„Bodyguard i żona zawodowca” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 07-07-2021 18:10 ()


Czasem o filmach mówi się, że są tak złe, że aż dobre. Chciałoby się wierzyć, że kontynuacja dość letniego hitu wakacyjnego sprzed czterech lat będzie właśnie taką produkcją. Wszak Samuel  L. Jackson i Ryan Reynolds potrafią zrobić widowisko i swoją charyzmą przykryć wszystkie nawet najgłupsze elementy scenariusza. Tym razem jako wsparcie otrzymaliśmy w znacznie większej roli niż poprzednio Salmę Hayek i przebiegłego złoczyńcę z natapirowanym fryzem w osobie Antonio Banderasa. Co mogło pójść nie tak? Wszystko.

Od komedii akcji oczekuje się co najmniej dwóch rzeczy. Aby była śmieszna i zajęła uwagę widza udanie zaaranżowanymi scenami akcji. Bodyguard i żona zawodowca zawodzi na obu polach. Fabuła jest z rodzaju tych idiotycznych. Grany przez Reynoldsa etatowy ochroniarz przechodzi kryzys, cierpiąc traumę po spotkaniu z wielokrotnym mordercą Dariusem Kincaidem. Gdy już wydaje się, że wychodzi na prostą, próbując odpocząć od stresującego fachu, odnajduje go żona killera – w tej roli pozbawiona choćby krztyny dawnych umiejętności aktorskich Salma Hayek – z zadaniem odnalezienie jej męża. Ta niedobrana para, uciekając przed oprychami różnej proweniencji, rusza tropem porwanego żonkosia, w którego ponownie wciela się nie za młody już Samuel L. Jackson. Jednak siła jego bluzgów wypowiadanych z regularnością szwajcarskiego zegarka wciąż pozostaje mocną stroną byłego mistrza Jedi. W tle romantyczno-rodzinnych perturbacji rozgrywa się grubsza intryga – sfajczenia węzła informatycznego Europy i powrót do świetności nacji uważanej za kolebkę naszej cywilizacji, czyli Grecji. Za tą akcją stoi wymuskany goguś o aparycji podstarzałego desperado. Sztuczność tej kreacji bije wszystko na głowę w niniejszej produkcji.

Poziom żartów w sequelu, a nawet dialogów między bohaterowi sięga rynsztoku już na początku obrazu. W przeciwieństwie do Bodyguarda Zawodowca, który również nie należał do filmów wybitnych, kontynuacja nudzi się po kwadransie, a widz zachodzi w głowę, kto dopuścił tak bzdurny scenariusz do realizacji. Zlepek pojedynczych scen, które w żadnym wypadku nie bawią, bo aktorzy przez cały czas wydzierają się na siebie coraz to bardziej złożonymi inwektywami, na których w głównej mierze oparto komizm słowny. Innymi słowy – dobrzy niegdyś aktorzy nisko upadają, aby tylko zainkasować odpowiednio wysoki czek. Po połowie filmu obraz przestaje nadawać się do oglądania, a finał jest tak kuriozalnie przeszarżowany, że już tylko oczekujemy napisów końcowych, aby opuścić salę kinową.

Jaki płynie morał z tej wątpliwej rozrywki na dużym ekranie? Samuel L. Jackson musi mieć już problemy z pamięcią, że w co drugim zdaniu ma do wypowiedzenia motherfucker lub fuck w różnej konfiguracji, z kolei Antonio Banderas chwyta się każdej szmiry, aby nie odejść w zapomnienie. To boli szczególne w przypadku tego aktora, który ma na koncie kilka znakomitych ról. Salma Hayek również powinna siąść w domowym zaciszu i włączyć sobie Fridę, by zobaczyć, jak kiedyś potrafiła oczarować widza kreacją filmową, a nie tylko prostackimi żartami o swoich cyckach i pośladkach. Stać ją na więcej. Ryan Reynolds gra siebie, takiego Deadpoola na odwyku i chyba jako jedyny stara się ze swojej postaci coś wykrzesać. Gag z ciągłym potrącaniem go przez samochód staje się jednak już trochę czerstwy.  

Bodyguard i żona zawodowca nie sprawdza się nawet jako kino rozrywkowe dla odprężenia po trudnym dniu w pracy. Jest filmem męczącym w odbiorze głównie poprzez zbyt parodystyczne kreacje bohaterów, posiadającym intrygę obrażającą inteligencję widza i masę mało śmiesznych żartów. Chyba że kogoś śmieszą ciągłe przekleństwa lecące z ekranu. Najlepiej wymazać ten obraz z pamięci. Niezdecydowani zaś powinni zastanowić się nad innym seansem, na ten szkoda pieniędzy i życia. Drugi punkcik w ocenie wyłącznie za kilka niezapomnianych szlagierów wykorzystanych na potrzeby ścieżki dźwiękowej filmu.

Ocena: 2/10

Tytuł: Bodyguard i żona zawodowca

Reżyseria: Patrick Hughes

Scenariusz: Tom O'Connor, Brandon Murphy, Phillip Murphy

Obsada: 

  • Samuel L. Jackson
  • Ryan Reynolds
  • Salma Hayek
  • Antonio Banderas
  • Morgan Freeman
  • Tom Hopper
  • Tsuwayuki Saotome
  • Rebecca Front
  • Tine Joustra
  • Frank Grillo

Muzyka: Atli Örvarsson    

Zdjęcia: Terry Stacey

Montaż: Michael J. Duthie, Jack Hutchings

Scenografia: Orlin Grozdanov, Kimberley McBeath, Branka Radonic

Kostiumy: Stephanie Collie

Czas trwania: 118 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus