"Orbital" tom 6: "Opór" - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 06-04-2016 08:28 ()


Najnowszy tom Orbitala zaskakuje. Nie jestem tylko do końca przekonany, że jest to zaskoczenie pozytywne. Zainteresowani tematem wiedzą doskonale, że tytuł duetu Runberg/Pelle cenię niezwykle wysoko, jako jeden z najlepszych przedstawicieli komiksu science fiction. Zachwyt ten wywodzi się głównie ze świetnie rozpisanej i poprowadzonej historii, intrygujących bohaterów, doskonale skonstruowanego świata oraz niezwykle przyjemnej dla oka oprawy graficznej. Niestety, w najnowszym albumie do każdego z tych, do tej pory wzorcowo zrealizowanych elementów, wkradają się zgrzyty.

Zacznijmy od fabuły, Opór bezpośrednio kontynuuję wątki zapoczątkowane w Sprawiedliwości, a także te sięgające pierwszych tomów serii. W wyniku zamachu dokonanego na członkach kościoła jednej z ras współżyjących na Ziemi, nasza planeta znajduje się pod okupacją sił Międzygalaktycznego Biura Dyplomatycznego, nad którą w wyniku puczu władze przejęła wroga ludziom rasa. Na Ziemi ruch oporu walczy z okupantem, za naszymi bohaterami ruszają w otchłań kosmosu zabójcy, rozpoczyna się pangalaktyczna wojna pomiędzy zwolennikami starego porządku a poplecznikami uzurpatorów. A na deser, wygląda na to, że obywateli świata Orbitala czeka powtórka niezwiązanych z żadna wojną wydarzeń, które już raz wstrząsnęły galaktyką. Krótko mówiąc - dzieje się dużo. Odnoszę wrażenie, że aż za dużo jak na pięćdziesiąt kilka stron albumu. Choć intryga jest ciekawa, a akcja wartka, to brakuje nieco treści. Komiks skacze od wątku do wątku i szczerze mówiąc mam wrażenie, że publikacji przydałoby się albo zwiększenie objętości albo odpuszczenie sobie pewnych wątków i przerzucenie ich na kolejne albumy, bo często można odnieść wrażenie, że sporą część treści potraktowano po macoszemu i pobieżnie. Scenarzysta chciał upchnąć mnóstwo zawartości i ucieszyć wszystkich, ale jak to się mówi, dobrymi chęciami piekło wybrukowano.

Ubocznym skutkiem przeznaczenia praktycznie całej objętości albumu na potrzeby przedstawienia fabuły jest brak miejsca na indywidualny rozwój bohaterów, zarówno głównych jak i pobocznych. Duet Caleb Swany / Mezoke oraz ich wzajemne interakcje zawsze stanowiły jeden z ciekawszych aspektów serii. Ponieważ budowaniu postaci, zarówno protagonistów jak i bohaterów tła, poświęcono naprawdę wiele miejsca w poprzednich albumach można by uznać, że „już wystarczy, skupmy się na opowieści”. Pozornie ma to sens, ale moim zdaniem postaci warto rozwijać zawsze, choćby po to by czytelnikowi nie znudziło się przebywanie w ich towarzystwie. Niestety kolejnym grzechem Oporu jest to, że komiks na potęgę mnoży nie tylko wątki, ale również obsadę. Nowe twarze, czy to ludzkie, czy należące do kosmitów pojawiają się niemal z kadru na kadr, ale głównie po to, aby na następnej stronie zostać bezceremonialnie odstrzelonymi.

No i niestety ostatni ze zgrzytów tyczy się oprawy graficznej. Mimo że plansze i kadry rozplanowano znakomicie, to wypełniające je ilustracje to już nie to samo co w poprzednich tomach. Choć w praktycznie każdym kadrze tkwi potencjał, to również towarzyszy nam nieustanne poczucie, że poziom oprawy można by podciągnąć. Osobiście mam wrażenie, że problem bierze się stąd, że ilustrator w wielu przypadkach zrezygnował z charakterystycznej konturówki na rzecz operowania plami koloru, przez co wiele z plansz wydaje się niewyraźnych, a czasami wręcz niechlujnych. Co więcej, drażni również pewien brak konsekwencji. W niektórych kadrach rysunki sprawiają wrażenie bardziej realistycznych niż w poprzednich albumach, w innych z kolei znacznie bardziej kreskówkowych. Pomimo pewnych wspólnych mianowników i cech charakterystycznych wygląda to jakby nad komiksem pracowało dwóch różnych rysowników.

Przeczytać nowego Orbitala to trochę tak jakby zjeść ogromny stek. Tylko doprawiony zbyt dużą ilością przypraw, niezbyt schludnie podany i przygotowany z mięsa pośledniej jakości. Niby wszystkiego jest dużo, ale jakoś tak bez zbytniego smaku i polotu, za to z uczuciem pewnego przesycenia. ALE pomimo wszystkich wad, nad którymi rozpisywałem się powyżej, Opór to wciąż kawał solidnej roboty w dziedzinie komiksu science-fiction, Mimo że jest to zdecydowanie najsłabszy z opublikowanych dotychczas tomów, to poziom wciąż jest wysoki i mogę go z czystym sumieniem polecić osobom, które zapoznały się już z twórczością Pellego i Runberga. Nagromadzenie wątków i postaci oraz poziom komplikacji sprawiają, że Opór nie jest dobrym wyborem, aby rozpocząć swoja przygodę z tą serią, ale pomimo wad stanowi całkiem przyjemne rozwinięcie. Jestem przekonany, że niniejszy album to tylko niewielki wypadek przy tytanicznej pracy, jaką autorzy włożyli w wykreowanie swojego uniwersum.

Tytuł: "Orbital" tom 6: "Opór"

  • Scenariusz: Sylvain Runberg
  • Rysunek: Serge Pelle
  • Wydawca: Taurus Media
  • Data publikacji: 23.02.2016 r.
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Stron: 56
  • Format: A4
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 38 zł

  

Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus