Django Wexler „Działa Imperium” - recenzja

Autor: Mariusz „Orzeł” Wojteczek Redaktor: Motyl

Dodane: 13-09-2017 18:09 ()


„Działa Imperium” to czwarty, a zarazem przedostatni (wg zapowiedzi) tom cyklu „Kampanie Cienia”, autorstwa Django Wexlera. I - jak poprzednio - mamy tutaj znakomitą przygodową fantasy, określaną mianem muszkietowej. Mimo pewnych wad, które zaczynają mi z tomu na tom coraz mocniej doskwierać, niewątpliwie jest to bardzo dobry cykl, wart przeczytania.

Druzgocące zwycięstwa Janusa nad przeciwnikami zmuszają ościenne mocarstwa do propozycji rozmów pokojowych. Raesinia - pełniąca już oficjalnie funkcję Królowej Vordanu, jest tym negocjacjom przychylna, jednak przeszkodą okazuje się sam Vhalnich, twierdzący, że jakikolwiek rozejm z Kościołem Zaprzysiężenia nie jest możliwy. I wymusza nieustanne parcie  królewskiej armii w kierunku Elizjum.

Mimo jego wyraźnej orientacji na prowadzenie wojny totalnej Raesinia bardzo wierzy w szanse pokoju - choćby i kruchego i niepewnego. Jest on dla niej wyborem lepszym, niż wyniszczająca wojna, która przecież przynosi straty także po stronie zwycięzców. Te rozterki powodują, że jej najbliżsi: Marcus i Winter - mogą musieć stanąć przed wyborem - Królowa, czy Głównodowodzący, genialny Generał, wybrany przez Zjazd Generalny?

Najnowsza odsłona „Kampanii Cienia” to w dużej mierze powieść o wojnie. Zresztą, sam tytuł już to niejako sugeruje. Jednocześnie da się wyczuć, że Wexler powoli zmierza ku końcowi swojej opowieści, domykając pomniejsze wątki, eliminując zbędne postacie i zmierzając konsekwentnie do epickiego - bo nie mogłoby być inaczej - finału. Na uwagę zasługuje przede wszystkim pewne uczłowieczanie samego Janusa, który dotychczas zdawał się przerysowany, aż do granic boskości, a w „Działach Imperium” odsłania chwilami swoją ludzką naturę. Albo choćby jej część. Pojawiają się też sugestie, że wojna wypowiedziana Kapłanom Czerni i Kościołowi Zaprzysiężenia może mieć zupełnie inne motywy, niż te, które Generał przedstawia...

Autor w „Działach Imperium” sprawnie przetasowuje karty, by w zwieńczeniu tomu rozdać je ponownie, zupełnie zmieniając układ sił, co jedynie wzmaga apetyt przed finalną częścią. Akcji jest dużo - głównie w ramach działań wojennych, ale nie brak i interesujących walk pomiędzy nosicielami demonów, ale też politycznych zmagań i wątków romantycznych. Wexler - mimo że lubuje się w rozciąganiu do granic możliwości wojennych opisów - całkiem sprawnie wykorzystuje emocjonalne wątki dla zbudowania ciekawych interakcji między bohaterami. I mimo że czasem brzmią one mocno trywialnie, to jednak w szerszej perspektywie zgrabnie wzbogacają powieść i unikają przesadnej infantylności. A jednocześnie powodują, że nie tylko miłośnikom muszkietowej epoki wojennej powieść może się spodobać.

Owszem, wspominałem o pewnych wadach serii, które z tomu na tom zaczynają doskwierać mocniej. Zdroworozsądkowe spojrzenie razi oszałamiająca kariera Inherglass, czyli Winter. Śmieszą odrealnione zdolności wielu bohaterek - bo głównie one tutaj wykazują się wręcz nadludzkimi talentami - i sprawność, z jaką Janus wychwytuje takie jednostki, by wynosić je na piedestał. Dziewczyna wychowana w ortodoksyjnym sierocińcu okazuje się nie tylko świetnym strategiem i mistrzem prowadzenia działań wojennych, ale też w strukturze armijnej awansuje bez opamiętania, sięgając stopni najwyższych. Marcus z podrzędnego, zesłanego do karnej kampanii oficera szybko i bez zbędnych formalności zostaje wyniesiony do jednej z najważniejszych rang w armii. Przypomnę, że w armii z wielowiekową tradycją, która wciąż opiera się na regularnych oddziałach, a ochotnicze zbieraniny stanowią nie jej trzon, ale ledwie uzupełnienia.  To wszystko może budzić uzasadniony sprzeciw i wydaje się zbyt nieprawdopodobne, nawet jak na powieść fantasy. Jednak w ujęciu całości autor całkiem nieźle sobie radzi z maskowaniem takich niedociągnięć, które wszak są mu konieczne do skonstruowania całej opowieści. Ale też nie są w tego typu rozrywkowej fantastyce niczym nowym. Owszem, mogą nieco irytować zawrotne kariery i odkrywane talenty u głównych bohaterów, ale kiedy damy się porwać powieści - nie zapominając, że to solidna, ale jednak pulpowa fantastyka, która rządzi się swoimi prawami - to w odbiorze nie będzie to aż tak doskwierać.

Reasumując - „Działa Imperium” to tom może zbyt przerysowany, może ciut za długi, ale jednocześnie dający nadzieję na imponujący finał jednej z ciekawszych serii fantasy w ostatnich latach. Wexler dobrze panuje nad swoją opowieścią i widać, że ma przemyślany pomysł całości, a kolejne tomy nie są dopisywanie na siłę tylko ze względu na odpowiednio dobrą sprzedaż poprzednich. „Działa Imperium” to tom przygotowujący zakończenie, co jest wyczuwalne. Autor powoli odsłania tajemnice, zamiast tworzyć kolejne i choć zdaje się piętrzyć przed swoimi bohaterami problemy, to jednocześnie konsekwentnie prowadzi ich do ostatecznej konfrontacji. I miejmy nadzieję, że uda mu się to opisać równie dobrze, jak dotychczasowe części cyklu. Polecam!

 

Tytuł: „Działa Imperium”

  • Autor: Django Wexler
  • Redaktor: Małgorzata Chwałek
  • Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
  • Cykl: "Kampanie cienia" tom IV
  • Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
  • Data publikacji: 11.07.2017 r.
  • Wydanie: I
  • Ilość stron: 604
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 132x202
  • Cena: 44.90 zł

  Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus