O Polsce, historii, science fiction oraz ISIS - wywiad z Marvano

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Redakcja

Dodane: 18-11-2016 21:50 ()


Marvano, czyli Mark Van Oppen był gościem tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Zapraszamy do przeczytania wywiadu, jakiego udzielił nam autor Wiecznej wojny podczas swojego pobytu w Polsce.

 

Paradoks: Czy możesz powiedzieć, nad czym obecnie pracujesz, jeżeli to nie tajemnica?

Marvano: Wprawdzie jest to informacja ściśle strzeżona, ale z uwagi na to, że jesteśmy w Polsce, mogę ci powiedzieć. Obecnie pracuję nad czymś, co będzie - nazwijmy to - przywoływało lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku. Scenariusz tego komiksu będzie dotyczył wydarzeń związanych z biciem rekordów prędkości w jeździe samochodami po stałym terenie. Ponieważ był to bardzo dynamiczny okres, pamiętam jakiś miesiąc w roku 1967 lub 1968, kiedy rekord prędkości w jeździe po lądzie – i to rekord dla wszystkich pojazdów, a nie dla jakiejś klasy – został pobity cztery albo pięć razy. Nie była to sytuacja, że jedna osoba pobijała rekord na nowo. Miała tam miejsca prawdziwa rywalizacja między uczestnikami, czyli najpierw jedna osoba pobiła rekord, a potem następna i następna. Co ciekawe oni sami produkowali te samochody. Nie mieli konkretnych planów, tylko brali kredę i rysowali na podłodze szkic, jak będzie wyglądał dany pojazd.

P: Lubisz nawiązywać do historii w swoich komiksach?

M: Tak i zauważam, że z czasem sprawia mi to coraz większą przyjemność. Mam też wrażenie, że ludzie zapominają o historii, a ja za pomocą komiksu mogę im o niej przypomnieć. Oczywiście komiks nie może wejść w szczegóły jakiejś sytuacji, ale może sprawić, że ludzie powiedzą sobie: „o rzeczywiście, tak było” i sprawia mi ogromną przyjemność pokazywanie im tego.

P: Co jest niezwykłego w Berlinie, że postanowiłeś stworzyć komiks o tym miejscu?

M: Nie lubię Berlina, uważam, że jest to nieprzyjemne miasto, ale ciężko jest opowiedzieć  współczesną historię bez tego miasta z uwagi na jego geograficzne położenie. Pierwsza wojna światowa w pewien sposób zaczęła się w Berlinie, druga wojna światowa zaczęła się w Berlinie, w czasie Zimnej Wojny Berlin znajdował się w jej centrum. Na przykład, jeśli chcesz opowiedzieć historię o starożytności, ciężko jest pominąć Rzym, a jeśli opowiada się historię współczesną, to w jej centrum pozostaje Berlin.

P: Jak wniknąłeś w świat wyścigów lat trzydziestych ubiegłego stulecia, co cię w nim zaintrygowało?

M: Na przełomie lat 70. i 80. poprzedniego wieku w Belgii w Zolder odbywały się wyścigi Formuły 1, a ja mieszkałem niedaleko, więc zgadnij, gdzie spędzałem swoje weekendy. Chciałem opowiedzieć historię o międzywojniu, ponieważ zauważyłem, że ten moment w historii jest zapomniany, ale wydaje się bardzo interesujący i trafiłem wtedy na biografię niemieckiego kierowcy Rudolfa Caraccioli i pomyślałem, że to jest materiał na komiks. Zauważyłem tam sporo elementów etosu, które są podobne do świata wyścigów samochodowych lat 70. i 80. To, że byli trochę szaleni, niesamowicie szybcy, tak samo nie bali się śmierci, igrali ze śmiercią czy ryzykowali. Stwierdziłem, że to będzie ciekawy temat do przedstawienia czytelnikom.

P: Czy adaptacja „Wiecznej wolności” była wyzwaniem? Jest to zdecydowanie inna książka niż „Wieczna wojna”.

M: Tak, to było dla mnie wyzwanie. Bez wątpienia są to różne książki. „Wieczna wojna” jest powieścią przygodową z fragmentami myśli filozoficznej, podczas gdy „Wieczna wolność” jest przede wszystkim myślą filozoficzną i bardzo się od siebie różnią. W gruncie rzeczy wolę nawet „Wieczną wolność” od „Wiecznej wojny”, ponieważ „Wieczna wojna” jest typową, klasyczną opowieścią science fiction, natomiast „Wieczna wolność” idzie krok dalej i jest większym wyzwaniem. Jest mniej - nazwijmy to - zwyczajna, przy jej lekturze musisz bardziej skorzystać z umysłu, bardziej się zastanowić, żeby naprawdę docenić jej wartość.

P: Czy były pomysły nad adaptację innej książki science fiction autorstwa Joe Haldemana? Kiedyś wspominałeś, że chciałbyś coś jeszcze z jego twórczości przełożyć na język komiksu.

M: Nie na ten moment. Jest kilka jego książek, które bardzo lubię i cenię. W kręgu moich zainteresowań jest jedna z dwóch powieści Haldemana, ale żadna z nich nie jest książką science fiction. Należą do głównego nurtu literatury. Jest to powieść "1968". Dam ci trzy szanse na to, abyś zgadł, o czym to jest, ale w roku 1968 Joe Haldeman był żołnierzem w Wietnamie, więc przegapił cały ten niezwykły, magiczny rok 1968.

P: Co jest bliższe twojemu sercu, historie realistyczne czy fantastyczne?

M: Myślę, że science-fiction, które my robimy, to nie jest coś pokroju Star Wars. Nasze science fiction można nazwać historiami o świecie, w którym żyjemy teraz, ale takim przesadzonym, przejaskrawionym. Opowiadamy historie o ludzkości, ale przebieramy je za science-fiction, ponieważ to przyciąga odbiorców.

P: Czy mógłbyś coś powiedzieć o swoim nowym dziele „The Jewish Brigade"?

M: Jak sama nazwa wskazuje, jest to komiks o brygadzie Żydów, oparty na faktach. Brygada była fragmentem armii brytyjskiej sformowanej wyłącznie z Żydów przybyłych z różnych części świata. Była to jedyna formacja żydowska, która walczyła z Niemcami podczas II wojny światowej, a walczyli jak prawdziwe lwy. Byli bardzo odważni, byli też pełni nienawiści, bo Niemcy byli dla nich tym wrogiem, który wybił ich naród. Na koniec wojny dotarli do północnych Włoch i natrafili tam na uchodźców. Na drogach Europy było dużo uchodźców, którzy usłyszeli pogłoskę, że w Europie działa żydowska armia, zatem żydowska brygada zaczęła wtedy w ramach radzenia sobie z uchodźcami wysyłać ich nielegalnie do Palestyny. Wielka Brytania przymknęła na to oczy, ponieważ wszyscy wiedzieli, że z tymi uchodźcami trzeba coś zrobić, ale nikt nie przejawiał ochoty do rozwiązania tego problemu. Oczywiście członkowie żydowskiej brygady, a było ich 5 tysięcy, zostali następnie zalążkiem izraelskiej armii.

P: Co sądzisz o obecnej sytuacji w Zachodniej Europie i zagrożeniu ze strony ISIS, jak bardzo jest dla Was ono odczuwalne?

M: Czy to odczuwamy? Wysadzili lotnisko w Brukseli, więc oczywiście, że to odczuwamy. Czy wiemy, co to jest? Wiemy, to nie są żadni uchodźcy, tylko piąta kolumna państwa islamskiego. Myślę, że wiele osób w Belgii chciałoby, aby rząd belgijski był tak stanowczy, jak rząd polski w sprawie uchodźców. Różni ludzie starają się powiedzieć wam, że jesteście winni, że jesteście rasistami w stosunku do uchodźców i tak dalej, ale myślę, że wiele osób w Belgii chciałoby takiego stosunku do uchodźców ze strony naszego rządu, jak stosunek waszego rządu. Nie wiem, czy wasz rząd jest nadal tak stanowczy, jak był kilka miesięcy temu, ponieważ nie śledzę tej sytuacji na bieżąco.

P: Jak już wspomniałeś polski rząd, to czy przyglądałeś się bliżej polskiej historii?

M: Znam niewielki wycinek waszej historii, mam podstawowe informacje. Wiem, że Polska liczyła się w Europie kilkaset lat temu, wiem też, że zniknęła z mapy Starego Kontynentu. Mam trochę informacji, ale nie za dużo. Wiem, że Polska powstrzymała Rosjan przed tym, jak mieli zaatakować pół Europy, jak również kojarzę taką postać jak Piłsudski, ale nie powiedziałbym, że znam waszą historię szczegółowo. Wiem, że Piłsudski jest w Polsce postacią kontrowersyjną. Myślę, że wyprzedzał swoje czasy, oczywiście jak każdy człowiek miał swoje wady, ale uważam, że był wielką osobą.

P: Jak ci się podoba w Polsce, który raz tutaj jesteś, czwarty czy piąty?

Jestem w Polsce szósty lub siódmy raz. Byłem też na konwentach s-f i targach książki i bardzo lubię przyjeżdżać do waszego kraju. Bardzo lubię polską publiczność - jest miła, urocza i cierpliwa, zupełnie inna niż na Zachodzie, która po prostu jest całą grupą świń.

P: Serdecznie dziękuję za rozmowę i do zobaczenia następnym razem.

M: Dziękuję również i do zobaczenia.


comments powered by Disqus