„Loteria” - recenzja
Dodane: 09-04-2020 23:20 ()
Chwaliłem już wydawnictwo Marginesy za to, że przywraca świadomości polskich czytelników mniej znane albo zupełnie zapoznane sylwetki wybitnych kobiet. Tak było w przypadku komiksów poświęconych Eileen Gray czy Artemizji Gentileschi, tak jest nadal, gdy Marginesy wydają – chociażby - poetyckie utwory zebrane Zuzanny Ginczanki. Nie inaczej rzecz ma się z Shirley Jackson - amerykańską pisarką, która w powszechnej świadomości egzystuje gdzieś na, nomen omen, marginesach rozpoznawalności. Szczerze mówiąc, jeżeli już ktoś kojarzy Shirley Jackson, to z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że jest to zasługą serialu Netflixa „Nawiedzony dom na wzgórzu”, opartemu na powieści Jackson pod tym samym tytułem, a nie twórczości oryginalnej pisarki.
Inaczej rzecz ma się za Oceanem, gdzie Shirley Jackson jest twórczynią hołubioną i komplementowaną przez tak wielkie osobistości literatury, a zarazem tak odmienne, jak Stephen King czy Joyce Carol Oates. Co więcej, najsłynniejsze opowiadanie Jackson „Loteria”, którego komiksową adaptację właśnie trzymam w rękach, jest w Stanach Zjednoczonych lekturą szkolną. Tym bardziej cieszy więc fakt, że dzięki temu wydawnictwu, za które jest odpowiedzialny wnuk pisarki Miles Hyman, możemy poznać/przypomnieć sobie tą niezwykle intrygującą postać.
Shirley Jackson, dzieląca swoje życie między intensywne pisanie i równie intensywne prowadzenie domu, zmarła młodo w wieku 49 lat, pozostawiając bardzo obszerny dorobek literacki. Jackson była pisarką niestrudzoną, posiadała fenomenalny dar wymyślania historii nieomal z niczego, jak sama mówiła: „przez cały czas, gdy ścielę łóżka, zmywam naczynia i jeżdżę do miasta, by kupić dzieciom buty do tańca, opowiadam sobie historie. Różne, o czymkolwiek”. Przez własnego męża, znanego krytyka literackiego Stanleya Edgara Hymana, uważana za geniusza, przez sąsiadów z okolicy za dziwaczkę, Shirley Jackson była też autorką największego skandalu, jaki miał miejsce na łamach szacownego „New Yorkera”, gdy 26 czerwca 1948 roku redakcja tygodnika wydrukowana opowiadanie Shirley Jackson „Loteria”. Czytelnicy tygodnika po zapoznaniu się z jego treścią wpadli w popłoch i przerażenie. Wiele osób było przekonanych, że jest to reporterska relacja z prawdziwych zdarzeń, a nie literacka fikcja. Od autorki domagano się wyjaśnień, podania nazwy tajemniczej miejscowości, w której dzieje się akcja „Loterii”, w końcu wyjaśnienia – o co tu chodzi?
A chodziło o to, że 27 czerwca każdego roku ludność niewielkiej wioski bez nazwy zbiera się, by wziąć udział w rytualnej loterii. Słowo „rytuał" nie pojawia się tu przypadkiem, ponieważ najstarsi mieszkańcy wioski pamiętają, że w czasach jeszcze dawniejszych loteria, polegająca na wyciągnięciu z drewnianej skrzynki jednej, jedynej kartki, na której narysowane jest czarne kółko, poprzedzały inwokacje, śpiewy osoby wyznaczonej do jej przeprowadzenia. To było kiedyś. Teraz mieszkańcy po prostu zbierają się wokół sfatygowanej, czarnej skrzynki i wyciągają przez otwór w jej wieku karteczki. Najpierw ciągną głowy rodzin, czyli mężczyźni. Jeżeli któremuś z nich udaje się wylosować kartkę z czarnym kółkiem – wtedy odbywa się dodatkowe losowanie – tym razem tylko dla najbliższych członków rodziny. Koniec końców, kartka z czarnym kółkiem przypada tej jednej wybranej osobie. Co jest nagrodą? Odpowiedź na to pytanie jest zarazem puentą opowiadania i to ona właśnie wywołała przerażenie czytelników „New Yorkera”.
Ponad sześćdziesiąt lat później, Miles Hyman, wnuk Shirley Jackson wydaje komiksową adaptację „Loterii”, nosząc się z tym zamiarem od dawna, gdyż, jak sam wyjaśnia w przedmowie do komiksu, spuścizna literacka jego babki była i jest żywa w rodzinie. A genialna „Loteria” zajmuje w pokoleniach Hymanów miejsce szczególne. Ja bym lekko złośliwie zaryzykował nawet twierdzenie, że inklinacje Shirley Jackson do tworzenia wyjątkowo mrocznych historii, w dużym stopniu przeszły na jej wnuka. Przyglądając się bowiem artystycznemu portfolio Milesa Hymana, bardzo szybko można odnieść takie wrażenie, skoro artysta ma na swoim koncie adaptację prozy Jamesa Ellroya, mistrza współczesnego kryminału noir, czy szereg ilustracji nawiązujących charakterem i stylistyką do złotych czasów amerykańskiego prosperity, tak bardzo nastygmatyzowanych pulpową wyobraźnią Hollywoodu, gdzie sławie i pieniądzom towarzyszy zbrodnia i występek. Stąd prace Hymana zaludniają posągowe heroiny w wystudiowanych pozach i szykownych ubraniach – pozujące na tle wielkomiejskiego przepychu. Nie dziwi fakt, że Miles Hyman jest wziętym ilustratorem prasowym i reklamowym, gdyż doskonale operuje stylistyką przepychu i dekadencji. Nawet na tej płaszczyźnie rodowe inklinacje do uwieczniania niepokojących, makabrycznych sytuacji, biorą górę nad artystą – wystarczy zapoznać się z niepokojącym cyklem ilustracji artysty, zatytułowanym „Crash”, na który składa się szereg pieczołowitych kompozycji przedstawiających drogowe kolizje. Na tle fantazyjnie uchwyconych rysunkiem wraków aut pozują – rzecz jasna – nieskazitelnie piękne kobiety i nie wiadomo, czy się tymi obrazami zachwycać, czy wręcz przeciwnie.
