„Laleczka” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 10-07-2019 20:57 ()


Laleczka Chucky towarzyszy miłośnikom horrorów od przeszło ponad trzydziestu lat. Seria doczekała się siedmiu odsłon, a jej niekwestionowanym ojcem jest Don Mancini. Ostatnie odsłona sprzed dwóch lat – Cult of Chucky wielkiej furory nie zrobiła, toteż nie dziwi chęć odświeżenia wizerunku upiornej lalki. Twórcy remake’u podeszli jednak do oryginału z nieco odmiennej strony, a dokładnie wyrzucili całkowicie wątek magii voodoo i mordercy Charlesa Lee Raya, którego dusza stała się „nowym lokatorem” tytułowego bohatera. W dobie mediów społecznościowych i zaawansowanej technologii ma więcej wspólnego ze sztuczną inteligencją niż jakimś hokus-pokus.

Trudno zatem przyrównywać Laleczkę do oryginalnego filmu, bo mamy tu całkiem nowe otwarcie i inne zasady gry. Poza oczywiście rzezią. Główną atrakcją jest lalka robot – Buddi – najlepszy przyjaciel dziecka. Pociechy za nim szaleją, a producent zbija kokosy i już myśli o nowej edycji zabawki. Wyalienowany i wychowywany przez samotną matkę Andy pragnie właśnie takiej zabawki. Jego matka – Karen – nie może sobie na nią pozwolić, ale z uwagi na to, że pracuje w markecie, postanawia zdobyć upragniony prezent. Nie bez kłopotu, ale udaje jej się wyciągnąć od szefa pochodzącą ze zwrotów sztukę. Może Buddi nie będzie funkcjonował, jak należy, ale sprawi trochę frajdy jej synowi. I tak też się dzieje, bo lalka z miejsca staje się najlepszym przyjacielem Andy’ego. A nawet czymś więcej niż tylko przyjacielem. Od teraz nazwana Chucky chłonie jak gąbka emocje chłopca, obserwuje otoczenie i szybko się uczy. A że Andy jest introwertykiem, to wszystkie złe emocje kumuluje w sobie i wybucha w samotności. To idealna pożywka dla Chucky’ego, który chce odgonić wszelkie zmartwienia od chłopca, nawet jeśli oznacza to – kolokwialnie mówiąc – mokrą robotę.

Film Larsa Klevberga (Polaroid) ma całkiem ciekawy punkt wyjściowy. Inteligentna zabawka, a dokładnie wadliwy egzemplarz, który został pozbawiony zabezpieczeń, staje się cichym obserwatorem ludzkich zachowań, analizuje je i przetwarza. A wynik swoich „badań” przemienia w czyn. W malutkim robo tycznym ciele kryje się całkiem duża moc, zwłaszcza jak Chucky dzierży w dłoni nóż. Umie zadać śmierć na wiele sposobów, im bardziej makabryczna, tym więcej juchy na ekranie. Cele ataków niewielkiej zabawki są przemyślane, a sposoby zadania bólu i śmierci wymyślne, aby miłośnik grozy się nie nudził. Klevberg w początkowym akcie swojego dzieła buduje też gęsty nastrój niepewności i osaczenia, zwłaszcza w momencie, gdy Andy zdaje sobie sprawę, że Chucky wypuścił się samopas, a kontrola nad nim wydaje się już niemożliwa. Wtedy jest mrocznie i przerażająco. Niestety efekt tej swoistej kameralności psuje paradoksalnie zbyt rozbudowany wątek drugoplanowych postaci. Gliniarz i jego matka, grupka dzieciaków i rywalizacja między nimi. Zapewne twórcy chcieli rozbudować dalszy plan, dać więcej mięsna armatniego dla morderczej lalki, ale wyszło to trochę nieporęcznie. Finałowa sekwencja w supermarkecie to już pełny chaos i mało zadowalające zwieńczenie historii. Szkoda, bo początek był niezmiernie obiecujący, a wyszło jak zwykle.

Laleczkę można obejrzeć, jeśli jest się fanem cyklu, a technologiczny sztafaż tego klasycznego slashera wam nie przeszkadza. Odświeżona wersja może przypaść do gustu również wielbicielom hiobowych wieści na temat rozwoju sztucznej inteligencji. Niemniej chęć przemycenia elementów przygodowych, kupa nastoletnich bohaterów (co ostatnio modne w świecie seriali) oraz mało ekscytujący finał sprawiają, że potencjał historii nie został wykorzystany. Laleczka nie stanowi przełomu w kinie grozy, a sprytnie udaje, że jest powiewem świeżości w zatłoczonym gatunku horroru. Brawa należą się dla Marka Hamilla, który udowadnia, że nie ma sobie równych w podkładaniu głosu upiornym i przerażającym osobowościom małego i dużego ekranu. To jeden z nielicznych powodów, dla których warto wybrać się na Laleczkę.

Ocena: 5-/10

Tytuł: Laleczka

Reżyseria: Lars Klevberg

Scenariusz: Tyler Burton Smith

Obsada:

  • Aubrey Plaza
  • Mark Hamill
  • Brian Tyree Henry
  • Gabriel Bateman
  • Tim Matheson
  • Trent Redekop
  • David Lewis
  • Beatrice Kitsos
  • Ty Consiglio
  • Carlease Burke

Muzyka: Bear McCreary

Zdjęcia: Brendan Uegama

Montaż: Tom Elkins

Scenografia: Rachel Robinson

Kostiumy: Jori Woodman

Czas trwania: 90 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus