"Golem" - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 18-10-2015 14:09 ()


Pragnienie dorównania Stwórcy towarzyszyło wtajemniczonym rabinom co najmniej od czasów niejakiego Abby Ben Rav Hammy (299-353 n.e.). On to bowiem za sprawą formuł z manuskryptu „Sefer Yetzirah” („Księgi Kształtowania”) jako pierwszy wzbudził do życia ulepioną z gliny istotę znaną jako Golem („embrion”, „bezkształt”). Po nim swoich sił na tym polu próbowało jeszcze co najmniej kilku talmudystów (m.in. Abraham Ibn Esra z Tudeli i Eliasz z Chełma). Najsłynniejszym okazał się jednak praski cadyk Loewe. 

To właśnie na kanwie tradycji związanych z wspomnianą postacią powstało szereg reinterpretacji tej legendy. Dość wspomnieć klasyczne dzieło ekspresjonizmu niemieckiego z udziałem Paula Wegenera i spolszczoną niewiele ponad rok temu powieść Marka Haltera „Kabalista z Pragi”. Prym w kategorii utworów podejmujących wspomniany temat niezmiennie wiedzie utwór Gustava Meyrinka. Zapewne z tego względu, że miast podążyć tropem swoich poprzedników i tym samym po raz kolejny przybliżyć historie niezwykłego tworu rabina Loewe, zdecydował się on podjąć wątek znany z żydowskiej ezoteryki. Oto bowiem Golem z jego powieści nie jest jeszcze jednym glinianym ożywieńcem, lecz istotą mistyczną, wymykającą się jednoznacznemu określeniu, wiodącą jednak ku duchowemu oświeceniu wedle prawideł neognostycyzmu. Tak się bowiem złożyło, że autor „Golema” od wczesnej młodości wykazywał zainteresowanie właśnie ezoteryką. Już jako dwudziestolatek regularnie uczestniczył w spotkaniach Towarzystwa Teozoficznego, by niewiele później zostać jednym z członków założycieli Loży pod Błękitną Gwiazdą. Echa tych fascynacji są w książce łatwo dostrzegalne, co dla wielbicieli tego typu obszarów tematycznych okaże się jej niewątpliwym walorem.

Powieść skonstruowano jako zapis marzenia sennego, które za sprawą zdawać by się mogło trywialnego przypadku (zamiany kapeluszy) sprawia, iż narrator utworu odczuwa przeżycia doznawane przez praskiego jubilera Athanasiusa Pernatha. To właśnie jemu zostaje wręczony ezoteryczny traktat „Ibbur” wraz z zamówieniem naprawy uszkodzonego inicjału. Jak się niebawem okazuje przekazana księga jest więcej niż tylko zwykłym woluminem. Staje się bowiem bramą do mistycznego przebudzenia i duchowego przepoczwarzenia, a rolę przewodnika na tym szlaku pełnić będzie nie kto inny jak właśnie Golem. Ten zaś, tak jak wyżej zasygnalizowano, nie jest tożsamy z tradycyjnie pojmowanymi tworami co bardziej ambitnych rabinów, lecz mentalną emanacją zaistniałą w efekcie głębokiej medytacji. Znać w tej idei zarówno refleks żydowskiego mistycyzmu (jakże odmiennego do swego chrześcijańskiego odpowiednika), jak i tradycji okultystycznych praktykowanych m.in. w tybetańskiej odmianie buddyzmu (myślokształty, tulpy etc.) transferowanych do kultury zachodniej za pośrednictwem teozofów.

Siłą rzeczy arcyważną rolę w powieści odgrywa również Praga, a zwłaszcza jej dzielnica żydowska ze szczególnym uwzględnieniem Koguciego Zaułka. Opisy tamtejszych uliczek z jednej strony budzą skojarzenia z niewyobrażalną wręcz nędzą m.in. przedwojennych warszawskich Nalewek i lubelską ulicą Szeroką. Z drugiej przesycone są wizyjnością i poczuciem przenikania równoległych światów: duchowego i materialnego. Równocześnie autor skwapliwie wykorzystuje symbolikę kabalistyczną i pośrednio wywodzący się od niej Tarot. W tle zaś co jakiś czas daje o sobie znać Golem, istota w równym stopniu enigmatyczna co niepokojąca. Meyrinkowi nie brak również zacięcia satyrycznego popadającego niekiedy w wyszukany sardonizm i gorzkie refleksje o naturze ludzkiej.

 

Z pewnością znacznym mankamentem tego wydania jest brak kompetentnego posłowia tak jak miało to miejsce w przypadku edycji Zielonej Sowy z 2004 r. Za sprawą zamieszczonego w tamtej wersji tekstu autorstwa Tomasza Maciasa ewentualny czytelnik mógł się poczuć bardziej pewnie i z większą łatwością wychwytywać niuanse tajemnych doktryn wkomponowanych w ramy niniejszego utworu. W tym wydaniu tego typu pomocy niestety zabrakło, co niewątpliwie może być odebrane jako istotne niedopatrzenie (podobnie zresztą jak przy okazji wznowienia „Pamiątek Soplicy” Henryka Rzewuskiego). Warto natomiast nadmienić, że w odróżnieniu od wspomnianej chwilę temu edycji, w której zaprezentowano przekład Antoniego Langego (swoją drogą jednej z najciekawszych osobowości polskiego modernizmu), tym razem będzie okazja do zapoznana się z tłumaczeniem Jerzego Łozińskiego, który w swoim translatorskim dorobku ma już utwory takich autorów jak John R.R. Tolkien i Frank Herbert.

Za sprawą ewidentnego hermetyzmu „Golem” nie jest może lekturą łatwą i lekką, choć na pewno przyjemną. O ile rzecz jasna da się jej szansę. Pomimo upływu stulecia od chwili swego pierwodruku powieść Meyrinka zachowuje pełnię swej unikalności i niezwykłości. Tym samym wpisuje się na listę wznowionych ostatnimi czasy klasyków opowieści niesamowitych takich jak „Nawiedzony hotel” Wilkie’ego Collinsa i nieoceniona seria wydawnictwa „C&T”, w której opublikowano m.in. utwory Algernona Blackwooda („Wendigo i inne upiory”), Johna Connolly’ego („Nokturny”) i oczywiście Howarda Phillipsa Lovecrafta („Zew Cthulhu”). Warto pamiętać również o Meyrinku, który co prawda reprezentuje jednak twórczość innego typu; niemniej dreszcz metafizyczny – zjawisko tak pożądane przez wielbicieli tej odmiany literatury – również jest w jego twórczości obecne.

 

Tytuł: „Golem”

  • Tytuł oryginału: „Der Golem”
  • Autor: GustavMeyrink
  • Tłumaczenie z języka niemieckiego: Jerzy Łoziński
  • Wydawca wersji oryginalnej: Kurt Wolff
  • Wydawca wersji polskiej: Zysk i S-ka
  • Data premiery wersji oryginalnej: 1915 r.
  • Data premiery wersji polskiej: 27 lipca 2015 r.
  • Oprawa: twarda z obwolutą
  • Format: 14,5 x 21,5 cm
  • Papier: offset
  • Druk: czarno-biały
  • Liczba stron: 278
  • Cena: 34,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka za przesłanie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus