„Trzeci Testament” - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 23-11-2020 05:53 ()


Składająca się z czterech albumów seria „Trzeci Testament” była furtką do sławy dwóch autorów o ugruntowanej dziś pozycji na rynku frankofońskim. Obecnie każdy ma w swoim dorobku tytuły, które cieszą się dużą popularnością wśród czytelników, również w Polce. Lecz w drugiej połowie lat 90. Xavier Dorison i Alex Alice byli świeżo po ukończeniu prestiżowej szkoły biznesowej. Żaden z nich nie zrobił jednak kariery w bankowości. Ochoczo zajęli się tworzeniem „katolickiego fantasy”, jak krótko określił przynależność gatunkową ich pierwszego komiksu w jednym z wywiadów Dorison.

„Trzeci Testament” jest osadzoną w średniowieczu przygodową opowieścią o poszukiwaniu trzeciej części Pisma Świętego. Pojawiają się tutaj święta inkwizycja, templariusze, a także mroczne nadprzyrodzone siły, a główne role przypadają w udziale młodziutkiej Elisabeth z Elsenoru i niemłodemu już Konradowi z Marburga. Znaczna różnica wieku dobrze działa na dynamikę między tymi dwoma postaciami, dzięki czemu stają się dopełniającymi się w swoich niedoskonałościach partnerami. Postać Elisabeth była inspirowana węgierską księżniczką Elżbietą z Turyngii, której spowiednikiem i kierownikiem duchowym był niemiecki duchowy i inkwizytor Konrad z Marburga właśnie, słynący z bardzo surowych praktyk inkwizytorskich. Ścigał on między innymi Henryka II, hrabiego Saynu, oskarżanego o wyznawanie lucyferianizmu. Jak widać Dorison i Alice odrobili lekcje. Choć realia historyczne można uznać za pewnego rodzaju podwaliny pod budowę świata, w którym toczy się akcja „Trzeciego Testamentu”, wydarzenia rozgrywające się na planszach komiksu są wymysłem autorów. W dodatku z biegiem historii zupełnie świadomie mocno skręcili w kierunku fantastyki, który to zabieg spotkał się z pewnymi zarzutami niektórych czytelników, tych ceniących sobie bardziej realistyczne fabuły.

Jak przyznał w jednym z wywiadów Dorison, pierwszy obraz, jaki przyszedł mu na myśl, gdy w głowie kiełkowała mu myśl stworzenia „Trzeciego Testamentu”, to zimowy krajobraz i jadący na ośle mnich, którego celem wędrówki jest ogromny klasztor przypominającego ten z „Imienia róży”. Jak się okazało, scena ta nie pojawiła się w żadnym z czterech albumów, choć uważny czytelnik z pewnością rozpozna twarz Seana Connery'ego na pierwszych planszach „Marka...”. Faktem jest również, że wspominane „Imię róży” było jedną z inspiracji „Trzeciego Testamentu”, choć nie tak dużą, jak chociażby filmy o Indianie Jonesie. Nie wolno również zapomnieć, że okres powstawania tego komiksu zbiegł się z okresem popularności książki Artura Péreza-Revertego zatytułowanej „Klub Dumas”, luźnie adaptowanej na film „Dziewiąte wrota” w reżyserii Romana Polańskiego. Jak zawsze w takim przypadku, dwaj francuscy twórcy komiksu mogli zrealizować o wiele bardziej widowiskowe przedsięwzięcie dużo mniejszym kosztem – na papierze.

Z rozmachem napisany scenariusz został również sprawnie narysowany. Alex Alice w realistyczny sposób podszedł do kreacji świata, nadając swoim postaciom charakterystyczne rysy. Oszczędne w kreskę kadry z rozmawiającymi postaciami, przerzucającymi się niekiedy dłuższymi wymianami zdań, przetyka efektownymi kadrami ukazującymi sceny walk, efektownych pościgów i ucieczek, wreszcie urokami średniowiecznej architektury i pięknymi krajobrazami. Dość często eksperymentuje z ustawieniem kamery i za każdym razem jest to dowód na doskonałe wyczucie języka komiksu. Dość nietypowo jak na tego typu produkcję, czwarty tom serii ma aż 28 plansz więcej niż trzy poprzednie. Jest poprzez to jeszcze bardziej epicki, a rzecz jasna pozwolił na bardziej spektakularne rozrysowanie finału.

„Trzeci Testament” był jednym z ciekawszych tytułów z rynku frankofońskiego zaproponowanych na początku XXI wieku przez Egmont w ramach Klubu Świata Komiksu. Wówczas wydany w czterech albumach w miękkich okładkach, teraz trafia do czytelników w formie wydania zbiorczego w twardej oprawie, ze zmienionym liternictwem i zrewidowanym tłumaczeniem. Myślę, że ani pod względem opowiadanej historii, ani tym bardziej rysunków, komiks ten się nie zestarzał i warto po niego sięgnąć, czy to odświeżając sobie ten tytuł, czy to zapoznając się z nim po raz pierwszy. Tym bardziej że nie tak dawno otrzymaliśmy w polskim przekładzie prequel („Trzeci Testament. Juliusz”), chyba bardziej epicki niż oryginał, lecz przecież zbudowany na jego popularności. Dziś oba te tytuły są komplementarne, chociaż czytać je można zupełnie niezależnie.

Z tego, co wiadomo, plan na całość był gotowy od samego początku. Nim powstały jeszcze cztery albumy, najpierw w formie scenariuszy, a później storyboardów, obaj autorzy przygotowali konspekt swojej serii, także doskonale wiedzieli, do jakiego punktu zmierzają. I to widać, „Trzeci Testament” jest bardzo spójny, choć jego tworzenie zajęło całe osiem lat. W tym czasie Dorison i Alice zdobyli spore doświadczenie. Z pewnością, gdy zaczynali tę przygodę, nie spodziewali się, że będzie ona kontynuowana, w dodatku z jeszcze większym rozmachem...

 

Tytuł: Trzeci Testament

  • Scenariusz: Xavier Dorison, Alex Alice
  • Rysunki: Alex Alice
  • Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 02.09.2020 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Format: 216x285 mm
  • Stron: 232
  • ISBN: 978-83-281-9898-2
  • Cena: 119,99 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus