin, który spoczywa na biegunie północnym od czterech miliardów lat. Taki prezent, na odchodne zostawili Avengersom Celestianie. W zamian zabrali Lokiego. Teraz w tej „budowli” urzędują: Kapitan Ameryka, Iron Man, Thor, Pantera, She-Hulk, Kapitan Marvel oraz nowy Ghost Rider. Nowi Avengers musieli oczywiście wybrać nowego szefa – tym razem padło na Czarną Panterę. Nie trzeba dodawać, że nie wszystkim to się podoba.
 
Nowa ekipa nie siedzi jednak długo w bazie. Na morzu południowym ma miejsce incydent, który sprawia, że najpotężniejsi ziemscy bohaterowie ruszają na akcję. Żołnierze Atlantydy pod wodzą Namora napadli na statek wielorybniczy i porwali najemników zajmujących się jego ochroną. Avengers ruszają na ratunek i oczywiście wdają się w podwodną bójkę z Atlantydami. To rzecz jasna początek kolejnego konfliktu z Namorem, który nie byłby sobą, gdyby nie miał pretensji do całego świata o wszystko. Tym razem chodzi o zemstę za rzeź, jakiej dopuścili się ludzie oraz za zniszczenia spowodowane atakiem ostatniej Fali. Namor wygląda na naprawdę zdeterminowanego. A do tego zebrał ekipę podwodnych rzezimieszków i teraz sieje postrach w podwodnych światach. Władca Atlantydy wypowiedział wojnę wszystkim ludziom niszczącym oceany. Zamieszanie na świecie robi się tak duże, że swoją grupę superbohaterów do akcji wysyła także Moskwa. Trzeba powiedzieć, że to całkiem ciekawa zbieranina bohaterów. Duży plus za obecność Peruna – słowiańskiego boga burzy! (ja już jestem ich fanem). Powiedzmy tylko, że Zimowa Gwardia, bo tak nazywa się ta ekipa, to nie ostatnia superbohaterska drużyna na planszach tego komiksu. Aha, na końcu tomu pojawia się kolejny członek Avengers i chyba można to uznać za niespodziankę.
 
Jason Aaron nadal idzie na całość. Tym razem wprowadza do gry kolejne superbohaterskie drużyny i widać, że robi to ze sporym dystansem, swobodą i poczuciem humoru. Wydaje się, że scenarzysta w dość autoironiczny sposób odnosi się do superbohaterskiej konwencji. Jeśli dołożymy do tego zabawne dialogi i dość specyficzną charakterystykę poszczególnych postaci oraz intrygujące relacje pomiędzy niektórymi bohaterami (tak, tak, romans Thora z She-Hulk rozwija się w najlepsze), to chwilami można odnieść wrażenie, że jest to w gruncie rzeczy pastisz opowieści superbohaterskich. Chociaż przecież same opowieści bohaterskie można uznać za pastisz. Tak czy inaczej, czyta się to naprawdę nieźle. Bardzo dobrze prezentuje się również oprawa graficzna komiksu. Sara Pitchelli i David Marquez wykonują solidną robotę. Ciekawie wyglądają również rysunki Frazera Ponsora, Adama Kuberta i Andrei Sorrentino, którzy pojawili się gościnnie na planszach dziesiątego zeszytu serii i zadbali o graficzne urozmaicenie tego tomu. Dynamiczne kadrowanie, efektowne kompozycje mogą się podobać.
 
Początek tej historii przedstawiony w poprzednim tomie zapowiadał kolejne nudne odgrzewanie komiksowych kotletów. Na szczęście Aaronowi udało się nieco zmienić formułę. Owszem urządził kolejną przewidywalną zbiórkę Avengers, którzy znów musieli stawić czoła zagrożeniu sprokurowanemu przez Lokiego, ale trzeba przyznać, że teraz zaczyna powoli układać te klocki po swojemu. Trochę bawi się konwencją, trochę zaskakuje, a wszystko a ogromną swobodą, dzięki czemu historia rozwija się całkiem ciekawe. Coraz więcej sensu nabiera również sięganie do superbohaterskiej prehistorii, które początkowo mogło wydawać się tanim chwytem. Widać jednak, że ma to istotne znaczenie w tej opowieści.

 

Tytuł: „Avengers” tom 2: „Dookoła świata”T

  • Scenariusz: Jason Aaron
  • Rysunki: Sara Pichelli, David Marquez, Ed McGuinness
  • Tłumaczenie: Marek Starosta
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 20.10.2021 r. 
  • Wydawca oryginału: Marvel Comics
  • Objętość: 168 stron
  • Format 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena okładkowa: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus