„Red Skin" tom 2: „Jacky" - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 14-03-2017 13:48 ()


Jeśli nie pamiętacie, co dokładnie zdarzyło się w pierwszym odcinku serii „Red Skin”, nic nie szkodzi. Lektura drugiego utwierdza w przekonaniu, że o wiele ważniejsza niż sama fabuła jest tutaj zabawa konwencją oraz dawanie prztyczka w nos tym, którzy przeceniają wartość amerykańskiego snu. Lecz podczas gdy Xavier Dorison bawi się w inteligentną gierkę słowną z czytelnikiem, a Terry Dodson próbuje tę zabawę urozmaicić atrakcyjnymi rysunkami, trudno właściwie ocenić, czym uraczyli nas obydwaj autorzy. O ile album „Welcome to America” faktycznie zawiązywał akcję, charakteryzował postaci oraz kontekst, w jakim je odnajdujemy, poprzez co był ciekawym wprowadzeniem oryginalnego pomysłu, „Jacky” nie może się zasłonić efektem świeżości, wobec czego jest... po prostu kontynuacją.

‎‎Oj, obrywa się w tym komiksie amerykańskim superbohaterom od Dorisona, który notabene pojawia się w albumie jako jeden z komiksowych geeków w sklepie z komiksami. Obrywa się Hulkowi, Fantastycznej Czwórce, Punisherowi (tu: Pogromcy), Batmanowi oraz Iron Manowi. Przygody tego ostatniego miał zresztą Dorison pisać, ale projekt współpracy z Marvelem nie wypalił, czego owocem jest seria „Wartownicy”. Obrywa się jednak przede wszystkim amerykańskiemu konsumpcjonizmowi. „Bez względu na porę, Amerykanin nie musi być głodny, by jeść”.‎ A jak można się upodobnić do Amerykanów? Trzeba wziąć kredyt, pochłaniać kubły masła orzechowego, kupić samochód i mnóstwo butów. Brzmi zabawnie? Z jednej strony tak, z drugiej chyba nazbyt stereotypowo. Sytuacji nie ratuje nawet kontekst, bo przecież amerykańska rzeczywistość przedstawiona na komiksowych planszach jest zderzona z poglądami bohaterki przesiąkniętej ideą komunizmu, toteż nie trudno się domyślić, że to, co chce wyśmiać Dorison, jest dziś przecież obecne w kulturze francuskiej... Umiejętnie zawoalowana autoironia?

Prawdą jest też to, co Dorison zawiera w jednym z innych dymków „W Stanach Zjednoczonych rządzą media! Pentagon i Biały Dom bardziej boją się sondaży niż naszych czołgów!” I mam wrażenie, że kilka takich haseł posłużyło scenarzyście za pewne ramy, w które próbuje zmieścić akcję związaną z przygodami agentki KGB Wiery Nikołajewnej na amerykańskiej ziemi. To, czy udaje jej się pokonać Cieślę, nie ma takiego znaczenia. O wiele więcej mówią nasączone fanatyzmem słowa tytułowej Jacky, która tak naprawdę jest przeciwniczką, z którą nasza bohaterka musi się mierzyć. Tak, religijny fanatyzm również zostaje w tym albumie mocno napiętnowany.

Nie chciałbym napisać, że „Red Skin” odstaje od innych komiksów napisanych przed Dorisona, jakie czytałem, natomiast już na pierwszy rzut oka mocno się od nich różni. Przede wszystkim widać to patrząc na gęstość fabuły, tempo akcji, charakterystykę postaci, a także wykorzystanie komiksowego przerysowania. Ma to swój urok, nie ukrywam, zwłaszcza ta lekkość w budowaniu narracji niewypełnionej szczególnie treścią, ale jeśli kolejne odcinki będą powstawały w tak wolnym tempie (we Francji odstęp między pierwszym i drugim albumem wyniósł dwa lata), nie wróżę tej serii długiej kariery.‎

 

Tytuł: „Red Skin" tom 2: „Jacky"

  • Scenariusz: Xavier Dorison
  • Rysunek: Terry Dodson
  • Wydawnictwo: Scream Comics
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Liczba stron: 52
  • Format: 240x320 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 03.2017 r.
  • Cena: 49 zł

Dziękujemy wydawnictwu Scream Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus