„Sandman” tom 1: „Preludia i nokturny” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 20-06-2021 21:52 ()


Roderick Burgess, Magus tajemniczej Loży działającej w Anglii na początku XX wieku postanawia przywołać i uwięzić samą Śmierć, lecz ku jemu zdziwieniu i zawodowi w zastawioną pułapkę schwytał władcę Krainy Snów. Nie wiedząc, co począć z tajemniczym jegomościem, Burgess postanawia zostawić Morfeusza samego sobie w magicznym zamknięciu, odbierając mu jego narzędzia – sakwę z piaskiem, hełm wykonany z kości zmarłego boga i klejnot snów. Jeden z Nieskończonych nie mając wyjścia, postanawia cierpliwie czekać, czekać aż nadarzy się okazja do ucieczki…

Patrząc na całokształt komiksowej twórczości Neila Gaimana, trudno uznać go za wybitnego przedstawiciela tego medium, a jednak Brytyjczyk wpisał się złotymi zgłoskami w historię komiksu dzięki dość niepozornej opowieści o Morfeuszu – władcy Śnienia, która wyewoluowała w jedną z najlepszych serii wszech czasów. Owe osiem zeszytów składających się na „Preludia i Nokturny” to zaledwie wstęp początkującego jeszcze pisarza i scenarzysty do czegoś znacznie większego i niepowtarzalnego. Gaiman podobnie jak w swojej poprzedniej pracy dla DC – „Czarnej Orchidei” – akcję „Sandmana” mocno osadził na fundamentach uniwersum zamieszkanego przez Batmana i Supermana.  I tym razem wszystkie nawiązania, gościnne występy i lokacje zostały przez niego udanie wykorzystane do zbudowania przemyślanej i bogatej w wątki fabuły.

„Preludia i nokturny” to typowa opowieść drogi i zemsty jednocześnie. Dumny, poniżony Morfeusz postanawia zemścić się na Rodericku i na jego synu – Aleksie, który w spadku po ojcu, niejako wbrew sobie, dostał ciężar trzymania pod kluczem ponurego więźnia. Jednak najciekawsza jest tu podróż tytułowego bohatera w celu odnalezienia swoich narzędzi, które, aby odzyskać, będzie musiał wstąpić do samego Piekła i przeżyć prawdziwe piekło. Gaiman na razie tylko zapoznaje czytelnika z rozległym światem przedstawionym. Zgrabnie prowadzi nas przez kolejne komnaty skąpane w onirycznej mgle, najgorsze koszmary ludzkie, najskrytsze pragnienia, fantazje i z pozoru tylko zwyczajne sny – bo w Śnieniu nic nie jest bez znaczenia.

Autor „Nigdziebądź” brawurowo rozpisał poszczególne zeszyty. Widać, że z rozdziału na rozdział zyskuje coraz to większą kontrolę nad swoim dziełem. Przede wszystkim zaś stara się, aby każdy z nich tworzył zamkniętą całość. I tak już od „Gospodarzy niedoskonałych”, gdzie po raz pierwszy pojawiają się ważni dla całej serii: Kain, Abel, Lucien i Trójnia, Gaiman zachwyca harmonijną narracją, która powoli zaczyna układać się w wielobarwny fresk o skomplikowanej strukturze opowiadający o rodzeństwie Nieskończonych (Sen, Śmierć, Maligna, Los, Rozpacz, Pożądanie, Zniszczenie). Z czasem przyjdzie poznać nam ich bliżej, na razie zaś musi nam wystarczyć obecność Morfeusza, Johna Constantine’a, Johna Dee, Lucyfera i kilku innych nie mniej ważnych postaci.

Warstwa wizualna „Sandmana” jest popisem Sama Keitha, Mike Dringenberga, Malcolma Jonesa III, kolorysty Daniela Vozzo i odpowiadającego za wszystkie okładki Dave’a McKena. To opowieść brutalna, pełna cierpienia i przemocy. Nie tylko za sprawą przerażających piekielnych czeluści, ale i obłędu, któremu poddani są przypadkowi klienci przydrożnej knajpy („24 godziny”) i bezsensownej przemocy. Gaiman i współpracujący z nim artyści doskonale operują sztafażem opowieści grozy. Są to prace specyficzne. Nierzadko brzydkie, czasem niedopracowane, może i odrzucające. Z pewnością szalenie hipnotyzujące. Pełne mrocznej, brudnej, the cure’owej estetyki idealnie sprawdzającej się w ilustrowaniu najgorszych ludzkich instynktów i odwiecznych praw rządzących rzeczywistością, w którym nawet bogowie umierają. To komiksowy horror najwyższych lotów, który wywołuje dreszcze na plecach i budzi w czytelniku dręczący niepokój.

Wśród całego tu przedstawionego zła, brytyjski scenarzysta pozwala sobie na przejawy dobra, bo przecież jedno nie istnieje bez drugiego. Genialna w swojej prostocie „Nadzieja w Piekle” czy liryczny „Odgłos jej skrzydeł” są przykładem na to, że Brytyjczyk w końcu zaczął tworzyć opowieści wypełnione emocjami. Dotykać sensu istnienia, pochylać się nad słabszymi i nieporadnymi.  Stworzeni przez niego bohaterowie są pełni uczuć, sprzeczności i wątpliwości. Zasługują na to, by żyć/trwać. A my chcemy śledzić ich losy. Podążać za nimi do samego Piekła i w zimne objęcia Śmierci. A to przecież dopiero początek tej wypełnionej snami wędrówki.

 

Tytuł: Sandman tom 1: Preludia i nokturny

  • Scenariusz: Neil Gaiman
  • Rysunki: Sam Kieth, Mike Dringenberg, Malcolm Jones III
  • Przekład: Paulina Braiter
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 19.05.2021 r.
  • Wydanie: III
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Objętość: 240 stron
  • Druk: kolor
  • Format: 170x260
  • ISBN: 978-83-281-6074-3
  • Cena: 89,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus