„Brahms: The Boy II” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 29-02-2020 23:51 ()


Kino marnej grozy przeżywa renesans. Nie ma miesiąca lub tygodnia, aby na ekrany nie trafił kolejny straszak. Potrzebny lub nie. Pal licho jeszcze nowe pomysły budowane na ogranych schematach, gdzie twórcy łudzili się, że pokażą coś oryginalnego. Najgorsze są jednak kontynuacje, których nie spodziewał się nikt. Nawet ich autorzy.

The Boy nie wyróżniał się niczym szczególnym na horrorowej niwie, toteż dość szybko przepadł w czeluściach kina i internetu. Ot kolejna opowiastka o demonicznej lalce, z subtelnymi zdjęciami i przyzwoitym twistem nie podbiła jednak box office’u. Gdy o filmie wszyscy zdążyli już dawno zapomnieć, światło dzienne ujrzała kontynuacja. Nie dosłowna, bo trudno o takiej być mowa, ale łącząca się z poprzednim obrazem postacią tytułowego Brahmsa. Porcelanowej lalki, która omamia swojego właściciela i deprawuje go do swoich celów.

Brahms: The Boy II – czyli horror z dość kuriozalnym tytułem, skupia się na rodzinie Lizy, Seana i ich syna Jude’a, których życie naznaczyła trauma. Atak zamaskowanych złodziei wywołał szok u chłopca, który przestał mówić, a u jego matki wywołał powracające nocne koszmary. Rodzina, starając się zapomnieć o tym incydencie, przeprowadza się w bardziej odludne miejsce, gdzie przypadkowo Jude odnajduje lalkę zakopaną w lesie. Nietrudno się domyślić, że teraz rozpocznie się festiwal nie tyle grozy, ile podchodów mających pokazać prawdziwe oblicze Brahmsa i jego dominację nad Jude’em.

Nikt raczej nie oczekuje po kontynuacji słabego horroru, aby ta okazała się nagle dziełem wartym większej uwagi. Niemniej jednak zawsze można pokusić się o festiwal sprawnych scen grozy, które wynagrodzą widzowi miałką fabułę. W przypadku Brahmsa nie ma o czymś takim mowy. Napięcie budowane w nieporadny sposób sprawia, że po pół godziny z ekranu wieje nudą, a widz nie wie, czy uciąć komara, czy opuścić salę i zażądać zwrotu pieniędzy. Wątły ciąg fabularny prowadzący od wtargnięcia złodziei poprzez psychiczny uraz ma się nijak do ataków Brahmsa, a nadto jest dość mocno eksplorowany bez większego znaczenia dla opowieści. I tak zamknięty w sobie chłopiec zaczyna przelewać więcej uczucia na lalkę, chodzić ze skwaszoną miną, czy rysować potworne ilustracje w swoim kajecie, z którym się nie rozstaje. Wszystkie te czynniki wzbudzają niepokój u matki, ale jej reakcja, jak to zawsze bywa, jest nie w porę i bardzo ograniczona. Zresztą wcielająca się w nią Katie Holmes nie miała „z czego” zagrać zatroskanej matki, bo jej rola została fatalnie rozpisana. W obrazie próżno też szukać grozy, bo jedna czy druga fanaberia Brahmsa, w tym wbicie na rożen kolegi z sąsiedztwa, nie ruszą zaprawionego w boju widza ekranowej grozy.

Pozostaje oczywiście niesmak, bo mając do dyspozycji podwaliny pod choćby przyzwoitą historię, twórcy nakręcili ją bez polotu i od niechcenia, licząc, że dając fikuśny tytuł i nawiązując do poprzednika, ściągnął przed ekran co bardziej wybrednych widzów. Nie ma szans, a Brahmsa należy unikać szerokim łukiem. Mierne to kino stanowiące jedynie stratę czasu i pieniędzy.

Ocena: 2/10

Tytuł: Brahms: The Boy II

Reżyseria: William Brent Bell

Scenariusz: Stacey Menear

Obsada:

  • Katie Holmes
  • Owain Yeoman
  • Christopher Convery
  • Ralph Ineson
  • Anjali Jay
  • Oliver Rice

Zdjęcia: Karl Walter Lindenlaub

Muzyka: Brett Detar

Montaż: Brian Berdan

Scenografia: John Willett

Kostiumy: Aieisha Li

Czas trwania: 86 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus