„Avengers" tom 3: „Preludium nieskończoności" - recenzja
Dodane: 22-04-2016 12:09 ()
Avengers. Preludium nieskończoności” stanowi z jednej strony kontynuację skomplikowanej i wielowątkowej historii, której skrawków trzeba szukać w dwóch odrębnych seriach pisanych przez Jonathana Hickmana: „Avengers” i „New Avengers”, z drugiej zaś jest to jedynie wstęp do wielkiego crossoveru „Nieskończoność”, którego konsekwencje dadzą o sobie znać także w innych seriach z marvelowskiego świata. Z tego powodu to preludium najwyraźniej zostało potraktowane przez autorów jako istotne ogniwo w złożonej strukturze narracyjnej oraz okazja do uszczegółowienia charakterystyk niektórych postaci.
Recenzje tej serii niezmiennie warto rozpoczynać od krótkiego przypomnienia dotychczasowych zdarzeń. Na początku byli zatem Budowniczowie – pradawne istoty, które czciły Matkę-Stworzycielkę Wszechświat, ale z czasem odwróciły się od bogini, by tworzyć własne światy, na gruzach tych, które zostały uznane za niepotrzebne. W tym celu stworzyli Alephy, czyli agresywne systemy, których zadaniem było niszczenie życia we wszechświecie i przygotowywanie gruntu pod uprawę nowych jego form. Jeden z Alephów rozpoczął tworzenie własnego Ogrodu na Marsie – z dwóch posiadanych przez niego nasion wyrósł Ex Nihilo oraz jego siostra Abyss. Ex Nihilo skierował swą uwagę na Ziemię, wysyłając tam tzw. bomby genezy, czyli zalążki nowego życia, które jednak najpierw musiały zniszczyć życie zastane w miejscach, na które spadły. W siedmiu ziemskich lokacjach rozpoczyna się zatem proces ewolucji. Wprawdzie Avengers zdołali powstrzymać realizację dalszych planów Ex Nihilo, ale zapoczątkowany przez niego proces niestety jest nieodwracalny.
Co gorsza, doskonały system światów stworzonych przez Budowniczych za pomocą Alephów zaczyna szwankować. W wyniku tajemniczego zdarzenia, do jakiego doszło na jednej z Ziem (których liczba jest nieskończona w ramach multiwersum), jeden ze wszechświatów uległ zniszczeniu, rozpoczynając reakcję łańcuchową. Na szczęście wszechświat 616, czyli ten, w którym znajduje się świat Avengers, jak na razie zdołał przetrwać, ale w powietrzu wisi cały czas ogromne niebezpieczeństwo. Ziemię prawdopodobnie (tymczasowo?) uratowało objawienie się Starbranda – systemu służącego do obrony planety, który został stworzony przez Budowniczych. Jednak ryzyko związane z tym, że siła służąca do obrony planety, może również tę planetę zniszczyć, wydaje się ogromne.
Tak rozpoczynają się zdarzenia opisane w tomie „Avengers. Preludium nieskończoności”. Tym razem dostajemy dwie powiązane ze sobą – opowieści. W dwuzeszytowej historii „Rozwijajcie się” obserwujemy perypetie związane z podjętą przez superbohaterów próbą wychowania istot, które powstały w Savage Landzie po tym, jak spadła tam jedna z bomb Ex Nihilo. Iron Man, Thor, Hyperion i Spider-Man biorą na siebie ciężar odpowiedniego ukształtowania istot, które nie mają żadnych potrzeb. Sytuacja, w której na Ziemi pojawiają się osobniki, które nie potrzebują snu, nie muszą jeść ani oddychać, wymaga przedefiniowania pewnych kategorii. Ten eksperyment edukacyjno-wychowawczy przerywa Wielki Ewolucjonista, który wobec istot o niemal boskiej naturze ma własne plany.
Drugą część tomu stanowi opowieść „Preludium nieskończoności”, która ponownie przenosi nas w centrum zdarzeń związanych z narastającym, totalnym zagrożeniem. W rezultacie pojawiającego się co sześć minut sygnału, wszystkie miejsca, na które spadły bomby genezy zaczynają wykazywać wzmożoną, niebezpieczną aktywność. Co gorsza, sygnał za każdym razem wywołuje awarię dziewięćdziesięciu procent światowej sieci energetycznej. Konsekwencje są katastrofalne – awarie elektrowni jądrowych, samolotów i satelitów, zapór. Świat stoi na krawędzi zagłady. Avengers próbują znaleźć rozwiązanie, ale wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli. Dzięki znalezieniu źródła sygnału możliwe staje się rozpoczęcie działań, ale to jest zaledwie wstęp do prawdziwych problemów. Podczas, gdy drużyna Avengers podejmuje walkę w miejscu, z którego pochodzi sygnał, w innej lokalizacji dochodzi do przebudzenia mocy, która stanowi jeszcze większe zagrożenie. Co więcej, Kapitan Wszechświat uświadamia superbohaterom, że zagrożenie, któremu będą musieli stawić czoła znacznie wykracza poza Ziemię, co zmusza ich do szukania pomocy u kogoś, od kogo wszystkie nieszczęścia się rozpoczęły.
Trzeci tom serii „Avengers” wydaje się być już bardziej spójny i uporządkowany niż poprzednie. Wprawdzie nadal miesza się tu kilka wątków i pojawia wiele postaci, ale wszystko zaczyna nabierać coraz bardziej konkretnych kształtów. Hickman powoli rozbudowuje i pogłębia charakterystyki tych bohaterów, którzy zapewne będą mieć do odegrania jeszcze istotną rolę. Tym razem, przy okazji snucia opowieści o wychowaniu dziwnych istot z Savage Landu poznajemy nieco lepiej Hyperiona, który w rozmowie z Thorem odsłania w pewnym stopniu swe prawdziwe oblicze.
Graficznie wszystko pozostaje w zasadzie bez zmian. I choć do drużyny rysowników dołączył kolejny autor – Stefano Caselli – to doskonale dopasował się on do konwencji, którą dotąd wypracowywali: Jerome Opeña, Andy Kubert, Dustin Weaver oraz Mike Deodato. Na marginesie warto odnotować, że w ten sposób rysownicy pracujący nad tą serią zaczynają tworzyć naprawdę międzynarodową ekipę, w której już są: Włoch, Filipińczyk, Brazylijczyk i dwóch Amerykanów. Ewidentnie zatem projekt firmowany nazwiskiem Hickmana zakrojony jest na szeroką skalę. Tak czy inaczej rysunki stanowią niewątpliwie nadal mocną stronę całej serii.
Wielowątkowa opowieść, jaką snuje Hickman zasługuje na uwagę. Po zwalczeniu pewnej irytacji, jaka mogła pojawić się podczas lektury pierwszego (i częściowo drugiego) tomu, seria zaczyna sprawiać coraz lepsze wrażenie. Wszystko zaczyna powoli układać się w pewną całość. Lektura nadal wymaga oczywiście cierpliwości, uwagi oraz pogłębiania wiedzy dotyczącej niektórych wątków i pojawiających się postaci, ale obietnica nadchodzących zdarzeń sprawia, że warto zacisnąć zęby i dalej brnąć w tę szaleńczą narrację Hickmana. Wszystko, czego doświadczyliśmy w tej serii dotychczas, zdaje się bowiem tracić znaczenie w obliczu nadchodzących zdarzeń. Oby ta zapowiadana „Nieskończoność” warta była energii, jaką trzeba było poświęcić na rozpracowywanie wszystkich zawiłości tej historii. Jeśli okaże się, że tak jest, trzeba pewnie będzie zasiąść jeszcze raz do wszystkich tomów całej opowieści i przeczytać wszystko od początku.
Tytuł: „Avengers" tom 3: „Preludium nieskończoności”
- Tytuł oryginału: „ Avengers: Prelude to Infinity”
- Scenariusz: Jonathan Hickman, Nick Spencer
- Rysunki: Mike Deodato, Stefano Caselli
- Tłumaczenie: Jakub Syty
- Wydawca: Egmont
- Data polskiego wydania: 13.04.2016 r.
- Wydawca oryginału: Marvel Comics
- Objętość: 132 stron
- Format 165x255 mm
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Papier: kredowy
- Druk: kolorowy
- Cena: 39,99
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus