Alfred Bester „Człowiek do przeróbki” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 04-02-2021 17:22 ()


Złota Era literackiej science fiction (1938-1946) niezmiennie pozostaje cennym zasobem utworów, spośród których przynajmniej część z powodzeniem oparła się próbie czasu. „Człowiek do przeróbki” należy do tej właśnie grupy, mimo że jego pierwodruk zaprezentowano już po nominalnym zakończeniu wspomnianego okresu (tj. w roku 1952). Sam jednak autor tej powieści był swoistym „tworem” właśnie owej formacji i takie też cechy stylistyczne/tematyczne reprezentuje niniejszy tytuł.

Z drugiej strony mamy do czynienia z realizacją pod kilkoma względami prekursorską. Dość wspomnieć, że jako inicjatora nurtu cyberpunka zwykło się wskazywać Williama Gibsona („Neuromancer”, „Graf Zero”). Jednak już w tej wcześniejszej o przeszło pół wieku powieści znać intuicyjne przeczucie perspektywy modyfikowania ludzkiego organizmu zaawansowanymi technologiami. Nade wszystko jednak daje się odczuć wpływ pochodnej talentu Bestera w twórczości Philipa K. Dicka, jako że w „Człowieku do przeróbki” mamy do czynienia z wizją przyszłości kontrolowanej przez gremium telepatów. Brzmi znajomo? Nieprzypadkowo. Wszak całkiem umiejętnie ekranizowane opowiadanie „Raport mniejszości” (notabene o cztery lata późniejsze niż przybliżana powieść) podejmuje zbliżoną problematykę. Do tego nie jest to jedyna tego typu zbieżność z niniejszym utworem w dorobku autora „Ubika” i zresztą nie tylko jego. Znać bowiem zbliżoną wizję ekspandującej ku kolejnym światom Układu Słonecznego ludzkości także w tekstach m.in. Alfreda Eltona van Vogta i wielu innych autorów literackiej science fiction aktywnych w toku lat 40. i 50. XX w.

W wizji Bestera mamy zatem spełnienie ówczesnych oczekiwań co do dalszej ścieżki rozwojowej ludzkości. Stąd w wieku XXIV mieszkańcy Ziemi mają się dobrze nie tylko w swym planetarnym mateczniku, ale także m.in. na Marsie oraz znacznie mniejszych ciałach niebieskich takich jak orbitująca w pobliżu Jowisza Kallisto. Rozwój cywilizacyjny trwa zatem w najlepsze, a nad kosmopolityczną społecznością rozsianą po całej niemal heliosferze czujną pieczę sprawuje wspomniana hanza telepatów. Efekt jest taki, że w tym przeogromnym kłębowisku od przeszło siedmiu dekad nie dokonano ani jednego morderstwa. A to z tego względu, że tzw. zbrojne ramię wspomnianych zarządców - tj. wydział parapsychologiczny Policji - czuwa i zawczasu interweniuje. Raz jeszcze okazuje się jednak, że ludzka zmyślność doprawiona zawiścią nie zna granic i zawsze odnajdzie luki nawet  - zdawałoby się - w najsprawniej funkcjonującym systemie. I to właśnie ów motyw, którego głównym uczestnikiem jest niejaki Ben Reich, okazuje się zaczynem dla tej fabuły. Rzeczony, jako szef chylącej się ku upadkowi korporacji, planuje bowiem fizyczną eliminację swojego głównego konkurenta w osobie Craye’a D’Courtneya. Z przyczyn, o których chwilę temu nadmieniono, porywa się on na szczególnej trudności zadanie, którego konsekwencje mogą być dlań druzgocące. Sęk w tym, że nie dostrzega on innego wariantu przetrwania swojego przedsięwzięcia…

Powieść Bestera okazuje się umiejętną żonglerką gatunkową z pogranicza fantastyki, kryminału i powieści psychologicznej. Swoistej wojnie mózgów towarzyszą liczne zwroty akcji z użyciem nad wyraz skutecznych środków przymusu bezpośredniego. Nic zatem dziwnego, że w swoim czasie adaptowanie tej powieści na potrzeby wielkiego ekranu roił sobie Brian de Palma. Wypada żałować, że do tego nie doszło, bo znając wyczucie tego reżysera (vide pierwsza odsłona kinowego „Mission: Impossible”) mniemać można, że otrzymalibyśmy emocjonującą i pamiętną zarazem produkcję przewyższającą swoją jakością obie adaptacje dickowskiego „Przypomnimy to panu hurtowo” (czyli rzecz jasna „Pamięci absolutnej”). Z perspektywy współczesnego czytelnika utwór być może nie okaże się aż tak odkrywczy, jak miało to miejsce w połowie XX wieku. Niemniej wartkość prowadzonej narracji, żywiołowość intrygi i częste zmiany lokacji zapewnią całkiem sporo miłych chwil zarówno wielbicielom klasycznej (i długowiecznej zarazem) fantastyki, jak i  kryminału. Toteż w ramach linii wydawniczej „Wehikuł Czasu” (prezentującej przejawy właśnie tego typu klasyki) „Człowiek do przeróbki” był pozycją zdecydowanie nieodzowną. 

 

Tytuł: „Człowiek do przeróbki”

  • Tytuł oryginału: „Demolished Man”
  • Autor: Alfred Bester
  • Tłumaczenie z języka rosyjskiego: Andrzej Sawicki
  • Projekt i opracowanie graficzne serii i okładki: Sławomir Folkman
  • Wydawca wersji oryginalnej: Shasta Publishers
  • Wydawca wersji polskiej: Dom Wydawniczy REBIS
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 1953
  • Data publikacji wersji polskiej: 20 października 2020 r.
  • Wydanie III poprawione
  • Oprawa: twarda
  • Format:  14 x 21,8 cm
  • Druk: czarno-biały 
  • Papier: offset
  • Liczba stron: 296
  • Cena: 44,90 zł

Niniejszą powieść opublikowano pierwotnie na łamach magazynu „Galaxy Science Fiction” między styczniem a marcem 1952 r.

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus