Melissa de la Cruz „Powrót na Wyspę Potępionych” - recenzja
Dodane: 19-07-2016 07:42 ()
Przeczytawszy „Wyspę Potępionych” z chęcią sięgnęłam po następną część. Dawno co prawda wyrosłam z wieku nazywanego cielęcym, ale od czasu do czasu potrzebuję niezobowiązującej rozrywki jak wszyscy. Disney Channel nie oglądam odkąd zmienił formułę i usunął z oferty wszystko, co mnie interesowało, czyli stare kreskówki. Szczerze nie znoszę seriali dla amerykańskiej młodzieży typu „Nie ma to jak hotel”. Jednak gdyby rzeczywiście zrobiono serial na podstawie „Wyspy Potępionych”, co sugeruje opis na okładce, obejrzałabym go z wielką przyjemnością.
Znalazłszy się w królestwie Auradonu Mal i jej koledzy mają okazję spróbować, jak żyje się tam, gdzie rządzi dobro. Muszą przyznać, że bardzo im się to podoba, zwłaszcza że mają po swojej stronie królewskiego syna i chodzą do normalnej szkoły. Nie wszyscy koledzy ich akceptują, ale mając doświadczenia ze szkoły dla potomstwa bajkowych łotrów, czwórka kumpli z Wyspy Potępionych radzi sobie ze wszystkim. Coś jednak zaczyna się psuć. Gdy Mal znajduje w swojej torbie kartkę, nakazującą jej powrót na Wyspę, w pierwszej chwili myśli, że to jakiś żart. Takie polecenie byłoby w stylu jej matki, ale przecież Diabolina, zamieniona w jaszczurkę, wciąż przecież siedzi w więziennym terrarium. Jednak podobne kartki dostają też Jay, Carlos i Evie. Wszystko wskazuje na to, że komuś bardzo się nie podoba projekt księcia Bena, by dzieci z Wyspy mogły uczyć się dobra w szkołach Auradonu. I że ten ktoś knuje jakąś prawdziwie diabelską intrygę. Tylko kto to jest?
Druga część zabawnej powieści Melissy de la Cruz w niczym nie ustępuje pierwszej. Poznajemy w niej szkołę krańcowo odmienną niż zatęchłe lochy Smoczego Dworu, trudno oprzeć się wszakże wrażeniu, że nie wszystko tam jest aż tak inne. Rywalizacja wśród młodzieży przybiera może mniej drastyczne formy, ale też istnieje i bywa bardzo nieprzyjemna. Dzieci łotrów i dzieci bohaterów pozytywnych w jakiś sposób są sobie równe – zbrodnie i szlachetne czyny rodziców mają tylko minimalny wpływ na ich własne charaktery. To wyraźne przesłanie, by nie oceniać młodych ludzi po tym, co robią lub kiedyś robili ich rodzice. Można się z tym nie zgodzić lub nie. Melissa de la Cruz przeczy w swych książkach prawdziwości przysłowia że „Jaka mać, taka nać” i ma na ten temat własne zdanie.
„Powrót na Wyspę Potępionych” czyta się jakby była nie drugą, a trzecią częścią cyklu. Wyraźnie czuje się przepaść między tymi tomami, brakuje tam czegoś istotnego i nie wiem czy też tak ma być? W każdym razie bez trudu można się domyślić treści brakującego w tym zestawie tomu, bo czytelnik ma wszystkie niezbędne dane. To książka, którą czyta się lekko, łatwo i przyjemnie – może nic odkrywczego, ale też rozrywka wcale być taka nie musi. Wystarczy, by oderwała człowieka na chwilę od codzienności, a przygody dzieci bajkowych łotrów robią to wyśmienicie. Polecam.
Tytuł: „Powrót na Wyspę Potępionych”
- Autor: Melissa de la Cruz
- Język oryginału: angielski
- Przekład: Anna Kilgofer
- Gatunek: fantasy
- Okładka: miękka, ze skrzydełkami
- Ilość stron: 320
- Rok wydania: 06.2016 r.
- Wydawnictwo: EGMONT
- Cena: 29,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie tytułu do recenzji.
comments powered by Disqus