„Baśnie" tom 19: „Królewna Śnieżka” - recenzja
Dodane: 29-12-2016 22:24 ()
Po mrocznym i nastrojowym tomie „Maluchy w Krainie Zabawek”, wydawało się, że seria „Baśnie” wróciła na przyzwoity poziom, znów potrafi czymś zaskoczyć i zaciekawić. Niestety dziewiętnasty album cyklu „Królewna Śnieżka” nie porywa tak, jakby się tego oczekiwało. Zawiera kilka niespodziewanych wydarzeń, ale to za mało, aby wbić czytelnika w fotel. Niestety, przygody, które nastąpiły po pokonaniu Adwersarza, niby ze sobą powiązane, wydają się jakby pourywane, zbyt szybko kończą się niektóre wątki, mogące doczekać się ciekawego rozwinięcia jak np. postać Pana Mrocznego.
Album „Królewna Śnieżka” składa się z dwóch opowieści. Pierwsza z nich obejmuje kontynuację przygód Bufkina w Oz. Do tej pory perypetie niebieskiej małpy przeplatały wiodącą historię pojedynczymi rozdziałami, przyzwyczaiły czytelników do krzykliwych kolorów i różnych rysowników. Z pewną dozą humoru, będące nawet prześmieszne odróżniały się od poważniejszych przygód innych Baśniowców. Tutaj otrzymujemy zbiorczo dokończenie rewolucji w Oz oraz zarys dalszego życia Bufkina i Lily. Być może sprawiła to zbyt duża ilość rozdziałów zebranych razem, a może rysunki Shawna McManusa, które nie przypadły mi do gustu, jako zbyt karykaturalne nawet jak na krainę Oz, a także słabszy humor, który przestał śmieszyć, ale zakończenie tej historii wydało mi się po prostu nudne.
Powrót do głównej opowieści, czyli Baśniowców, powoli przenoszących się do Mrocznego Zamku, również nie zachwyca. Rozpoczyna się ze stagnacją, kontynuując wątek poszukiwania dzieci przez Bigby’iego. Pod jego nieobecność dochodzi to niespodziewanych wydarzeń. Wychodzi na jaw, kim jest tajemniczy Pan Holt, który trwał przy boku Mrocznego Pana i uczył szermierki Panią Sprat. Wszystko jest związane z przeszłością Śnieżki, z którą mogliśmy zapoznać się w albumie „Róża Czerwona”. Tym, którzy będą czuć się zagubieni, skąd wziął się pretendent do ręki królewny, powinni przypomnieć sobie tamte opowieści. Nachalny książę i jego postępowanie ze Śnieżką nie wnoszą jednak nic zajmującego, są jakby wyrwane z kontekstu, aczkolwiek widać, że będą miały znaczny wpływ na dalsze przygody naszych bohaterów. Tego tomu nie ratuje nawet pojedynek między księciem a Złym Wilkiem. Bigby zostaje jakby zepchnięty na dalszy plan, obdarty ze swojej siły i tego, co wnosi swoją osobą. Fabuła skupia się przede wszystkim na Królewnie Śnieżce, ale jej oschłe i chłodne podejście do całej sytuacji sprawia, że historia jest pozbawiona emocji. Oczywiście, końcówka albumu i niespodziewana śmierć jednej z postaci są zaskakujące i skłaniające do myślenia, co jeszcze przygotowali dla nas twórcy „Baśni” i do czego zmierza ta opowieść. Bo widać, że koniec jest nieunikniony, ale wciąż pozostało jeszcze kilka wątków do wyjaśnienia.
Dokładnie wczytując się w wydarzenia tego albumu, daje się zauważyć, jak wiele postaci już odeszło, zginęło podczas starć, jakie przyszło toczyć Baśniowcom. Postaci często barwnych i wiele wnoszących do tej sagi, przez co tym bardziej kolejne perypetie stają się coraz mniej zajmujące. Na swoją kolej czekają również bohaterowie, którzy zostali w Przystani, jak Muchołap czy Bestia, widoczni tu jedynie przez chwilę, a których przygody jeszcze się nie zakończyły. Miejmy nadzieję, że kolejny tom, kontynuujący wydarzenia z „Królewny Śnieżki” okaże się ciekawszy, wpisując się w zasadę, że nierówny ostatnio scenariusz odżywa w niespodziewanych momentach i potrafi zaskoczyć czymś nowym, udowadniając, że temat jeszcze się nie wypalił.
Tytuł: „Baśnie" tom 19: „Królewna Śnieżka”
- Scenariusz: Bill Willingham, Mark Buckingham
- Rysunek: Mark Buckingham, Shawn McManus, Steve Leialoha
- Kolory: Lee Loughridge, Art Lyon
- Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 07.12.2016 r.
- Stron: 168
- Format: 170x260 mm
- Oprawa: miękka
- Papier: offsetowy
- Druk: kolor
- Cena: 59,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.