„Komiksy na NIE” tom 3 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 15-10-2015 21:14 ()


Polska scena polityczna (jak zresztą niemal każda demokracja parlamentarna) to idealne żerowisko dla wszelkiej maści szyderców i kabareciarzy. Swego czasu Jerzy Kryszak wprost stwierdził, że dowcip polityczny uprawia niejako wbrew sobie, gdyż ten jest zwyczajnie zbyt prosty. Gdzie się bowiem nie obejrzeć tam powód do śmiechu. Najczęściej z zadęcia miłościwie nam panujących.

Z tej okoliczności skwapliwie korzysta niejaki Jerzy Urban, pisarczyk niegdyś związany z tygodnikami „Po Prostu” i „Polityką”. Najbardziej jednak znany jest ze swych publicznych występów w latach 1981-1989, gdy jako rzecznik ówczesnego rządu PRL raz w tygodniu dawał popis chamstwa, samozadowolenia, nieprzeciętnej buty i pogardy dla tej części społeczeństwa, która ośmieliła się oponować wobec dyktatu junty Jaruzelskiego. Szczególną nienawiść zwykł on przejawiać w stosunku do przedstawicieli katolickiego kleru, którzy publicznie werbalizowali swój dystans wobec poczynań władz narzuconych Polsce przez Kreml. Tak było w przypadku m.in. księdza Jerzego Popiełuszki, którego Urban usiłował szkalować m.in. w pisanych pod pseudonimem „Jan Rem” paszkwilach. Warto o tym regularnie przypominać, bo ludzka pamięć bywa zawodna i już u schyłku lat dziewięćdziesiątych przez część ówczesnej młodzieży Urban zwykł być postrzegany w kategorii zabawnego dziadka z wielkimi uszami.

Nie inaczej jest obecnie, bo w niektórych środowiskach ów osobnik zyskał status niemal quasi-autorytetu. Co prawda kierowany przezeń tygodnik „NIE” swoje najlepsze lata ma już za sobą; niemniej ów – nie bójmy się tego słowa – szmatławiec, pomimo znacznego spadku zainteresowania ze strony czytelników, nie ustaje w promowaniu „wartości” miłych sercu i duszy autora w swojej klasie sławnego bon motu „Rząd się sam wyżywi”. W tym celu wynajmuje on różnej maści speców pokroju skądinąd znanego Andrzeja Rozenka, którzy w razie potrzeby wysmażą taki tekst jak sobie pan redaktor naczelny zażyczy. W owym gronie znalazło się miejsce również dla Ryszarda Dąbrowskiego, autora komiksów z udziałem m.in. Redaktora Szwędaka, leśników z Puszczy Białowieskiej („Różne krótkie”) i oczywiście Likwidatora. To właśnie zamieszczane pod szyldem Urbana krótkie formy komiksowe złożyły się na trzeci album „Komiksy na NIE”.

 

Już tylko pobieżny rzut oka na prace Dąbrowskiego publikowane na łamach wspominanego tygodnika upewnia, że czuje się on w tym towarzystwie wręcz wybornie. Bliskość (czy wręcz zbieżność) światopoglądowa w wymowie zarówno komiksów tego autora jak i „NIE” sprawia, że można śmiało rzecz, iż właściwy człowiek znalazł się na właściwym miejscu. Stąd krótkie formy prezentowane przezeń w gazecie Urbana standardowo ociekają antyklerykalnym jadem oraz naigrywaniem się z patriotyzmu, wartości dla Dąbrowskiego nad wyraz problematycznej. Równocześnie komentuje on bieżącą sytuacje polityczną. Toteż obecność głównych uczestników życia politycznego nie zaskakuje. Wśród nich nie brak co prawda przedstawicieli koalicji rządzącej; jednak ostrze swej satyry z wyraźną lubością (by nie rzec, że wręcz perwersją) Dąbrowski ukierunkowuje w stronę przedstawicieli największej partii opozycyjnej. Jak zwykle zresztą, bo to właśnie bracia Kaczyńscy wraz ze swą świtą stanowią drugi ulubiony (po klerze oczywiście) cel kpin tego autora. Do tego jakościowo w pełni adekwatny do bulwarowo-kloacznego profilu piśmidła, w którym Dąbrowski zwykł się produkować. Mamy zatem do bólu wyeksploatowane naigrywanie się z przekonań chrześcijan, doprawione okazjonalnymi akcentami fekalnymi. Niekiedy pomysłodawca Likwidatora usiłuje również poniewierać przedstawicieli koalicji obecnie nam panującej tudzież względnie nowych gwiazd na firmamencie rodzimej polityki. Powiedzmy sobie jednak szczerze i nie oszukujmy się: to jedynie przysłowiowy kwiatek do kożucha „przypięty” dla wytworzenia pozorów obiektywizmu. Pewne jest, że swoisty parasol ochronny wciąż zwisa nad Januszem Palikotem (znanym wśród prawicowo usposobionych szyderców mianem „Paligłupa”), któremu Urban miał swego czasu wywróżyć prezydenturę. Trudno też mówić o finezji porównywalnej ze zjadliwym, ale równocześnie dystansującym się od dosłowności Markiem Raczkowskim. Stąd autorowi rysunków „Gwiezdnych bezdroży” znacznie bliżej do prostactwa „Charlie Hebdo” niż twórcy albumu „Tak się rysuje!”.

Ryszard Dąbrowski tradycyjnie nie zawodzi natomiast w warstwie plastycznej. Przyznać trzeba, że szybki tryb pracy na potrzeby tygodnika korzystnie wpłynął na doszlifowanie jego warsztatu, autora o znacznym przecież doświadczeniu i artystycznym potencjale. Karykaturalne ujmowanie osobowości sceny politycznej wychodzi mu coraz sprawniej. Ponadto zawarte w niniejszym tomie komiksy odnoszą się do wydarzeń względnie nieodległych, co do pewnego stopnia można uznać za dodatkowy walor tej publikacji. Jakoś tylko wciąż trudno wyzbyć się odczucia, że udzielając się pod skompromitowanym szyldem Dąbrowski zupełnie niepotrzebnie marnotrawi swój talent.

 

Tytuł: „Komiksy na NIE” tom 3

  • Tekst i rysunki: Ryszard Dąbrowski
  • Wydawca: Wydawnictwo Roberta Zaręby 
  • Data premiery: 3 października 2015 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 20,5 x 28,5 cm 
  • Papier: offset
  • Druk: czarno-biały
  • Liczba stron: 56
  • Cena: 41,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Roberta Zaręby za udostępnienie egzemplarza do recenzji.  


comments powered by Disqus