Jon Krakauer „Pod sztandarem Nieba. Wiara, która zabija” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 04-04-2016 22:18 ()


Mimo że w nie tak znowu odległym roku 2030 mormoni świętować będą dwóchsetlecie ustanowienia ich Kościoła, to jednak wciąż nie przestają zadziwiać wpisanymi w obyczajowość i doktrynę tej religii osobliwościami. W sposób szczególny owo zjawisko dotyczy wielożeństwa, praktykowanego niegdyś we wspólnocie powstałej za sprawą Josepha Smitha Młodszego. Okazuje się bowiem, że wśród współczesnych zwolenników jego nauk nie brakuje osób zdecydowanych wypełniać nakazaną przezeń poligamię.

Oficjalnie Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (bo tak brzmi nazwa tej organizacji) kategorycznie odżegnuje się od podobnych praktyk. Sęk w tym, że w ramach szeroko pojmowanego mormonizmu funkcjonuje obecnie przeszło dwieście wspólnot religijnych, spośród których istotna część w sposób zdecydowany opowiada się za wielożeństwem. Określani przez głównonurtowych mormonów mianem fundamentalistów egzystują zazwyczaj w izolujących się wspólnotach. To właśnie te wspólnoty stały się przedmiotem studiów Jona Krakauera, amerykańskiego dziennikarza znanego m.in. z opublikowanej również u nas książki „Wszystko za życie”. Tym razem zdecydował się on przybliżyć zarówno społeczność mormońskich fundamentalistów i niejako równoległym nurtem historię powstania oraz rozwoju tej grupy religijnej.

Punktem wyjścia do prezentacji podjętej tematyki uczyniono brutalny mord, do którego doszło 24 lipca 1984 r. w miejscowości American Fork na terenie hrabstwa Utah. Zamordowano wówczas Brendę Lafferty i jej liczącą sobie ledwie kilkanaście miesięcy córeczkę, Erice. Co gorsza, sprawcami zbrodni okazało się jej dwóch szwagrów - Ron i Dan Lafferty - należących do jednej z fundamentalistycznych sekt mormońskich. W trakcie postępowania sądowego okazało się, że przyczyną, dla której zdecydowali się na ten czyn była w ich mniemaniu wola Boga… Zwłaszcza że w myśl mormońskiej dogmatyki z jej wczesnego okresu rozwoju, każdy adept tego Kościoła władny jest nawiązać bezpośrednią komunikację z Absolutem. Doktryna ta została co prawda dość prędko zarzucona (mniej więcej w drugiej połowie lat 30. XIX w.); niemniej adepci takich grup jak Fundamentalistyczny Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich zdają się ignorować tę okoliczność. Tak było w przypadku zarówno wspomnianych braci Lafferty jak i kolejnych liderów ich wspólnoty. To właśnie im Krakauer poświęcił najwięcej miejsca, z wprawą wyrobionego reportażysty rekonstruując kolejne etapy tragedii.

Tak jak jednak już wcześniej zasygnalizowano, „Pod sztandarem Nieba” to nie tylko opis jednostkowego przypadku, ale również historia konkretnej społeczności. A przyznać trzeba, że jest o czym pisać, bo dzieje mormonizmu na trwałe wpisały się w etos kolonizacji Środkowego Zachodu Stanów Zjednoczonych, jej prominentni działacze odgrywali istotną rolę w administracji większości prezydentów tego kraju po roku 1945[1], a jeden z nich – Mitt Romney – usiłował nawet zasiąść w Białym Domu. Licząca obecnie przeszło 15 milionów członków wspólnota religijna w praktyce zdominowała stan Utah i konsekwentnie zwiększa swoją rolę w gospodarczym życiu Ameryki. Początki były jednak nad wyraz skromne i niewiele wskazywało, że osobliwy twór Josepha Smitha uzyska znaczenie o zasięgu globalnym.

Ów syn zubożałego farmera, niewątpliwie obdarzony ponadprzeciętną kreatywnością (a nade wszystko charyzmą) zdołał przekonać tysiące Amerykanów (i nie tylko) o swoim prorockim posłannictwie oraz autentyczności Księgi Mormona, domniemanego świadectwa uzupełniającego chrześcijańską Biblię. Oryginalność tych twierdzeń była tym większa, że owa księga stanowić miała zbiór krótszych utworów wzorowanych na biblijnych (m.in. Księga Jaroma, Księga Almy) powstałych za sprawą Nefitów, wywodzących się od Izraelitów mieszkańców starożytnej Ameryki. Ich przodkowie mieli bowiem przybyć do Nowego Świata w początkach VI w. p.n.e. i rozwinąć na tym obszarze wyrafinowaną cywilizację. Przeszło tysiąc lat później uległa ona zagładzie wskutek ustawicznych najazdów Lamanitów, zdegenerowanych potomków wspomnianych przybyszy, którzy z czasem przeobrazili się w Indian. Świadectwem rozwoju zgładzonego ludu miała być właśnie Księga Mormona, pozostałości niegdyś tętniących życiem metropolii Nefitów (za takowe mormoni zwykli uważać m.in. ruiny miast Majów na Jukatanie) oraz mity o białym, brodatym bogu jako reminiscencja domniemanego pobytu Jezusa na kontynencie amerykańskim. Sama Księga, w formie złotych płyt z wyrytym zapisem w „reformowanym języku egipskim”, spoczywać miała we wnętrzu wzgórza Kumorah w stanie Nowy Jork. Dzięki objawieniu anioła Moroniego odnalazł ją dopiero Joseph Smith i po czterech latach oczekiwania rozpoczął jej przekład na język angielski. W kwietniu 1830 r. pierwsze egzemplarze drukowanej Księgi Mormona trafiły do obiegu, a sam Joseph, tytułując się „Prawdziwym Prorokiem Boga” utworzył Kościół Jezusa Chrystusa Świętych Dnia Ostatniego (z czasem przemianowanego na Dni Ostatnich).

Przesłanie Smitha spotkało się z nadspodziewanie dużym odzewem. Mormońska wspólnota prędko rosła w siłę, a wraz z nią ambicje młodego proroka. Kolejne próby zwartego osadnictwa mormonów m.in. w stanie Ohio, Missouri oraz Illinois zakończyły się jednak niepowodzeniem, a sam Joseph Smith padł ofiarą linczu wrogo usposobionych innowierców (czerwiec 1844 r.). Dzięki sile charakteru jego następcy, Brighama Younga, powołany przezeń Kościół nie tylko zdołał przetrwać wspomniane zawirowania, ale też po wywędrowaniu na obszary przyszłego stanu Utah, przeobraził się w rządzoną twardą ręką teokrację, wobec której ustąpić musiały nawet władze federalne. Cenę kompromisu ponieśli jednak również „święci z Salt Lake City” (obecnego centrum światowego mormonizmu), którzy w zamian za możliwość włączenia do Stanów Zjednoczonych wyrzekli się praktykowanej od czasów Josepha Smitha poligamii. Jednak nie wszyscy mormoni zaakceptowali bluźnierczą w ich mniemaniu decyzję Wilforda Woodruffa, czwartego prezydenta-proroka. Dało to początek licznym sektom, o których już wcześniej była mowa i to właśnie historie niektórych z nich przybliża Jon Krakauer.

Uczciwie trzeba przyznać, że autor solidnie przyłożył się do podjętego zadania. Nie tylko przeprowadził szereg rozmów z przedstawicielami współczesnych mormońskich wspólnot fundamentalistycznych, ale też rozeznał dostępną literaturę przedmiotu. Nie uniknął jednak błędów w kontekście treści zawartych w mormońskich tekstach sakralnych. Pomyłek nie jest co prawda wiele (np. dokonał błędnej identyfikacji pochodzenia części postaci z Księgi Mormona, czyniąc z nich Lamanitów, mimo że należeli do plemion nefickich – zob. s. 224). Gorzej, że nie zechciał wyjaśnić znaczenia kilku istotnych terminów z mormońskiej dogmatyki, a którymi zwykł się posługiwać (m.in. małżeństwo celestialne). Co więcej, zabrakło teologicznego uzasadnienia poligamii praktykowanej przez fundamentalistycznych mormonów, co jest kluczowym wątkiem tej książki. Autor wzmiankuje kilkukrotnie, iż Joseph Smith zawarł w 132 rozdziale „Nauk i Przymierzy” (zbioru objawień rzecznego uzupełnionych m.in. przez Brighama Younga), ale nie wyjaśnia podłoża doktrynalnego tego zjawiska[2]. To z kolei przyczynić się może do dezorientacji czytelnika niezaznajomionego z niuansami teologii Świętych w Dniach Ostatnich. Owe mankamenty, choć istotne, nie deprecjonują jednak ogromu pracy wykonanej przez Krakauera.

Warto mieć natomiast na uwadze okoliczność, iż autor tej publikacji reprezentuje ściśle określony światopogląd (tj. laicki). To zaś nie pozostaje bez wpływu na sposób interpretacji omawianych przezeń zjawisk. Przejawia się to niekiedy wartościującymi ocenami, co daje się zauważyć już choćby w podtytule tej książki. Co by bowiem o mormonach nie mówić, trudno ignorować również co najmniej kilka konstruktywnych stron ich aktywności. Podkreślanie znaczenia rodziny jako wartości zasadniczej, zdrowego trybu życia, (członkowie tej wspólnoty zobowiązani są do abstynencji m.in. od alkoholu, kawy, a nawet herbaty), wkład finansowy w rozwój prac archeologicznych na obszarze Mezoameryki (w tym zwłaszcza meksykańskiego stanu Chiapas, gdzie mormoni lokalizują opisany w Księdze Mormona kraj Zarahemla), zaawansowane badania genealogiczne – to tylko ważniejsze spośród działań Kościoła Świętych w Dniach Ostatnich, o których pomimo sztafażu doktrynalnej i obyczajowej dziwaczności tej wspólnoty warto również pamiętać. Widać zatem, że mormonizm (przynajmniej w swej odmianie głównonurtowej) to nie tylko „wiara, która zabija”, ale też sposób na życie dla licznej społeczności, której przedstawiciele nie sprawiają wrażenia pokrzywdzonych przez swój Kościół ani też nadmiernie agresywnych wobec innowierców. Wypada jednak nadmienić, że Krakauer nie zignorował przynajmniej częściowo uzasadnionej krytyki ze strony liderów Świętych w Dniach Ostatnich. Dał temu wyraz zamieszczając w drugim wydaniu swojej książki (która nota bene posłużyła za podstawę polskiego przekładu) opinie jednego z nich, przyznając się przy tym do popełnionych nieścisłości.

Książkę uzupełniono o obszerną bibliografię zawierającą zarówno edycje źródeł do tego tematu jak i opracowania. Stąd nie zabrakło licznych odniesień m.in. do nieocenionej (i niestety wciąż niespolszczonej) pracy Fawn Brodie „No Man Knows My History”, wnikliwie przybliżającej życiorys Josepha Smitha. W polskim wydaniu zabrakło natomiast wskazania prac rodzimych teologów i religioznawców podejmujących problematykę związaną z Kościołem Świętych w Dniach Ostatnich. Tymczasem doczekaliśmy się w tym zakresie kilku kompetentnych prac[3].

Po traktującej o scjentologach „Drodze do wyzwolenia” Lawrence’a Wrighta „Pod sztandarem Nieba” to już kolejna publikacja Wydawnictwa Czarne przybliżająca specyfikę amerykańskiej religijności. Na tym jednak nie koniec, bo u schyłku marca 2016 r. do dystrybucji trafiła następna tego typu praca. Mowa tu o książce „Zbawienie na Sand Mountain” Dennisa Covingtona. Tym razem osoby zainteresowane wspomnianą tematyką będą miały okazje zapoznać się ze wspólnotami popularnych na amerykańskim Południu wężowników.

 

[1] Np. Ezra Taft Benson, prezydent-prorok Kościoła Świętych w Dniach Ostatnich w latach 1985-1994, pełnił wcześniej funkcje sekretarza stanu ds. rolnictwa w administracji Dwighta Eisenhowera.

[2]Tj. konieczności upodobnienia się do Elohima, bóstwa mormonów, które swoją siedzibę na kryształowo-płomienistej planecie krążącej wokół gwiazdy Kolob, zamieszkuje w towarzystwie haremu niebiańskich bogiń poświęcając się przede wszystkim prokreacji.

[3] Np. Mormoni – amerykański wynalazek religijny (Tychy 2001) Antoniego Leśniaka zawierająca omówienie mormońskiej eklezjologii.

Tytuł: „Pod sztandarem Nieba. Wiara, która zabija”

  • Tytuł oryginału: „Under the Banner of Heaven: A Story of Violent Faith”
  • Autor: Jon Krakauer
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Jan Dzierzgowski
  • Wydawca wersji oryginalnej: Pan MacMillan
  • Wydawca wersji polskiej: Wydawnictwo Czarne
  • Data premiery wersji oryginalnej: lipiec 2003
  • Data premiery wersji polskiej: 17 lutego 2016
  • Oprawa: twarda
  • Format: 13,5 x 22 cm
  • Druk: czarno-biały
  • Papier: offset
  • Liczba stron: 392
  • Cena: 49,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Czarne za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

 


comments powered by Disqus