„Baśnie" tom 18: „Maluchy w Krainie Zabawek” - recenzja
Dodane: 25-08-2016 15:42 ()
„Maluchy w Krainie Zabawek”, osiemnasty tom popularnej serii „Baśnie”, przeciwnie do optymistycznie brzmiącego tytułu wprowadza nas nie w świat radości i beztroski, a w mroczną, chłodną, a nawet brutalną rzeczywistość. Przy wydarzeniach, jakich doświadczymy z Tereską i Darienem, przygody z Mrocznym Panem, które mieliśmy możliwość śledzić w poprzednich odsłonach cyklu, wydają się zwykłą igraszką, przerywnikiem stworzonym przez autora, aby popchnąć historię na nowe tory, pozbawione większych emocji, których tu możemy doświadczyć aż nadto.
Tereska, jedno z dzieci Śnieżki i Bigby’iego czuje się trochę odsunięta na bok, gdyż cała uwaga rodziny skupia się teraz na Zimie. Jako nowy Północny Wiatr jest ona w centrum uwagi, co może powodować zazdrość u reszty rodzeństwa. W tle pozostaje też pamięć o przepowiedni, co ma spotkać pozostałe dzieci, niestety nie dla wszystkich los będzie łaskawy. Gdy dziewczynka dostaje pod choinkę zabawkę w kształcie statku, jest trochę zdziwiona, bo wydaje się to bardziej odpowiednim prezentem dla chłopca. Tym bardziej czuje się zapomniana, skoro ktoś tak się pomylił. Jej zdziwienie potęguje również to, że statek zaczyna do niej przemawiać i namawiać na ciekawą wyprawę. Z początku wahająca się Tereska, która bez zgody mamy nie chce się oddalać od domu, daje się skusić na przygodę, bo które dziecko nie chciałoby trafić do Krainy Zabawek, a tym bardziej zostać jej królową? Tym bardziej, jeśli jej siostra została władczynią. W ten sposób rozpoczyna się eskapada dziewczynki, ale nie spodziewa się ona, jakie może przynieść skutki. Bo nie zawsze to, co wydaje się na pierwszy rzut oka cudowne, takim jest naprawdę. A podjęte decyzje mogą zmienić całe życie.
Bill Willingham w ostatnich dwóch tomach skupił się na potomstwie Śnieżki i kolejno odkrywa losy i charaktery dzieci. W tym przypadku możemy bliżej poznać Tereskę, marzącą o byciu królową i Dariena, któremu od dzieciństwa wpajano, że jest przewodnikiem ich stada. On najbardziej odczuł moment, gdy to właśnie Zima została Północnym Wiatrem. Dlatego właśnie czując się odpowiedzialnym za zaginioną siostrę wyrusza na jej poszukiwania i to on jako pierwszy odkrywa, że Kraina Zabawek wcale nie jest tak piękna, jak powinna być. Bo wszystko jest tutaj zepsute. Zarówno „ciała” zabawek jak i ich dusze. Mieszkańcy tej krainy trafili tutaj za karę, każde z nich przyczyniło się do strasznego czynu, w prawdziwym świecie. Pragną, aby nowa królowa ich uratowała, naprawiła, ale tak naprawdę to potrafią ją tylko niszczyć. Czy Krainę Zabawek i Tereskę można uratować, a jeśli tak, to za jaką cenę?
Autor umiejętnie wplata w fabułę legendę o Królu Rybaku (zwanym też Rannym Królem). Mamy tu motyw wiecznie napełnionego kociołka oraz poświęcenie, które może naprawić mroczną krainę. Otrzymujemy pełną napięcia historię, która ociera się o okrucieństwo i śmierć. Jest to poruszające tym bardziej, że głównymi bohaterami są dzieci. Napięcie na pewno potęgują rysunki. Są mroczne, pełne ciemnych, nieprzyjemnych barw. Uszkodzone zabawki straszną, zamiast przywoływać miłe uczucia związane z dzieciństwem. Już sama okładka tego tomu zwiastuje to, co odkryjemy w środku. Potopione, popsute przedmioty skąpane w szarości, a nad nimi Tereska, niby barwna, ale wyraz jej twarzy wcale nie napełnia optymizmem. Czy odrodzi Krainę Zabawek, czy to raczej ona ją zniszczy? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z pewnością można jednak stwierdzić, że jest to jedna z lepszych historii, które ukazały się w cyklu „Baśnie”. Perypetie dzieci przerywane są tylko nieznacznie poszukiwaniami ich na farmie oraz przeprowadzką Baśniowców z Przystani do dawnego zamku Pana Mrocznego. Można się spodziewać, że w kolejnych odsłonach to na pozostałych bohaterach skupi się autor, zwłaszcza, że widać, iż Pani Spratt może trochę namieszać w życiu Baśniowców.
Oprócz zamkniętej fabularnie przygodzie o „Maluchach w Krainie Zabawek” otrzymujemy też historię dodatkową z pogranicza przyszłości i przeszłości. „Gra w przeznaczenie” opowiada o przeszłości Bigby’iego jeszcze jako Złego Wilka oraz o wydarzeniach, które miały wpływ na jego późniejsze losy. Wszystko to opisane zostało przez jedno z jego dzieci, w dalekiej przyszłości. Sam sposób połączenia wątków, zarówno tych, które były już na łamach „Baśni”, jak i tych, które są odkrywane w tej historii budzi ciekawość, czy taki był zamysł autora od początku, czy też pomysł ewoluował w trakcie. Narracja również przyciąga uwagę, jak i odmienne rysunki. Od strony graficznej za ten epizod odpowiada Gene Ha. Widać różnicę od postaci kreślonych ręką Marka Buckinghama, ale nie umniejsza to historii, a wręcz pasuje do opowiedzenia wydarzeń z zamierzchłej przeszłości, jeszcze z czasów sprzed trafienia do świata docześniaków.
Jako dopełnienie tego tomu dostajemy jeszcze garść szkiców, które pozwalają docenić kunszt głównego rysownika cyklu. Ogólnie rzecz biorąc jest to tom bardzo udany i godny polecenia.
Tytuł: „Baśnie" tom 18: „Maluchy w Krainie Zabawek”
- Scenariusz: Bill Willingham, Mark Buckingham
- Rysunek: Mark Buckingham, Steve Leialoha, Gene Ha, Andrew Pepoy, Dan Green
- Kolory: Lee Loughridge, Art Lyon
- Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 17.08.2016 r.
- Stron: 192
- Format: 170x260 mm
- Oprawa: miękka
- Papier: offsetowy
- Druk: kolor
- Cena: 59,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus