„Lady Bird” - recenzja
Dodane: 16-03-2018 12:06 ()
Greta Gerwig dała się poznać jako utalentowana aktorka i scenarzysta. Teraz przyszedł czas na samodzielny debiut filmowy. Wprawdzie jest współtwórcą Nocy i weekendów, ale to Lady Bird należałoby nazwać jej pełnoprawnym debiutem reżyserskim. I to jakim. Pięć nominacji do Oscara i dwa Złote Globy to wystarczająca rekomendacja.
Lady Bird to imię, jakie przybiera główna bohaterka obrazu na znak buntu przeciwko matce. Dziewczyna dorasta w Sacramento w ubogiej rodzinie. Brak perspektyw i nijakość dobija ją, tłamsi i kieruje w stronę konfliktu z matką. Christine zaczyna coraz silniej manifestować swoją niezależność i realizować plan wyrwania się z tej szarej rzeczywistości. Pragnie zwracać na siebie uwagę, szokować, ma ogromną potrzebę akceptacji. W tym trudnym okresie podkreśla swoją odrębność od innych uczniów szkoły katolickiej. Jej wyzwolenie i bunt nasila konflikt z matką, z którą dziewczyna nie ma łatwych relacji. Bohaterka przeżywa pierwszą miłość, stara się odkryć własną tożsamość, utrzymać cienkie więzy przyjaźni. Do tego ciągle wchodzi na tor kolizyjny ze swoją matką. Każda nawet niewielka błahostka staje się zarzewiem konfliktu. Christine, podważając słowa matki, staje się ważna, zauważana, a przede wszystkim jest przekonana o swojej dojrzałości. Bardzo szybko chce dorosnąć i mieć już za sobą burzliwy okres dorastania.
Christine to wulkan energii i uczuć naturalnie i przekonująco sportretowana przez Saoirse Ronan. Wyszczekana, ekscentryczna, bezczelna potrafi mocno wbić szpilę matce, by również wykazać się niewiarygodną empatią, rodzinnym ciepłem czy zrozumieniem. Ma wiele twarzy, te buntownicze wystawia na pokaz w momencie, gdy czuje się niepewna czy zagrożona. Wówczas stara się być twarda, bezpretensjonalna i bezpośrednia, nie wiedząc, jak bardzo krzywdzi swoich bliskim. Chaos rządzi światem Lady Bird, a ona czerpie z niego siłę do dokonania zmian.
Greta Gerwig stworzyła oryginalne i świeże kino dotykające dość powszechnego tematu trudnego dojrzewania. Zbudowała przejmujący wizerunek matki i córki, które próbują znaleźć wspólny język, ale nie potrafią przełamać dzielącej ich bariery. Poglądy matki różnią się radykalnie od przekonań córki, które zmieniają się dynamicznie wraz z kolejnymi grupami znajomych. Nie potrafi jednak rozpoznać, komu na niej najbardziej zależy, kto jest jej najlepszą przyjaciółką, jej system wartości uległ wykoślawieniu i potrzeba wstrząsu, by ponownie mocną stąpać po ziemi.
Lady Bird to ciąg scenek rodzajowych mających podkreślić złożoną osobowość bohaterki. Konflikt z matką portretuje złożoność rodzinnych więzi, które nadszarpnięte walką o akceptację są nierozerwane z uwagi na fundamentalne zasady jak miłość czy troska. Saoirse Ronan i Laurie Metcalf są w tym rodzinnym pojedynku wspaniałą ozdobą, ich kreacje są elektryzujące, pełne pasji, a między aktorkami czuć chemię. Trudno nie nazwać ich autentycznymi, bo aktorki dają popis i wspinają się na szczyty umiejętności. Ronan tworzy swą postać od podstaw, wykazując się ekranową wrażliwością, jaką widzowie mogą pamiętać z jej występu w Pokucie. Bez wątpienia wcześniej czy później aktorka doczeka się wyróżnienia Oscarem.
Greta Gerwig podejmuje temat trudów dojrzewania wielokrotnie wałkowany na dużym ekranie. Jednak czyni to z wymowną szczerością, sporą nutą optymizmu oraz z zachwycającymi kreacjami aktorskimi. Debiut jak marzenie.
Ocena: 8/10
Tytuł: „Lady Bird”
Reżyseria: Greta Gerwig
Scenariusz: Greta Gerwig
Obsada:
- Saoirse Ronan
- Laurie Metcalf
- Tracy Letts
- Lucas Hedges
- Timothée Chalamet
- Beanie Feldstein
- Lois Smith
- Stephen Henderson
- Odeya Rush
Muzyka: Jon Brion
Zdjęcia: Sam Levy
Montaż: Nick Houy
Scenografia: Traci Spadorcia
Kostiumy: April Napier
Czas trwania: 94 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus