„The Boy” - recenzja
Dodane: 06-02-2016 00:59 ()
Kultowy „Dusiciel z Lakeshore”, czyli Chucky, przecierał szlaki dla upiornych lalek nawiedzających widzów w kinowych horrorach. Nie tak dawno temu, do grona straszliwych kukieł dołączyła Annabelle, a teraz przyszedł czas na porcelanowego chłopca.
Do londyńskiej posiadłości Heelshire’ów przyjeżdża młoda Amerykanka, Greta, której wyprawa do Europy ma stanowić nowy rozdział w życiu. Najmuje się do pracy jako niania do ośmioletniego chłopca, Bramhsa. Już pierwszy kontakt z dzieckiem okazuje się dla niej nie lada szokiem. Otóż spokojny dziedzic fortuny Heelshirów jest… lalką. Dziewczyna początkowo myśli, że to dowcipny żart, ale parze staruszków nie jest do śmiechu. Na czas swojej nieobecności przygotowali nowej niani listę zasad, których musi przestrzegać, aby nie zezłościć Bramhsa. Zmieszana Greta przystaje na tę teatralną grę, mając na uwadze łatwo zarobione pieniądze za pieczę nad dużą zabawką.
Jej samotną opiekę nad chłopcem urozmaicają cotygodniowe wizyty Malcolma, miejscowego właściciela sklepu, dowożącego do posiadłości dostawy żywności. Zauroczony atrakcyjną nianią odważniej zaczyna czynić awanse Amerykance. Niestety, w amorach przeszkadza zły duch mrocznej posiadłości, w której coraz częściej dochodzi do dziwnych i niewyjaśnionych wydarzeń. Wystraszona Greta powoli odkrywa prawdę o Bramhsie…
Każdemu horrorowi przyświeca jeden, główny cel. Wystraszyć widza, wywołać u niego dreszcz emocji, sprawić by podskoczył na kinowym fotelu więcej niż jeden raz. Obrazowi Williama Brenta Bella nie udaje się tego celu osiągnąć. Twórcy wbijają się w estetykę kina grozy z należytą precyzją. Mamy gotycką rezydencję, skrywającą wiele tajemnic, położoną na uboczu, gdzie nie zagląda pies z kulawą nogą. Upiorny, spowity mgłą dziedziniec z przerażającymi rzeźbami, samotną bohaterkę i typową, nieprzyjemną, brytyjską aurę. Czegóż chcieć więcej? Jest też porcelanowa lalka, obiekt kultu Heelshire’ów, sprawca nocnych koszmarów niani. Mimo tego miksu sprawdzonych elementów produkcji grozy, przez dwie trzecie filmu nie dzieje się wiele, a gra cieniami czy stukanie w ściany to nie jest najbardziej wyszukany asortyment horrorów. Greta nie stosuje się do zasad i nie ma z tego powodu większych konsekwencji, oprócz odkrycia niewygodnej prawdy.
Kiedy jednak dziewczyna poznaje prawdziwą historię Brahmsa, a kumulacja dziwnych rzeczy w domu przybiera na sile, zaczyna wierzyć, że ma do czynienia z kimś więcej niż tylko lalką. Jej zachowanie ulega zmianie tak silnej, że skonfundowany widz, zastanawia się kim naprawdę jest Brahms i w jaki sposób oddziałuje na swoich opiekunów/ofiary. U Grety bardzo szybko rozwija się iście macierzyński instynkt, a Brahms staje się ukochanym dzieckiem. Opętanie, szaleństwo czy coś innego? I gdy fabuła wkracza na ciekawe tory, autorzy decydują się na silny twist, zaskakujący, ale również niweczący całą atmosferę grozy, którą mozolnie budowali większą część filmu. Zakończenie – jak z typowego slashera - niestety zawodzi.
Trudno zatem „The Boy” nazwać filmem udanym. Na pewno ma swoje momenty, relacje między Gretą a Malcolmem (niegdysiejszym pomocnikiem Hellboya) wprowadzają nutę humoru, do tego obraz może się pochwalić nastrojowymi zdjęciami. Jednak jest to zbyt mało, aby polecić go widowni przepadającej za horrorami. Potencjał niewątpliwie był, ale wyszło jak zawsze. Przeciętnie.
Ocena: 4/10
Tytuł: "The Boy"
Reżyseria: William Brent Bell
Scenariusz: Stacey Menear
Obsada:
- Lauren Cohan
- Rupert Evans
- James Russell
- Jim Norton
- Diana Hardcastle
- Ben Robson
Zdjęcia: Daniel Pearl
Muzyka: Bear McCreary
Montaż: Brian Berdan
Scenografia: John Willett
Kostiumy: Jori Woodman
Czas trwania:97 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus