„Wielki Gatsby” - recenzja
Dodane: 31-10-2021 18:48 ()
Kolejna wyprawa wydawnictwa Jaguar w świat komiksowych adaptacji i po raz kolejny propozycja z żelaznego kanonu XX – wiecznej literatury, „Wielki Gatsby” F. Scotta Fitzgeralda. Nie ma w tym posunięciu zbyt wielkiego zaskoczenia ani ryzyka, bo Jaguar niejako wyspecjalizował się w tego typu publikacjach, dając świetne komiksowe adaptacje, chociażby „Zabić drozda” Harper Lee czy dwóch najsłynniejszych powieści George’a Orwella. A tak się składa, że komiksowy „Wielki Gatsby” to przy okazji przypomnienie polskiemu czytelnikowi osoby Freda Fordhama, który podpisał się pod wspomnianą adaptacją książki Harper Lee, którą swego czasu chwaliłem. Różnica jest jednak taka, że w przypadku „Wielkiego Gatsby’ego” Fordham zajął się wyłącznie stroną literacką przedsięwzięcia, ilustracje wydawca powierzył rysowniczce Ayi Morton. Zresztą, nie do końca była to decyzja Fordhama czy wydawcy, bo trzeba wspomnieć, że w proces twórczy zaangażowana była również wnuczka pisarza, Blake Hazard, która miała wypatrzeć prace Morton w jednej z księgarń i mocno się za nią wstawić.
Wszelkie adaptacje komiksowe literatury dzielą się z grubsza na dwie kategorie – te, które niesie doskonały tekst źródłowy, oraz te, w których dochodzi do szczęśliwej symbiozy wybitnego tekstu i równie udanych ilustracji, dzięki czemu dostajemy dzieło oryginalne, stojące na własnych nogach.
W przypadku „Wielkiego Gatsby’ego”, w moim subiektywnym odczuciu, mamy do czynienia z pierwszą sytuacją. Rzeczywiście jest tak, jak w reklamowych blurbach pisze wydawca – ilustracje Ayi Morton są lekkie, z wyraźnymi odwołaniami do estetyki art deco, ujmują naiwnością rysunku wzbogaconego o zgaszone pociągnięcia akwareli, ale mnie to nie porywa – jest zbyt zachowawcze i zaledwie poprawne. I to prawda, że bawiąc się w interpretacje, można założyć, iż owa naiwność świata przedstawionego w ujęciu Morton w jakimś stopniu rezonuje z naiwnością głównego bohatera powieści, Gatsby’ego, człowieka, którego złudzenia doprowadzą do tragicznego końca. Jednak to chyba zbyt daleko idąca próba usprawiedliwiania własnego braku entuzjazmu.
Z drugiej strony sam tekst, ta bolesna wiwisekcja mitu „american dream”, uchwycona w piękne frazy prozy Fitzgeralda, bardzo szybko skupia na sobie całkowitą uwagę, kwestie graficznej oprawy tekstu odsuwając na plan dalszy. Tak rzecz ujmując, napiszę jedynie, że rysunki Morton nie przeszkadzają w lekturze. A jeśli o tej mowa, trzeba mocno podkreślić doskonałą robotę, jaką wykonał Fred Fordham, by jego adaptacja wyciągała z powieści Fitzgeralda esencję, pilnowała rytmu poetyckiej prozy i nie traciła na klarowności przekazu. Trochę żałuję, że to nie on podjął się zilustrowania „Wielkiego Gatsby’ego”, bo dobrze pamiętam, jak bardzo podobały mi się ilustracje Fordhama do „Zabić drozda”. Gwoli sprawiedliwości napiszę jeszcze, że wspomniana, jak widać problematyczna, skoro do niej po raz kolejny wracam, naiwność rysunków Morton (jeśli zamierzona, chylę czoła), w zderzeniu z przygnębiającą wymową dzieła Fitzgeralda tworzy dziwaczną parę, trochę jak Daisy i Tom Buchanan – skazani na siebie z pragmatyzmu i środowiskowej przynależności, ale w sferze ducha zupełnie sobie obcy. Więc może dobrze jest tak, jak jest.
Tytuł: Wielki Gatsby
- Scenarzysta: F. Scott Fitzgerald, Fred Fordham
- Ilustrator: Aya Morton
- Wydawnictwo: Jaguar
- Tłumaczenie: Natalia Mętrak-Ruda
- Format: 150x230 mm
- Liczba stron: 208
- Oprawa: miękka
- ISBN-13: 9788382660180
- Data wydania: 13.10.2021 r.
- Cena: 59,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Jaguar za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus