„Diabeł: Inkarnacja” - recenzja
Dodane: 16-12-2018 12:29 ()
O opętaniu po raz kolejny, ale tym razem od niekonwencjonalnej strony. Młoda kobieta po przejściach stara się wyjść na prostą. Aby odpędzić złe myśli i nie dać się używkom zatrudnia się w kostnicy. Ot, praca jak każda inna. Z ludźmi, aczkolwiek wyjątkowo małomównymi. O to właśnie chodzi Megan. Poukładać sobie dotychczasowe życie, a przy okazji czymś zająć głowę. Co złego może stać się na nocnej zmianie w trupiarni? Zwłoki są przywożone, robi się im zdjęcia, pobiera odciski palców i ładuje do lodówki. Nic prostszego. Do czasu, aż do kostnicy trafiają zwłoki niejakiej Hannah Grace. Nadpalone i pocięte ciało nie wygląda jak statystyczny nieboszczyk. Megan nie zraża się jednak tym widokiem, lecz wraz z przybyciem martwej dziewczyny w kostnicy zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Wpierw trafia się szaleniec, który chce spalić feralne ciało, a później Megan zaczyna mieć przewidzenia. Niezbyt ambitna praca okazuje się bardziej stresująca, niż pierwotnie się wydawało.
Scena otwierająca film przedstawia próbę egzorcyzmowania opętanej dziewczyny. I dalej emocje się niestety kończą. Za dużo bohaterów, za dużo niepotrzebnych wątków i postaci mających wprowadzać element komediowy. Megan kontra opętane zwłoki to zbiór dziwnych min bohaterki, która wprawdzie myśli, że oszalała, ale zamiast brać nogi za pas, stara się wszystko racjonalnie wytłumaczyć. Jej profil charakterologiczny twórcy oparli na oklepanej traumie, która prześladuje ją silniej niż opętane ciało nieboszczki. Jej problemy są dla widza mało istotne i nie angażują emocjonalnie.
Długa noc w kostnicy wlecze się niemiłosiernie, a twórcy nie umieją wykorzystać ani właściwości miejsca akcji – zagrań klaustrofobicznych jest tu niewiele, ani niewielkiej galerii postaci. Szczerze powiedziawszy, najlepszym rozwiązaniem dla horroru byłoby zawężenie ilości bohaterów to jednej jedynej Megan i pokazanie jej w pułapce bez wyjścia. Niezrozumiałe jest również, w jaki sposób opętane zwłoki wybierają swoje kolejne ofiary, bo w pierwszej kolejności powinny skupić się na Megan, a tak się nie dzieje, co jest rozczarowujące. Inna sprawa, że o Hannie wiemy niewiele poza faktem, że została opętana. Nie wiemy, kim była, jak do tego doszło, co zapewne byłoby ciekawsze niż błądzenie bez celu po niedoświetlonych korytarzach olbrzymiej kostnicy.
Więcej napięcia, a przede wszystkim odczuwalnej grozy można było doświadczyć w Autopsji Jane Doe. Jeśli mielibyście wybierać między horrorami, których akcja rozgrywa się w kostnicy, to obraz André Øvredala kładzie na łopatki Diabła: Inkarnację. Gra aktorska, fabuła oraz elementy grozy w Autopsji Jane Doe stanowiły o atmosferze filmu. W przypadku zmagań Megan z opętanymi zwłokami trudno mówić o porywającym aktorstwie. Zestaw ogranych chwytów i mało atrakcyjnych straszaków również nie daje odczuć, że oglądamy straszny horror. Całkowicie inną sprawą jest mylący polski tytuł filmu, który w oryginale to The Possession of Hannah Grace. Jeśli ktoś się spodziewa nietypowej inkarnacji diabła, to się srogo zawiedzie.
Miłośnicy horrorów nie mają czego szukać w dziele Diederika Van Rooijena. Poza udaną charakteryzacją i dość przerażającym dźwiękiem poruszania się opętanej, Diabeł: Inkarnacja ma niewiele do zaoferowania. Przeciętny straszak dla nastolatków, którzy już na sam widok kostnicy czy zwłok odwracają głowę od ekranu.
Ocena: 2/10
Tytuł: „Diabeł: Inkarnacja”
Reżyseria: Diederik Van Rooijen
Scenariusz: Brian Sieve
Obsada:
- Shay Mitchell
- Grey Damon
- Kirby Johnson
- Nick Thune
- Louis Herthum
- Stana Katic
Muzyka: John Frizzell
Zdjęcia: Lennert Hillege
Montaż: Stanley Kolk, Jake York
Scenografia: Kim Leoleis
Kostiumy: Deborah Newhall
Czas trwania: 85 minut
comments powered by Disqus