„Loteria” jest dziełem utrzymanym w wyżej opisanej stylistyce i konwencji. Bohaterowie opowiadania, chociaż nie są wielkomiejskimi utracjuszami, zostają uchwyceni przez Hymana w monumentalnych, dostojnych pozach, jakby byli symbolami pewnej sytuacji poza miejscem i czasem – dokładnie - jakby byli postaciami z reklamy, która jest przecież zawsze opowieścią o pragnieniach przekraczających pojedynczego człowieka.
Komiks rysowany węglem otwiera i zamyka ten sam kadr, który wypełnia rysunek fragmentu wiejskiej ulicy. Oba pozbawione są postaci ludzkich. Warto o tym pamiętać, gdyż wielokrotnie Hyman będzie uciekał swoim bohaterom i przenosił uwagę na przedmioty codziennego użytku oraz bujną naturę wokół miejsca akcji. To nadal ten sam komunikat – wszystko, co widzimy, ma swój wymiar głębszy, niedeterminowany ludzką obecnością. Bohaterowie „Loterii” pojawiają się w tej scenerii tylko po to, by odegrać coroczny rytuał i zniknąć. Jednak, gdy już się pojawiają, to efekt ten robi piorunujące wrażenie – im bliżej końca loterii i komiksu, tym ludzi w kadrach jest coraz więcej, aż w pewnym momencie jest ich już tak wielu, że nie wszyscy będą w stanie znaleźć wyjście z tej sytuacji. Mam nadzieję, że nie zdradziłem tym samym puenty opowiadania.
W swojej książce „Danse Macabre”, będącej próbą opisu fenomenu horroru jako takiego, Stephen King pisał o „Loterii”, że „historię pani Jackson można interpretować na kilka różnych sposobów. Jackson wybrała bezimienną małą wioskę, aby pokazać w mikroskali, jak silnie osadzone są w ludziach przemoc, mściwość i pragnienie prześladowania innych oraz że ich cele są wybierane bez powodu”. Czarna kropka na białej kartce to powód tak samo dobry, jak każdy inny, bo jakakolwiek forma stygmatyzacji w końcu prowadzi do legitymizacji dowolnie podłego czynu. I to przeraża w „Loterii” najbardziej, jak również nieodwracalność tego procesu – raz puszczony w bieg nigdy się nie kończy, chociaż już nikt nie pamięta, czemu miał służyć. Podobno sama autorka latami naciskana przez wielbicieli miała w końcu zdobyć się na wyzwanie, że opowiadanie jest tekstem o antysemityzmie. Równie dobrze mogła tak powiedzieć tylko po to, by dano jej spokój, co w jej przypadku równało się siedzeniu na ulubionym stołku w domowej kuchni, paleniu papierosów i wymyślaniu kolejnych historii.
Komiks Milesa Hymana zostaje w pamięci. Dla tych, którzy znają literacki pierwowzór, będzie bolesnym powrotem do koszmaru „Loterii” spotęgowanym dziwnymi, statycznymi rysunkami wnuka Shirley Jackson, któremu udało się w kadrach uchwycić symboliczny wymiar opowieści, którego nie zakłóca zbędna dynamika postaci czy wydarzeń. „Loteria” jest jak spektakl odegrany przez rutyniarzy wypranych z treści. Ten komiks ma w sobie również coś z klimatu pustki i samotności bohaterów obrazów Hoppera.
Natomiast dla czytelników, dla których lektura komiksowej adaptacji „Loterii” będzie pierwszym kontaktem z niesamowitym tekstem opowiadania Shirley Jackson, sugerowałbym jednak w pierwszej kolejności poznanie literackiego oryginału – to jest bardzo krótki tekst, nie wymaga wielkich poświęceń. I gwarantuję, że wtedy doznania w obcowaniu z komiksem będą o wiele głębsze. Miles Hyman jest skrupulatnym artystą, o skupieniu godnym zegarmistrza wpatrującego się w trybiki mechanicznie odmierzające czas, jaki pozostał do nieuchronnego zakończenia. Tylko po to, by w ostatnim kadrze znowu zrobiło się cicho i pusto.
Tytuł: Loteria
- Scenariusz: Shirley Jackson
- Ilustracje: Miles Hyman
- Tłumaczenie: Mira Michałowska
- Wydawca: Wydawnictwo Marginesy
- Data publikacji: 25.03.2020 r.
- Format: 162x237 mm
- Liczba stron: 160
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- ISBN-13: 9788366335677
- Cena: 49,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Marginesy za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus