"Ugotowany" - recenzja
Dodane: 30-10-2015 15:51 ()
Moda na gotowanie na ekranie trwa w najlepsze. Po smakowitym „Szefie” i łechtającej nasze delikatne podniebienia „Podróży na sto stóp”, za pichcenie wziął się Bradley Cooper. Czy sprostał niełatwemu kulinarnemu zadaniu?
Adam Jones to kucharz po przejściach. Wirtuoz patelni, mistrz motywacji, bohater telewizji śniadaniowej, który po wielkim sukcesie, kiedy stał się guru restauracyjnego świata, spadł z samego szczytu na dno. Należał mu się siarczysty kop za wszystkie imprezowo-narkotykowe ekscesy, porzucone kobiety i życie na krawędzi. Nauczony doświadczeniem pragnie odmienić swój podły żywot i wrócić na pierwsze strony gazet. Z pomocą przychodzi mu dawny przyjaciel, który właśnie otwiera restaurację, gdzie Adam ma pełnić rolę szefa kuchni. Czy pełen sprzeczności, braku ogłady i pokory kuchmistrz jest w stanie zadziwić podniebienia londyńczyków?
Nie wiem co łatwiejsze, sterowanie spadającym czołgiem – jak w kinowej „Drużynie A” czy kierowanie ekipą oddanych ludzi, harujących cały dzień pod okiem apodyktycznego i wypalonego maestra patelni. Aby potrawy trafiały w gusta wybrednej klienteli, zachwycały swoim smakiem, sprawiały kulinarny orgazm należy dać z siebie wszystko i słuchać rad mądrzejszych od siebie. Szkopuł w tym, że Adam nie należy do ludzi spolegliwych, a upragnioną trzecią gwiazdkę w katalogu Micheline’a pragnie zdobyć bez choćby odrobiny trudu. Na przeszkodzie może mu stanąć nie tylko zbyt duża pycha, ale też zbyt rozrywkowa przeszłość i wrogowie, których dorobił się przez lata.
Adam o swojej kuchenne drużynie mówi jak o siedmiu samurajach, całkiem możliwe, że jest to trafne porównanie, ale niestety poza Heleną, główną rolą żeńską w filmie, pozostali pracownicy restauracji pozostają raczej anonimowi, bez okazji na wykazanie się. „Ugotowany” bardziej niż o gotowaniu traktuje o odkupieniu, cierpieniu za swoje błędy i winy. Cooper w roli ostrego szefa kuchni wypada nieźle, ale bez wsparcia pozostałych aktorów jego osobisty dramat zbyt mocno dominuje w filmie. W pewnym momencie widz nie skupia się na jedzeniu i walce o upragnioną gwiazdę, a na licznych problemach uczuciowych oraz powykręcanym życiorysie głównego bohatera. Rygor i monotonia na zapleczu restauracji pozostają takie same, obojętnie z jakimi potrawami mamy do czynienia. Nie ma tu poezji smaku ani budującej pracy zespołowej. Jest za to złość gniew i łzy, osób obrażonych lub dotkniętych przez przerośnięte ego Adama. Również rywalizacja między byłymi kolegami, konkurującymi obecnie na polu mistrzów garkuchni nie wypada przekonująco. Zawód i porażka przejawiają się bowiem w rozkosznej dewastacji, zamiast mobilizować do odkrywania bogatego świata niebiańskich przysmaków.
Główne danie „Ugotowanego” smakuje bez zarzutu za sprawą Bradleya Coopera i jego wszechstronnych umiejętności, gorzej sprawa ma się z przystawkami i deserem. Nagromadzenie postaci – sławnych aktorów – przekracza granicę rozsądku, bo po takim niby obfitym posiłku widzowie mogą wyjść z kina nieco zdegustowani słabością niektórych potraw. A ten kto oczekiwał komedii, jak zapowiada plakat promujący obraz Johna Wellsa, srogo się zawiedzie, bo ani bohaterom, ani widzom nie jest do śmiechu.
Tytuł: „Ugotowany"
Reżyseria: John Wells
Scenariusz: Steven Knight
Obsada:
- Bradley Cooper
- Sienna Miller
- Daniel Brühl
- Riccardo Scamarcio
- Omar Sy
- Sam Keeley
- Matthew Rhys
- Emma Thompson
- Alicia Vikander
Muzyka: Rob Simonsen
Zdjęcia: Adriano Goldman
Montaż: Nick Moore
Scenograf: David Gropman
Kostiumy: Lyn Paolo
Czas trwania 100 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus