„Strażnicy Galaktyki” tom 2: „Jeźdźcy na niebie” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 15-02-2021 11:28 ()


Największym problemem albumu „Jeźdźcy na niebie” (oraz poprzedniego „Brak porozumienia”) jest fatalna decyzja redaktorów wydania oryginalnego, by publikować je osobno, w dodatku z całkowicie kuriozalnym podziałem zeszytów w nich zamieszczonych. Z jakiegoś powodu Gerry Duggan ustalił kolejność poszczególnych odcinków swojej historii w taki, a nie inny sposób. Poszatkowanie tej opowieści i porozdzielanie jej części na dwa tomy wyrządziło tej historii wiele szkód.

W pierwszych pięciu zeszytach poznajemy mroczną tajemnicę Gamory związaną z jednym z kamieni nieskończoności, dowiadujemy się, dlaczego Korpus Nova chce pozyskać Star Lorda do swoich szeregów, poznajemy przyczyny decyzji Draxa o rezygnacji z wszelkiej przemocy oraz dowiadujemy się, dlaczego Groot przestał się regenerować. Zapoznajemy się także z historią tajemniczego wojownika z Bractwa Raptorów, który chciał wykraść Strażnikom Galaktyki Negaobręcze. Wszystkie te oparte na retrospekcjach historie scenarzysta wplótł do swojej narracji, umieszczając je pomiędzy kolejnymi odcinkami popychającymi akcję do przodu. I tam powinno być ich miejsce, a nie w osobnym albumie. Gdyby wszystkie dwanaście zeszytów umieścić w odpowiedniej kolejności i wydać w jednym tomie, dałoby się czytać tę historię bez zgrzytania zębami. W obecnej formie jest po prostu niestrawna.  

Wrażenie poprawiają odrobinę rysunki. Każda z opowieści rzucających światło na przeszłość bohaterów przedstawiona jest w innej stylistyce. Historię Gamory fenomenalnie zilustrował Frazer Irving. Jego pozbawione konturów, ekspresyjne prace tworzą odpowiedni nastrój. Opowieść o Quillu w klasycznym, raczej kreskówkowym stylu narysował Chris Samnee. Posępną opowieść o Draksie przedstawił Greg Smalwood. Mike Hawthorne i Terry Pallot narysowali natomiast historię Rocketa oraz Groota. Tu znów mamy klasyczne podejście do tematu – dynamiczne kadrowanie, drobiazgowe kreskowanie i jaskrawa kolorystyka nadają tej historii atrakcyjną formę. Historię Szpona R. zobrazował z kolei Roland Boschi. Ostatni zeszyt, znów w bardziej eksperymentalny sposób, stworzył Rod Reiss. Jeśli zatem ktoś szuka graficznej konsekwencji, to w tym albumie na pewno jej nie znajdzie. Moim zdaniem ta różnorodność jest atutem i doskonale pasuje do charakteru poszczególnych historii.  

Gerry Duggan stworzył niezłą historię, ale edytorskie decyzje dotyczące wydań zbiorczych całkowicie zniszczyły jego wysiłki. A wystarczyło wydać to w jednym tomie zbiorczym, zamiast dzielić bez sensu na dwa osobne albumy. No, ale decyzje włodarzy Marvela rządzą się swoimi prawami i nie ma chyba większego sensu się nad nimi rozwodzić. Tym bardziej że dwanaście pierwszych zeszytów to zaledwie wstęp do dalszej historii, która zapowiada się bardzo ciekawie. Poszukiwanie kamieni nieskończoności zawsze prowadzi do interesujących rozstrzygnięć. A gdy w sprawę uwikłani są między innymi Strażnicy Galaktyki, Loki, Starsi Wszechświata to zapowiada się niezła zabawa. Oby tylko znów nie włączył się do niej jakiś redaktor z pomysłem na popsucie wysiłków scenarzysty.  

 

Tytuł: „Strażnicy Galaktyki” tom 2: „Jeźdźcy na niebie”

  • Tytuł oryginału: „All-New Guardians of the Galaxy. Vol 2. Riders in the Sky”
  • Scenariusz: Gerry Duggan
  • Rysunki: Frazer Irving, Chris Samnee. Greg Smalwood, Mike Hawthorne, Terry Pallot Roland Boschi, Rod Reiss
  • Tłumaczenie: Marcin Roszkowski
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 02.12.2020 r.
  • Wydawca oryginału: Marvel Comics
  • Data wydania oryginalnego: 2018
  • Objętość: 136 strony
  • Format 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus