„Wojna królów: Preludium” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 17-05-2020 22:49 ()


W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku. Zwłaszcza jeśli jesteś tylko mrówką starającą się stawić opór potężnemu imperium. Mutanci na Ziemi jawią się jako superbohaterowie, ale w odległej galaktyce, stając naprzeciwko armii superistot, mogą sprawiać wrażenie chłopców do bicia. Takie przedstawienie sytuacji jest bardzo w amerykańskim stylu. Mamy więc postaci znajdujące się z reguły na przegranej pozycji, które w myśl szczytnych idei lub starej przaśnej zemsty poruszą niebo i ziemię, a w tym przypadku Drogę Mleczną, by dopaść drania, który zgotował im piekło bądź – jak w przypadku Havoka i jego przyjaciół – odebrał członka rodziny. Ruszą do boju bez względu na konsekwencje. 

Wojna królów: Preludium to również ostatni akt dwóch poprzednich albumów, czyli Morderczej genezy powołującej do życia trzeciego Summersa oraz Powstania i upadku Imperium Shi'ar – triumfalnej drogi Wulkana do objęcia tronu kosmicznej potęgi. Vendetta Alexa i garstki jego załogi ma niewielką szansę powodzenia, ale uczestnicy tej samobójczej misji zdają sobie sprawę, że stanowią ostatnią linię obrony przed szaleńcem zmierzającym podporządkować sobie kolejne rasy w galaktyce. Nierównemu starciu pikanterii dodaje pojawienie się trzeciej siły u imperialnych bram, a mianowicie rasy Scy'ar Tal pragnącej zniszczyć Shi’ar, a jednocześnie roszczącej sobie prawo do kryształu M'Kraan. Tak rozpoczyna się szerszy konflikt, który zmusza Havoka do podjęcia trudnych decyzji, wszak lepiej mieć u swego boku wroga, którego się zna niż nieobliczalnego przeciwnika o nieograniczonym potencjale. Łatwowierność ziemskich bohaterów to ich największa bolączka, toteż wynik potyczki na międzygalaktycznym gruncie zmienia się w zależności o przegrupowania sił walczących ze sobą formacji.

Christopher Yost lepiej niż Ed Brubaker czuje przygody mutantów na odległych rubieżach. Wątek bratobójczej walki, trzecia siła w konflikcie czy dojrzewanie Havoka do roli lidera to wątki, które mogą się podobać. Walka nie traci ani przez moment impetu, a zmieniające się położenie wojujących ze sobą stron przyciągnie uwagę czytelnika. Nie odczuwa się przy tym przytłoczenia postaciami, gdyż autorom udało się rozłożyć akcenty na tyle sprawnie, aby perypetie każdej z grup z powodzeniem się zazębiły. Dodatkowo wątki komicznie w ekipie Starjammers rozładowują atmosferę nieustającej walki. Pogłębiające się szaleństwo Wulkana i jego obsesyjne pożądanie nieograniczonej władzy, stają się siłą napędową opowieści, która z prywatnej vendetty zmienia się w polityczną rozgrywkę o władzę i wpływy w galaktyce. Mutanci w tej konfrontacji są tylko niewielkimi pionkami, gdy na arenie wydarzeń pojawiają się Inhumans z omnipotentnym Black Boltem obierającym hołd od przekonanego o swej sile Ronana Oskarżyciela, zawsze przebiegli w swych knowaniach Skrulle czy dbający wyłącznie o swoje interesy Kree. Obszar wpływów niebezpiecznie się kurczy, a starcie na ogromną skalę jest nieuniknione. Toteż nie można odmówić twórcom tej historii płynności, z którą połączyli istotne wątki i z jednej opowieści przeszli w drugą.

Szereg grafików udzielających się na łamach tej publikacji również może zaliczyć swoją pracę do udanych. Ilustracje podkreślają rozmach kosmicznej intrygi, a sceny konfrontacyjne z udziałem bohaterów są dynamiczne i niepozbawione stosownej dawki dramatyzmu. Innymi słowy, dzieje się dużo i jest interesująco.

Preludium to obiecujący, a zarazem angażujący wstęp do Wojny królów. Mimo typowych dla gatunku superbohaterskiego zagrań niniejszy album powinien zapewnić satysfakcjonującą porcję rozrywki, a przy okazji rozpalić wyobraźnię przed kontynuacją. Tej doczekamy się zapewne już w sierpniu.

 

Tytuł: Wojna królów: Preludium

  • Scenariusz: Christopher Yost, Dan Abnett, Andy Lanning, Andy Schmidt
  • Rysunki: Bong Dazo, Frazer Irving, Paco Diaz Luque, Paul Pelletier, Dustin Weaver
  • Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 26 lutego 2020 r. 
  • Oprawa: twarda
  • Objętość: 292 strony
  • Format: 170x260
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • ISBN: 978-83-281-9779-4
  • Cena: 89,99 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus