„Wonder Woman" tom 2: „Trzewia” - recenzja
Dodane: 13-04-2015 17:31 ()
Po rewelacjach dotyczących pochodzenia Diany („Wonder Woman: Krew”) nadszedł czas na konfrontacje z jej boską „rodzinką”. Tym bardziej problematyczną, że ambitniejsi spośród jej grona usiłują wdrażać w życie własne plany co do nowego porządku. I co więcej, istotną w nich rolę odrywa właśnie waleczna Amazonka.
Stawką w tej rozgrywce jest nie tylko los Wonder Woman, ale też dziewczyny imieniem Zola, kolejnej ofiary nieposkromionej chuci Zeusa. Niewykluczone bowiem, że potomek Gromowładnego, którego rzeczona nosi w swoim łonie, w niedalekiej przyszłości wypełni przepowiednie wieszczącą zagładę bogów. Poczuwająca się do odpowiedzialności za ciężarną niewiastę Diana podejmuje próbę wydobycia jej z domeny władcy podziemi. Sęk w tym, że podobny wyczyn nie powiódł się nawet Orfeuszowi. Wonder Woman nie zamierza jednak dawać za wygraną, a przed wyprawą do Krainy Umarłych kompletuje zarówno drużynę sojuszników (wśród nich m.in. Hermes i Lennox, kolejny syn Zeusa z nieprawego łoża) jak i niezbędny do tak trudnego przedsięwzięcia oręż. Trudno o lepsze źródło zaopatrzenia w wojenny ekwipunek niż kuźnia Hefajstosa. Wizyta w jego pracowni staje się zatem okazją do zaprezentowania odmienionej wersji boskiego patrona rzemieślników oraz nie mniej interesującej (a przy tym „zalatującej” steampunkiem) koncepcji dotyczącej jego pomocników. To jednak jedynie wstęp do zmagań, w trakcie których Wonder Woman zmuszona będzie stawić czoła nie tylko Hadesowi, ale też standardowo nieobliczalnemu potomstwu Letony, tj. Apollowi i Artemidzie.
W niniejszym tomie Brian Azzarello kontynuuje rekonstrukcje wątków mitologicznych wkomponowanych w ramy świata przedstawionego serii o Wonder Woman. Z miejsca dostrzegalnym novum jego autorskiej wersji jest zerwanie z tradycyjnym wyobrażeniem antycznych bóstw opartym na kanonie z klasycznego okresu dziejów Hellady. Stąd miast drapowanych, powłóczystych szat oraz pozostałych elementów blichtru przypisanego lokatorom Olimpu zespół zaangażowany przy produkcji tego cyklu zaproponował wizerunkową reinterpretację owych nadistot. Owszem, zdarzają się momenty, gdy scenarzysta posiłkuje się starożytną tradycją (np. zawartą w „Metamorfozach” Owidiusza wersją o lokalizacji pracowni Hefajstosa we wnętrzu Etny). Przeważnie jednak Azzarello sili się na oryginalność i zwykle czyni to z dużym powodzeniem. Udowadnia tym samym, że przetworzenie zdawałoby się dawno już wyeksploatowanego źródła motywów, za które zwykło uważać się mitologie grecką wciąż stanowi wdzięczne tworzywo podatne na modyfikacje. Powiódł mu się zatem wyczyn, na którym poległ niejeden już twórca (m.in. Peter Milligan w serii „Greek Street”). Współautor „Loveless” nie byłby oczywiście sobą, gdyby nie podjął się tego zadania w myśl współczesnych trendów trawiących kulturę popularną. Stąd drapieżny rys dostrzegalny w osobowości większości udzielających się tu bóstw, znacznie bliższy wizji ukazanej w syntezie Roberta Gravesa niż w harmonijnej interpretacji Jana Parandowskiego. Nieco inaczej rzecz się ma w przypadku tytułowej bohaterki tej serii, która okazuje się więcej niż tylko nieustępliwą wojowniczką.
Nie uświadczymy tu natomiast gościnnych wizyt kolegów Diany z Ligi Sprawiedliwości, jako że scenarzysta zdecydował się na pełne odseparowanie Wonder Woman od głównego nurtu uniwersum DC Comics. Ów zabieg okazał się trafnym rozwiązaniem zaakceptowanym przez większość czytelników przygód tej bohaterki. Zwłaszcza, że o jej drużynowych wyczynach można przeczytać m.in. w miesięcznikach „Liga Sprawiedliwości”, „Sensation Comics Featuring Wonder Woman” oraz „Superman/Wonder Woman”. W końcowej części tego albumu zasygnalizowano możliwość takiej wizyty w kolejnym tomie. I to nie byle jakiej osobowości, bo jednej z najbardziej udanych kreacji samego Jacka Kirby’ego. Co więcej nastąpi to już w czerwcu, bo właśnie na ten miesiąc zapowiedziano polską wersję kolejnego tomu tej udanej serii.
Cliff Wu Chiang ponownie dotrzymuje kroku swemu scenarzyście, z dużą swobodą i lekkością nakreślając losy głównej heroiny DC Comics. O ile ta okoliczność nieszczególnie zaskakuje (wspomniany plastyk zazwyczaj zachowuje wyrównanie wysoki poziom swoich prac), o tyle miłą niespodzianką jest wyraźna zwyżka formy Tony’ego Akinsa. Również on miał znaczny udział w reinterpretacji wizerunku olimpijskich bóstw (zwłaszcza Hadesa i Posejdona), a przy okazji nieco uspokoił swoją skłonność do groteski nieprzystającej do ogólnego nastroju serii. Choć nie da się ukryć, że idealnym rozwiązaniem byłoby zilustrowanie wszystkich epizodów cyklu przez Cliffa Chianga. W jego wykonaniu znakomicie prezentuje się również ilustracja zdobiąca okładkę tego komiksu. Patos i napięcie emanujące z tej kompozycji, kolokwialnie rzecz ujmując, ma moc. Dotyczy to zresztą co najmniej kilku zawartych w tym wydaniu zbiorczym scen, w których dziarska Amazonka zmaga się ze swymi oponentami.
W dodatkach znalazło się miejsce dla szkiców okładki albumu, wariantu okładki epizodu dwunastego oraz ostatecznych projektów wprowadzonych na kartach tej opowieści bóstw (m.in. Demeter i Erosa).
Drugi tom perypetii Wonder Woman w interesujący i przemyślany sposób rozwija wątki tej opowieści oraz charakterologiczne sylwetki udzielających się w niej postaci. Równocześnie stanowi potwierdzenie słuszności spolszczenia tej serii, która w zestawieniu z pozostałymi tytułami kolekcji „Nowe DC Comics!” plasuje się w jej ścisłej czołówce.
Tytuł: „Wonder Woman" tom 2: „Trzewia”
- Scenariusz: Brian Azzarello
- Szkic: Cliff Wu Chiang, Tony Akins, Jose Angel Cano Lopez
- Tusz: Cliff Wu Chiang, Dan Green
- Kolor: Matthew Wilson
- Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
- Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
- Wydawca: Egmont Polska
- Data premiery: 7 kwietnia 2015 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 17 x 26 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 144
- Cena: 75 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „Wonder Woman” nr 7-12 (maj 2012-październik 2012 r.)
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus