„Jeremiah” tom 18: „Ave, Cezar” - recenzja
Dodane: 21-07-2019 21:48 ()
W swojej zdającej się nie mieć końca wędrówce poprzez z mozołem odbudowywaną Amerykę Jeremiah i Kurdy niejednokrotnie mieli okazję napotykać przedstawicieli osobliwych społeczności (vide albumy „Sekta” i „Afromeryka”). Pod tym względem (choć pod innymi również) wena autora cyklu najwyraźniej nie opuszcza, bo także tym razem przybliżył on kolejne dwie enklawy poturbowanej ludzkości: ośrodek miejski zarządzony przez liderów lokalnej milicji oraz zantagonizowanych z nimi zwolenników osobnika pozującego na nową inkarnację rzymskiego imperatora. A pomiędzy owym „młotem” i „kowadłem” – któryż to już raz… - odnajduje się para zaradnych obieżyświatów.
Rozwój wydarzeń sprawia bowiem, że wpadają oni w łapy patrolujących okolice milicjantów, którzy nie pozostawiają im innego wyboru jak tylko włączenie się w aktywność tej formacji. Jak powszechnie wiadomo, z przysłowiową lufą w ustach trudno się polemizuje toteż tytułowy bohater i jego towarzysz decydują się przyjąć tę specyficznie sformułowaną ofertę. Miasto tymczasem boryka się z regularnym ostrzałem prowadzonym za pomocą pozostającego w dyspozycji „Rzymian” czołgu. Wiele wskazuje, że owa presja zmierza do kulminacyjnego punktu konfliktu. A to z tego względu, że dowódcy milicji zdają się skłaniać do przeprowadzenia decydującego natarcia na pozycje jakże namolnego przeciwnika.
Czytelników być może nieco zaniepokojonych powyższym opisem wypada pośpiesznie uspokoić. Powielanie schematu znanego z wcześniejszych odsłon cyklu w niczym nie uchybia jakości także niniejszej. Znowuż zatem niezawodny Hermann zadbał o w przejrzyste przybliżenie obu konkurujących z sobą ofert na organizację życia społecznego, zachowując przy tym konkret przekazu oraz takiż właśnie model narracji, niekiedy jednym kadrem trafnie ujmujący istotny dla fabuły ciąg wydarzeń. Istotnym novum jest natomiast łatwo uchwytna reorientacja w relacjach pomiędzy duetem protagonistów. Dotąd bowiem, pomimo znacznych różnic w usposobieniu i temperamencie, a nawet zdawało się ostatecznego porzucenia jakże owocnej i merytorycznej współpracy („Zima błazna”), znać było, że obaj panowie rozumieją się bez słów. Tym razem jednak daje o sobie znać tzw. zmęczenie materiału oraz przesyt trwającą przecież kilka lat wędrówką. Toteż zarówno Kurdy, jak i Jeremiah nie kryją się w przejawianiu wobec siebie irytacji i przesytu wzajemnym towarzystwem. Czas pokaże, na ile ów naturalnie wkomponowany w ramy serii koncept ulegnie rozwinięciu.
W zakresie warstwy plastycznej także tym razem otrzymujemy znakomitą jakość warsztatową uzupełnioną o autentyczny talent i niepodrabianą stylistykę. Nie brak tu zatem typowych dla maniery Hermanna pokracznych, zmęczonych trudami powojennej codzienności twarzy oraz brawurowego wręcz kadrowania. Zachowana została dbałość o szczegóły, co sprawia, że świat kreowany jest kompletny i prawdopodobny. Krótko pisząc, wizualna jakość gwarantowana.
Jeszcze jedna wizyta w postapokaliptycznych realiach serii „Jeremiah” to dowód na konsekwencje jej autora, niesłabnącą zasobność rzeczonego w coraz to nowe koncepty oraz fabularną „pojemność” podjętej przezeń konwencji. Dlatego nie sposób nie polecać jej lektury.
Tytuł: „Jeremiah” tom 18: „Ave, Cezar”
- Tytuł oryginału: „Ave, Cezar”
- Scenariusz i rysunki: Hermann Huppen
- Tłumaczenie z języka francuskiego: Wojciech Birek
- Wydawca wersji oryginalnej: Dupuis
- Wydawca wersji polskiej: Elemental
- Data premiery wersji oryginalnej: 31 maja 1995
- Data premiery wersji polskiej: 24 czerwca 2019
- Oprawa: miękka
- Format: 21 x 29 cm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 48
- Cena: 39 zł
Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus