Urodziny Lecha Jęczmyka
Dodane: 10-01-2021 12:03 ()
Miło nam poinformować, że właśnie dziś swoje 85. urodziny obchodzi Lech Jęczmyk, bez cienia wątpliwości człowiek-instytucja, któremu wiele zawdzięczają wielbiciele zarówno wyszukanej literatury (w tym zwłaszcza fantastyki), historiozofii, jak również… komiksu.
Rzeczony urodził się bowiem 10 stycznia 1936 r. w Bydgoszczy. W efekcie zarządzenia niemieckich władz okupacyjnych niecałe cztery lata później został zmuszony przenieść się wraz z rodziną na warszawski Grochów. Od tamtego momentu związany z Miastem Stołecznym. Z przyczyn niekoniecznie obiektywnych (a konkretnie negatywnej na jego temat opinii Jacka Kuronia) nie otrzymał zgody na studiowanie anglistyki. Miast tego ukończył w 1959 r. rusycystykę, co w jego przekonaniu paradoksalnie okazało się dlań szczęśliwym zrządzeniem losu.
Po kilkuletnim zatrudnieniu w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (lata 1959-1963) objął stanowisko kierownika redakcji Wydawnictwa „Iskry”. To właśnie w tym okresie swojej aktywności (tj. do roku 1978, kiedy to został zwolniony z polecenia Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) doprowadził do publikacji sześciu zbiorów opowiadań science fiction pt. „Kroki w nieznane”, które walnie przyczyniły się do popularyzacji tej odmiany literatury na polskim gruncie. Równolegle w innych wydawnictwach (w tym zwłaszcza w Państwowym Instytucie Wydawniczym) publikował przekłady powieści autorów uznawanych współcześnie za klasyków literatury amerykańskiej (m.in. „Paragraf 22” Josepha Hellera w roku 1975).
Swoją działalność w zakresie prezentacji tłumaczeń fantastyki (w tym zwłaszcza anglo- i rosyjskojęzycznej) kontynuował po roku 1978 w Spółdzielni Wydawniczej „Czytelnik” jako kierownik działu literatury anglojęzycznej. Dzięki temu wielbiciele science fiction mieli sposobność zapoznać się z publikowanymi w ramach tzw. serii „Z kosmonautą” utworami autorstwa m.in. Harry’ego Harrisona („Planeta śmierci”), Kira Bułyczowa („Rycerze na rozdrożach”), Fritza Leibera („Wędrowiec”) i Philipa K. Dicka („Słoneczna loteria”). W ofercie „Czytelnika” nie zabrakło także rodzimych autorów, wśród których wypada wymienić m.in. Macieja Parowskiego („Twarzą ku Ziemi”), Janusza Zajdla („Cylinder van Troffa”) i Edmunda Wnuka-Lipińskiego („Wir pamięci”). Tym samym Lech Jęczmyk doprowadził do zaistnienia nurtu znanego jako fantastyka socjologiczna, jednego z najciekawszych zjawisk w polskiej literaturze XX wieku. Niewiele brakowało, aby został on także pierwszym redaktorem naczelnym miesięcznika „Fantastyka”. Ze względu na brak przynależności do partii komunistycznej oraz aktywność w „Solidarności” Międzywydawniczej jego kandydatura została jednak odrzucona.
Wraz ze zmianami systemowymi oraz „ucieczką” redakcji tego periodyku ze struktur resortowego koncernu RSW „Prasa-Książka-Ruch” objął tę funkcję już jako „rednacz” „Nowej Fantastyki”, którą pełnił w latach 1990-1992. Następnie kierownik działu publicystyki TVP 1 (1992 – zwolniony decyzją kancelarii ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy) oraz zastępca redaktora naczelnego tygodnika „Spotkania” (1992-1993). Ostatnie lata aktywności zawodowej (tj. 2000-2003) spędził, jak to sam ujął, „spotykając ludzi przyszłości” jako nauczyciel języka angielskiego w jednym z warszawskich liceów. Był także zaangażowany społecznie (m.in. jako członek spontanicznie sformowanej ochrony księdza Jerzego Popiełuszki) i politycznie, ubiegając się m.in. o funkcję prezydenta Stolicy w roku 2002. Do schyłku lat 60. udzielał się ponadto w reprezentacji krajowej judo.
Częsty gość konwentów i festiwali poświęconych fantastyce, w tym zwłaszcza organizowanych w Nidzicy tzw. Sedeńkonów. Znany także ze znakomitych esejów z cyklu „Nowe Średniowiecze” publikowanych na łamach „Nowej Fantastyki” (wydania książkowe w latach 2006, 2011 i 2013), a także ich nieformalnej kontynuacji w „Czasie Fantastyki”. W tych erudycyjnych, pisanych ze swadą i humorem tekstach zawarł on nierzadko gorzkie refleksje o kondycji współczesnej cywilizacji zachodniej i jej niepewnej przyszłości. Znać w nich jednak także nadzieję opartą na koncepcjach chrześcijańskich myślicieli, w tym zwłaszcza szczególnie przezeń cenionego Nikołaja Bierdiejewa. Autor błyskotliwych bon motów (m.in. „W starciu kapitalizmu z socjalizmem zwycięzcą okazał się feudalizm”), od których wręcz roi się w jego wydanych w roku 2013 wspomnieniach („Światło i dźwięk. Moje życie na różnych planetach”). Wciąż pozostaje aktywny jako wykładowca Centrum Edukacyjnego Powiśle oraz tzw. Akadami Radia Wnet. Nie sposób zapomnieć także o jego „udziale” w najbardziej cenionej komiksowej produkcji science fiction doby PRL (a w gruncie rzeczy komiksu polskiego ogólnie), tj. statusu pierwowzoru dla Paula Barleya w serii „Funky Koval”. Zresztą on sam komiksowe medium docenia, o czym świadczy jeden z jego felietonów poświęcony serii „Incal” Alexandro Jodorowsky’ego i Jeana „Moebiusa” Girauda.
W niniejszym, zwięzłym przecież tekście nie sposób ująć pełni zjawiska, którym faktycznie jest Lech Jęczmyk. Toteż zachęcając do lektury jego wspomnień, esejów i licznych przecież przekładów (w tym m.in. biografii Philipa K. Dicka pióra Lawrence’a Sutina) życzymy Panu Lechowi mnóstwa zdrowia, optymizmu i równie celnej przenikliwości jak dotychczas!
comments powered by Disqus