„Doktor Strange” tom 2 - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 03-02-2020 21:26 ()


Tak to już bywa, że raz na jakiś czas superbohater zostaje pozbawiony swoich mocy. Chwyt ciekawy niosący wiele nowych możliwości dla scenarzysty i samego zainteresowanego, skazanego od tej pory na radzenie sobie w życiu bez zdolności, które zawsze pomagały mu wychodzić cało z najgorszych opresji. Mimo iż jest to zagranie dość już wyeksploatowane, to w rękach sprawnego autora, którym bez wątpienia jest Jason Aaron, nadal może stanowić oś ciekawej historii, przedstawiającej protagonistę w nowym świetle. Najczęściej nasz pozbawiony supermocy bohater, aby je odzyskać, musi przejść drogę pełną męki. Poświęcić wiele i spojrzeć w głąb własnej duszy. Jednym zdaniem: narodzić się na nowo.

Nie inaczej jest w drugim tomie „Doktora Strange’a”, z tym że Jason Aaron nie podołał zadaniu i zamiast wykreować dramatyczną albo chociaż zaskakującą historię, stworzył zaledwie pretekstową fabułę prowadzącą od potyczki do potyczki z czarnymi charakterami opartą na znanym motywie. Jakoś autor „Skalpu” zupełnie nie odnajduje się w marvelowskiej twórczości. A może wręcz przeciwnie, idealnie potrafi się dostosować do wytycznych redaktorów Domu Pomysłów, pisząc mdłe, pozbawione pazura opowieści i krzty jego talentu do budowania postaci o skomplikowanym rysie psychologicznym? Bo przecież, jak pokazała historia medium, nic nie stoi na przeszkodzie, by superbohaterów obdarzyć nieco większą dozą wewnętrznego skonfliktowania. Jednak to, czym szczycił się Marvel u zarania dziejów, kiedy w latach 60. ubiegłego wieku, przedstawiając światu nowych wyjątkowych, „ludzkich” superbohaterów, podbił serca masy wielbicieli komiksowego medium, obecnie, w przypadku Doktora Strange’a, ale nie tylko jego, zakrawa na śmieszność. Po lekturze drugiego tomu przygód wybitnego niegdyś chirurga rzuca się wyraźnie jedna rzecz – przerażające wręcz zunifikowanie herosów Marvela. Równie dobrze właśnie mogłem przeczytać przygody Spider-Mana, wystarczyłoby zmienić kostium.

Szaleńcza podróż Strange’a w celu zdobycia pozostałych jeszcze na świecie nielicznych magicznych artefaktów (niemal cała magia została zniszczona przez Empirikulów) jednoznacznie kojarzy się z drogą przez kolejne piekielne kręgi. Jednak Aaron decyduje się przyćmić naturalną grozę owej wędrówki sporą dawką absurdu i zwyczajnej głupoty, którą z lubością podkręca Chris Bachalo swoimi celowo chaotycznymi rysunkami. Kontrolowany bałagan zaprezentowany przez kanadyjskiego rysownika na planszach do większości rozdziałów składających się na ten tom przyćmiewa w wielu momentach sam scenariusz, prowadząc czytelnika w kolejne dziwne miejsca, do których los kieruje Mistrza Sztuk Mistycznych. Ciała bohaterów lubią się tu nienaturalnie wyginać, a w ich wzroku czai się ciągła niepewność, strach i obłęd. Na kadrach zewsząd pojawiają się obślizgłe macki i groteskowe stwory, oczywiście z obowiązkową dominacją gałek ocznych nad innymi narządami odpychających i zdeformowanych ciał. Oczy i maczki, oto klucz do magicznego spełnienia. Niech Vishanti mają nas w opiece.

Na szczęście, kiedy za stery warstwy wizualnej chwyta Kevin Nowlan, historia od razu cechuje się inną wrażliwością. Na pierwszy plan wyłania się Doktor Strange – człowiek. Wszystkie kolorowe fajerwerki wystrzeliwane przez Bachalo gasną z korzyścią dla opowieści. Ta staje się subtelniejsza, jak styl Nowlana (przy okazji należy tu wspomnieć jeszcze o szeregu fenomenalnych nastrojowych okładek jego autorstwa, które zachęcają do zapoznania się z kolejnymi zeszytami). Precyzyjna kreska odmalowuje na twarzach bohaterów szereg emocji. Obcujemy z bohaterem zmęczonym, ale mądrym i inteligentnym. Świadomym zaistniałej sytuacji i ogromnego brzemienia na nim spoczywającym. W tych nielicznych fragmentach Nowlanowej interpretacji scenariusza czuć prawdziwą magię, a także wyraźnie widać, że Aaron był na dobrej drodze.

Stephen Strange mógł stać się wspaniałym przewodnikiem po tym, co dla nas niewidzialne. Niestety zamiast tej funkcji i dojrzałości, jaka z niej płynie, został wcielony w rolę kolejnego herosa walczącego za pomocą pięści, ekwilibrystyki i żartu (dość kiepskiego zresztą). Wymykającego się w ostatniej chwili z każdej zastawionej na niego pułapki. A wydobyć się musi dla potencjalnie atrakcyjnego ciągu wydarzeń adresowanego do współczesnego, raczej niewymagającego czytelnika-nastolatka.

 

Tytuł: „Doktor Strange” tom 2

  • Scenariusz: Jason Aaron
  • Szkic: Chris Bachalo, Kevin Nowlan, Leonardo Romero, Cory Smith, Jorge Fornes, Frazer Irving
  • Tłumaczenie: Marceli Szpak  
  • Wydawca: Egmont Polska
  • Data publikacji: 22.01.2020 r. 
  • Oprawa: miękka
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 264
  • Cena: 69,99 zł

 
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus