Wilkie Collins „Nawiedzony hotel” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 26-08-2015 08:55 ()


Zanim Wielki Detektyw z Baker Street 221b miał okazje rozwikłać zagadkę mormonów ściganych przez zacietrzewionego mściciela, a Frederick Abberline na dobre zaangażował się w sprawę zwyrodnialca mordującego niewiasty z londyńskiego White Chapel, w Zjednoczonym Królestwie nie brakowało niecnych czynów wymagających bacznej uwagi nie tylko stróżów prawa, ale też fachowców od pióra. Jednym z nich był Wilkie Collins, ceniony, wiktoriański prozaik.

Co więcej, w odróżnieniu od m.in. Howarda Phillipsa Lovecrafta i Roberta E. Howarda swoją sławę zdążył on zdyskontować jeszcze za życia. Był bowiem literatem uznanym i adekwatnie do swej famy wynagradzanym. W jego utworach zaczytywali się także koledzy po fachu na czele z jego przyjacielem, Charlesem Dickensem. Zapewne próżno byłoby szukać osoby nie zaznajomionej z klasyczną „Opowieścią wigilijną”, w której motywy nadprzyrodzone odgrywały fundamentalną wręcz rolę. Nic zatem dziwnego, że upiorne istoty odnajdujemy również na kartach utworów Wilkie’go Collinsa. Tak się sprawy mają w powieści „Nawiedzony hotel”, choć w nie mniejszym stopniu daje się również odczuć ogólny klimat „Klubu Pickwicka” oraz „Historii Henry’ego Esmonda” Williama M. Thackeraya. Bohaterami swoich tekstów czynił Collins zazwyczaj przedstawicieli klas naonczas dobrze sytuowanych: rodowej arystokracji oraz korpusu urzędniczego imperialnej administracji, również legitymujących się zwykle szlacheckim rodowodem. Zwłaszcza, że czas akcji tych opowieści (jak również ich powstania) przypadł na okres wzrostu znaczenia Imperium Brytyjskiego, które de facto zyskało wówczas status głównego światowego mocarstwa.

W przypadku wspomnianego chwilę temu tekstu mamy do czynienia z przybliżeniem losów lorda Montbarry’ego i jego byłej narzeczonej, Agnes Lockwood, rozgrywających się w anturażu ówczesnej Wenecji. Dodajmy, że w wykonaniu angielskiego pisarza tak ceniona przez turystów wszystkich epok metropolia nijak się ma do standardowych wyobrażeń na jej temat, zaczerpniętych m.in. z przewodników, romantycznych powieścideł i płócien Canaletta. Rodzinne miasto Giacomo Casanovy jawi się bowiem u Collinsa jako ponury, osnuty mgłą i mrokiem zakątek kontynentu, w którym nie trudno o widziadła z pogranicza światów. Dodajmy do tego liczne znaki zapytania dotyczące powabnej acz cieszącej wątpliwą sławą kokoty hrabiny Naronne, a otrzymamy zaczyn intrygi, z którą być może nie lada problem mieliby Sherlock Holmes, Thomas Carnacky, a może nawet Sławomir Borewicz.

 

Oprócz tytułowego „Nawiedzonego hotelu” ów obszerny tom zawiera również krótsze formy tego autora (m.in. „Pani Zant i duch” oraz „Upiorne łoże”), w których również odnajdujemy posmak retro o zacięciu ezoterycznym. Stąd zbiór tekstów Wilkie’go Collinsa z dużym prawdopodobieństwem ma szansę okazać się nie lada gratką zarówno dla koneserów klasycznej powieści grozy jak i historii detektywistycznych. Nasycenie wątkami nadprzyrodzonymi być może nie jest aż tak znaczne jak w opowiadaniach Williama Hope’a Hodgsona („Tropiciel duchów”, „Dom na krawędzi światów”) i Algernona Blackwooda („Wendigo i inne upiory”). Niemniej stanowią one na tyle niezbywalną część struktur fabularnych autorstwa autora niniejszego zbioru, że z pełnym przekonaniem można je uznać za współczesną odmianę publikowanych niegdyś przez Państwowy Instytut Wydawniczy antologii określanych wspólnym mianem Serii Grozy (m.in. „Ballada o Narayamie”, „Smutny kos” i „Stopa mumii”).

 

Uczciwie trzeba jednak przyznać, że jest to lektura zdecydowanie dla pasjonatów gatunku w jego wczesnej, wciąż nie w pełni ukształtowanej formule. Czytelnicy rozeznani we współczesnych dokonaniach m.in. Clive’a Barkera („Kobierzec”) czy Paula Grossmana („Dzieci gniewu”) mogą poczuć się chwilami znużeni nieco staroświeckim, mało wyszukanym sztafażem użytych przez Collinsa środków stylistycznych. Z drugiej strony to doskonała okazja do zapoznania się z efektem literackiej ewolucji niejako w pół drogi pomiędzy powieścią frenetyczną i gotycką, a dojrzałym kryminałem i horrorem. Na przykładzie opowieści zawartych w „Nawiedzonym hotelu” daje się dostrzec dynamikę rozwojową oraz dobrze rozumiany ferment twórczy, w którym granice międzygatunkowe rzeczony autor zdaje się z wprawą i łatwością urabiać według własnego przekonania. Pytanie, czy uda mu się równie udanie urabiać potencjalnego czytelnika rozbestwionego współczesnymi horrorami dla piszącego te słowa jest pytaniem retorycznym.

 

Tytuł: „Nawiedzony hotel”

  • Tytuł oryginału: „The Haunted Hotel & Other Stories”
  • Autor: Wilkie Collins
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Jerzy Łoziński 
  • Ilustracja na okładce: Maciej Szajkowski
  • Wydawca: Zysk i S-ka
  • Data publikacji: 23 czerwca 2015 r. 
  • Oprawa: twarda z obwolutą
  • Format: 14 x 21 cm 
  • Papier: offset
  • Druk: czarno-biały
  • Liczba stron: 562
  • Cena: 39,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka za przesłanie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus